Gdy zapowiedz wiosny czuć było w powietrzu i wszystkie ptaki o niej ćwierkały, wieczoru pewnego do Świtogrodu, przybył zdyszany posłaniec z potężnej Draconii Czarnej. Jakież wielkie poruszenie poselstwo owo wywołało, gdy jawnym wszem i wobec się stało, że Książe Wszebor wielmożów ze wschodu Midgardu na ucztę zaprosił. Thorolf również dostąpił zaszczytu wspólnego z Księciem Wszeborem biesiadowania, mimo iż z Hirdą Białego Kruka na wygnaniu przebywa, jako ten wilk przez psy zaszczuty. Radość jak wiemy ulotną jest jak pył z pola boju, bo na wieść o Jarla Sigurda zaproszeniu wszystkim miny zrzedły. Niepewny los Elderlandu rysował się pod nieobecność wodzów, którzy do Brochowa na wyprawę się sposobili. Hirdy Jarla zawsze czujne mogły by takiej okazji nie przepuścić. Warto wspomnieć też, że nie spieszno było naszym Wielmożom do ujrzenia Jarlowej facjaty, a tym bardziej do wspólnego z nim toastów wznoszenia. Jaką jednak ulgę w sercach poczuli jakby im kto do pleców skrzydła kruka przyprawił, gdy w sprawie się rozeznawszy, pewności nabrali, że nie dane im będzie z Jarlem za jednym stołem zasiadać. Winland cały zasnuty był mgłą milczenia, dlatego do dziś nie znane są powody nieobecności Jarla ani żadnego z przedstawicieli jego. Takoż więc ni wcześniej ni później, tylko dnia oznaczonego, Świtowój i Thorolf z eskortą Hirdy Białego Kruka do granic Elderlandu wyruszyli. Tam oto Thorolf swego drogiego przyjaciela spotkał, u którego boku nie jeden raz po broń i po kufel piwa sięgał i razem z Hellmutem w dalszą drogę się udali. Przemierzając Ziemie Czerwonego Wilka, okryci brunatnym pyłem na rozstajach dróg ujrzeli oczekującego ich brata Hellmuta, zacnego Edgarda. W takiej oto kompaniji do Brochowa dotarli. Powitał ich sam Książę Wszebor wraz ze swym orszakiem. Dawno nie widziana łza w oku Thorolfa się zakręciła gdy jak potężnego władcę z zaszczytami go podejmowano. Zanim jednak zaczęto brzuchy napełniać, za pomyślność Skwarowitowi placka i wina użyczono. Po zakończonym obrzędzie, Książe ucztę rozpoczął. Jednak poważnych rozmów przy stole nie toczono. Jak tu o polityce i przyszłych bitwach prawić, gdy kufel wciąż pełny i coraz to wymyślniejsze potrawy na stół wnoszono. Tak więc mało o tych sprawach gwarzono, a głównie o uciesze ciała i duszy myślano. W takiej chwili ani Świtowój, ani Thorolf o troskach kładących się na Elderland długim cieniem nie myśleli. W takim towarzystwie i przy tak suto zastawionym stole, noc minęła niepostrzeżenie. Wielce szykowna i wspaniała była to uczta, a ci którzy nie byli niech się w piersi biją, że potraw godnych podniebienia królów nie spróbowali i w tak znamienitym towarzystwie nie zasiadali.

Autor kroniki: Ingeborge Nogard


WINLAND
Książe Wszebor wraz z Panią Solveig
WINLAND
Kanclerz Draconii Czarnej Daeris d'Ostear

WINLAND Gospodyni uczty Joanna

WINLAND Świtowój wraz ze swoją Panią Emilą

WINLAND Hellmut i Edgard z Ziemi Czerwonego Wilka

WINLAND Książe Wszebor i Thorolf

WINLAND Pląsający mieszkańcy Draconii

Autor zdjęć: Pani Finnarwen z Formendor
WINLAND WINLAND
biuro@intechspiration.com, www.intechspiration.com
Id dokumentu
WINLAND