I WIEK NASZEJ ERY. EUROPA POŁUDNIOWA.


-Witaj Cesarzu.
-Kto...? Kto tu jest ? A, to ty Jowiszu.
-Tak, to ja. Czy rozpatrzyłeś moją ofertę?
-Tak i nie zgadzam się.
-Dlaczego?
-Wiesz Jowiszu, cała ta sprawa bezpośrednio nas nie dotyczy, a poza tym na północy mam kłopoty z barbarzyńcami, w samym Rzymie z wyznawcami Chrystusa. Pamiętaj też, że dbamy o Pax Romana... 
-Czyli nie pomożesz mi?
-Wybacz Jowiszu ale nie...
-Więc żegnaj Cesarzu. Twoje imperium też upadnie.
-Wiem, Jowiszu, wiem. Jak każde inne.

VI WIEK NASZEJ ERY. SKANDYNAWIA.


-Och, kogo ja widzę! Odyn, Ojciec Bogów! Wybacz mi ale dzisiaj jestem trochę niedysponowany. Z tydzień temu rozpoczęło się wesele mojego syna i jakoś nie może się skończyć...
-Gratulacje Aslanie. Czy rozpatrzyłeś moją ofertę?
-Chwileczkę... Jaką ofertę... Ach tę... Nie myślałem o niej, ale już mogę dać odpowiedź. Nie.
-Nie?
-Nie.
-A dlaczego?
-Odynie, czy wiesz dlaczego tak lubimy walkę i rozboje?
-Chyba dla łupów. Jestem bogiem i nie interesują mnie wasze poczynania.
-Oczywiście, rozumiem ciebie. Ale zabijamy się nie tylko dla łupów, ale również dla kobiet, sławy i dobrej zabawy. Taak, dobrej zabawy. Chcesz piwa, Odynie? Nie? No cóż... O czym to ja... Aha, w  twojej propozycji nie ma chyba nic nęcącego. Bo, wybacz Odynie, odstąpisz nam swoje boginie?
-Nie.
-A pozwolisz grabić miasta?
-Nie.
-W takim razie przebacz mi Odynie, ale nie.
-No cóż, żegnam cię. Nigdy nie stworzysz wielkiego państwa.
-Wiem ... i wcale mnie to nie smuci.
XV WIEK NASZEJ ERY. AMERYKA ŚRODKOWA.


-Witaj Quetzalcoatl'u.
-Bądź pozdrowiony Chimalpopoca. Co sądzisz o mojej propozycji?
-Wybacz mi boże, ale zrezygnujemy z niej.
-Dlaczego?
-Pozwól Quetzalcoatl'u, że zadam ci pytanie. Czy będziemy mogli złożyć jeńców  w ofierze?
-Nie.
-Sam widzisz, nie mamy po co mieszać się do twoich spraw, a z resztą Huitzlipochtli jest bardzo zazdrosny. Po twojej ostatniej wizycie musieliśmy wybudować mu nową świątynię i złożyć w ofierze 80 tysięcy ludzi. Strasznie potem śmierdziało miasto...
-A złoto? Czy za złoto zrobilibyście to dla mnie?
-Za Żółty Metal? Nie. Tylko świeże ludzkie serca mają dla nas wartość. Nie.
-Żegnaj. Niedługo nadejdzie wasz koniec.
-Jesteśmy tylko ludźmi i wszyscy umrzemy.

TERAZ


-Bardzo mi miło znów pana widzieć, panie Obcy. Przejdźmy od razu do rzeczy. Porozumiałem się z innymi mocarstwami i mamy tylko jedno pytanie: co w zamian za to, że będziemy walczyć za pańską rasę, otrzymamy?
-Surowce, władzę i technologię.
-Zgadzamy się.
-Nareszcie. Czekałem na to dwa tysiące lat...

Autor opowiadania: Olaf - Wojciech Świdziniewski
Białystok grudzień 1996r
WINLAND WINLAND
biuro@intechspiration.com, www.intechspiration.com
Id dokumentu
WINLAND