WINLAND

WINLANDZKI SZAŁAS POTU


Widząc ogrom zła, nienawiści i przelewanej krwi jaką biali wojownicy nawzajem sobie upuszczają, postanowiłem przybliżyć ich umysły, ciała i dusze ku Wielkiej Tajemnicy. Ludzie Wielkich Równin często korzystają z dobrodziejstw szałasu potu, aby zachować duchową równowagę i cielesną siłę.
Dziewiątego dnia, księżyca w którym rzeki zamarzają, wybrałem się do obozu mego białego przyjaciela, Wielkiego Wodza Białego Kruka (Thorolfa Wygnańca) w celu poprowadzenia uzdrawiającej ceremonii szałasu potu. W rytualnym obrzędzie oczyszczenia mogli wziąć udział wszyscy wojownicy różnych narodów (Wilcze Stado, Hirda Wielkiego Orła, Czarna Hirda i Marklandzka Hirda Bojowa). Jednak przybyli tylko: Borsuk (Ulf), Dziesięć Niedźwiedzi (Eskel Nieugięty), Język Byka (Kneź Stoigniew), Wilczy Pazur (Dobromir), Kojot (Morgan), Rosomak (Lothar) i Złoty Róg (Ottar).
Przyniesiona przez białych broń  i wielkie okrągłe tarcze, zmąciły ciszę i powagę ceremonii. Nie pomogło oczyszczające palenie szałwi, święty dym z kalumetu (fajka) też nie dostarczył wskazówek białym wojownikom, jak spotkać swoje przeznaczenie (pełną harmonii wizję indywidualnej drogi postępowania w przyszłości). Dwanaście rozżarzonych kamieni stygło nie przynosząc upragnionych przepowiedni. Brak wyczucia u białych, ich ciągłe rozmowy o gadających kamieniach (kamienie runiczne) chyba tak rozgniewały duchy, że żaden z nas nie dostąpił duchowego oczyszczenia. Bardzo mnie to zmartwiło, ale wtedy przypomniałem sobie słowa, Wielkiego Czarownika mego ludu, który tak mówił o białych: ,,Nie próbuj ich zrozumieć i nie żądaj aby oni zrozumieli ciebie''.

Autor kroniki: Wódz



WINLAND
Ilustracje zaczerpnięte z albumu ,,Północnoamerykańscy Indianie''
z cyklu ,,Patrzę Podziwiam Poznaję'' autorstwa Davida Murdocha.
>Zdjęcia wykonał Lynton Gardiner.