-
Na golone głowy chrześcijańskich kapłanów! – ryknął Odyn unosząc
się ze swojego tronu i stukając drzewcem świętej włóczni w posadzkę
Walhalli, największej komnaty Gladsheimu, Domu Radości. Kucharz Andhrimnir przestał mieszać w kotle Eldhrimnirze mięso wciąż odrastającego dzika Saehrimnira, a sprowadzeni tu z pól bitew przez Walkirie einherjarzy zaprzestali na chwilę swych pojedynków. Siedzący przy jednym stole z Odynem bogowie zamarli w pół kęsa i słowa. - Odysiu, siadaj... – Frigg, żona Odyna, siedząca po jego prawicy szarpnęła go za rękaw starając się zdusić w zarodku gniew Ojca Bogów. Odyn jednak nie dał się uspokoić. Zwrócił swe jednookie, poczerwieniałe lico do małżonki i plując pianą wykrzyczał: - Milcz, kobieto, bo wieczorem nie będzie chędożenia! Frigg, obrażona, odwróciła się i nerwowo zaczęła obgryzać paznokcie. „O matko i córko!” – pomyślał Thor mocniej dzierżąc w dłoni stylisko młota Mjolnira. – „On zaraz wpadnie w berserk!” - Tatko? – zagadnął. - Tak, syneczku? – Odyn, z przemiłym uśmiechem (nie darmo nosił przydomek Szalony), odwrócił się do Thora. - Tatko, ludziska patrzą... Odyn spod brwi zlustrował Walhallę. Widząc wszędzie wytrzeszczone w niego oczy i rozdziawione gęby, wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i robiąc dobrą minę do złej gry, huknął: - Rogi w dłoń! Miodu! Piwa! Bawmy się! – po czym wychylił jednym łykiem zawartość swego naczynia i rozbił je o ścianę za sobą. Gwar powrócił do komnaty o pięciuset czterdziestu bramach. Znów rozległ się szczęk oręża, wrzaski pijanej gawiedzi i piski podszczypywanych Walkirii. Odyn zgrzytając zębami usiadł na swym tronie. - Tatko, coś ci się stało? – delikatnie dopytywał się Thor. Ojciec Bogów mełł tylko przekleństwa i patrzył spod byka na zgromadzonych biesiadników. - Jeszcze raz zrobisz mi taką scenę przy ludziach... – Frigg pochyliła się do małżonka i grożąc mu palcem szeptała. - ...to wyprowadzę się do mamusi! - Nie strasz, bo się... – wysapał Odyn, a potem wrzasnął. – Nie wiesz nawet kim była twoja matka, a poza tym pewnie już nie żyje od setek lat! Fridze zaczęły drżeć wargi, a w oczach zbierały się łzy. Odyn i Thor z przerażeniem patrzyli na Asynję. Stara przepowiednia głosiła, że Frigg zapłacze po raz drugi przy śmierci Odyna. Pierwszy raz roniła łzy po śmierci ukochanego syna Baldra. - Słoneczko, Kochanie, Duszeczko Moja, Słodkie Drzewo, Lelyjo – zaczął do niej szczebiotać Odyn. – Ja tylko żartowałem... – i przytulił ją do siebie. Thor poczekał, aż ojciec uspokoi swą małżonkę i bardzo poważnie spytał: - Tato, czy chcesz o tym porozmawiać? Odyn i Frigg popatrzyli ze zdziwieniem na Młotodzierżcę. - Synku, skąd takie słownictwo? - Z Winlandu... nie ważne. Masz jakiś problem, ojcze? Odyn sapnął i westchnął: - Ano mam, mam. - Mów, tatko, o co chodzi. Odyn skrzywił się i widać było, że ciężko mu rozpocząć rozmowę z synem. Thor cierpliwie czekał. Odyn pocmokał, potargał się za brodę, znowu sapnął i w końcu zaczął: - Synu, wiesz, że jestem krynicą mądrości, najmędrszym spośród Asów i Wanów. By posiąść wiedzę całego świata i poznać runy, poświęciłem samego siebie wisząc przez dziewięć dni na świętym jesionie Ygdrassilu... - ...przebity swoją własną włócznią – dodał Thor. - ...tak, włócznią..., skosztowałem wody mądrości ze Studni Mimira, za co musiałem oddać mu swoje oko, by w końcu, a może na początku, wypić Miód Skaldów, Skaldamjod. W związku z tym zwą mnie Ojcem Bogów i jestem panem władzy, mądrości, wojny, run, poezji, władców, wodzów i berserkerów. Wszystko to pięknie, ładnie wygląda... Te tytuły, ta potęga w mych dłoniach, ale od jakiegoś czasu mam kłopoty z pamięcią – Odyn ściszył głos do szeptu. - Synu, powiedz mi, o co chodzi z tym Ragnarok? |
Oszołomiony
Thor wpatrywał się w ojca. - Tatko, chyba żartuje... W oczach Odyna błysnęły iskierki szaleństwa. - Nie, Thoreczku, ni w ząb nie pamiętam o co chodzi z tym Zmierzchem Bogów. Wiem tylko, że to coś ważnego... O, właśnie sobie przypomniałem, że to ma coś wspólnego z płaczem Frigg... - Ty naprawdę nic nie pamiętasz z przepowiedni o Ragnarok... – Thor załamany oparł się o siedzisko, a Odyn z głupkowatym uśmiechem rozłożył ręce: - Wytłumacz mi to jakoś, proszę. Thor rozpoczął opowieść o Zmierzchu Bogów. - No więc tak... Ogólnie chodzi o to, że w czasie Ragnarok zginą wszyscy ważniejsi bogowie, na czele z tobą, tatko... - Tak, zginą i ja też... Co?! Ja też?! Co to za lipa...?! - Cicho, tatko. Pozwól, że wyjaśnię. Wszystko zacznie się od tego, że Garm spod bram Niflheimu zacznie obszczekiwać Asgard, czyli nas. Na co się wkurzy Heimdall, wiesz tatko jaki on jest jak sobie popije, i zadmie w swój róg Gjallarhorn, co będzie sygnałem do zebrania asgardzkich wojsk. Garm będzie szczekał, Heimdall grał na swym rogu, w wyniku czego Fenrir rozerwie niewolące go łańcuchy, Loki zrzuci swe okowy, ogniste olbrzymy na czele z Surtem ruszą na Asgard, a z wód wychynie Jormungand pod postacią smoka... - Ty – przerwał Thorowi Odyn chytrze mrużąc jedno oko. – Nie można by Heimdallowi podwędzić tej trąbki, co? Młotodzierżca pokręcił głową. - Nie, tatko. Heimdall ukrył swój róg i wydobędzie go dopiero jak Garm zaszczeka. Ale idźmy dalej. Uwolnieni Loki i Fenrir, z częścią olbrzymów ruszą na Asgard. Na drodze Lokiego stanie Heimdall i pozabijają się nawzajem. Znowuż Fenrir rzuci się na ciebie, ojcze, i cię połknie, nawet włócznią nie zdążysz go dziabnąć... Odyn popatrzył z niedowierzaniem na Thora. - Coś łżesz synu... Mnie? Zeżre wilk? - Jak babcię w kapcie – zaklął się Młotodzierżca. – Zostaniesz za to pomszczony przez swego syna Widara, który rozedrze Fenrirowi szczęki... Co tam dalej...? Aha, Jednorękiego Tyra ubije Garm. To znaczy Tyr zaliczy w boju glebę, co wykorzysta Garm, by go zagryźć, ale to wszystko co zdziała w czasie Ragnarok. Tyr mu po prostu w tym samym czasie wypruje flaki. Przeciwko Surtowi, Płomiennemu Gigantowi, stanie Frey i zginie z ręki olbrzyma. - A co z tobą, synu? - Ja się zmierzę z Jormungandem – odparł z dumą Thor. – Rozłupię mu łeb swym młotem, ale umrę od wyziewów jego ciała. Odyn podrapał się w brodę. - To tylko Surt żyw pozostanie? - Nie, tatko, ten debil z radości podpali cały świat. Odyn zastanawiał się przez chwilę. W końcu niezadowolony pokręcił głową. - Nie wszystko pojmuję. Nie mógłbyś mi tego całego Ragnaroku zobrazować? - To znaczy? Odyn spojrzał w beczkę z piwem, gdzie ukazał mu się cały Midgard. Wskazał na jedno z państw w środkowej Europie. - Weź no tych Sklawinów i zrób im taki mały Ragnarok... - Kogo? Polaków? – Thor podrapał się po głowie. – A to tak uchodzi...? A, zresztą, u nich taki burdel, że nic nie zauważą... Autor opowiadania: Olaf - Wojciech Świdziniewski Prolog opowiadania ,,Ragnarok'', całe opowiadanie zostało umieszczone w ,,Science Fiction'' nr.19. 17-18 lipiec 2002r |