793 - LINDISFARNE

793 - Nastąpił napad na klasztor Lindisfarne na małej wyspie blisko wybrzeży północno-wschodniej Anglii, który uważa się za początek okresu wikingów. ,,Kronika anglosaska'' tak opisuje: [...] W roku ukazały się przerażające znaki nad Northumbrią, które mocno przestraszyły mieszkańców. Były to wielkie wiry powietrzne i pioruny, a w powietrzu widziano plujące ogniem smoki. Wkrótce po tych znakach nastąpił wielki głód, a nieco później, w tym samym roku, napady pogan zniszczyły w straszliwy sposób Bogu poświęcony kościół na Lindisfarne, siejąc mord i rabunek. [...]
 
Ekspansja Wikingów w krajach Europy rozpoczęła się pod koniec VIII wieku n.e. Celem ataków w przeważającej większości były klasztory, kościoły, opactwa, wielkie ośrodki handlowe i miasta, czyli wszystkie te miejsca, gdzie przy niewielkim oporze można było zdobyć pokaźne łupy. Taki stan rzeczy trwał w historii Wikingów przez ponad 300 lat; najazdy zdarzały się co prawda jeszcze w XII wieku, miały one jednak wówczas zupełnie odmienny charakter.
Era napadów i łupienia krajów europejskich rozpoczęła się dokładnie 8 czerwca 793 r. Wtedy to właśnie doszło do złupienia i zniszczenia klasztoru w Lindisfarne, położonego na małej wyspie blisko wybrzeży północno - wschodniej Anglii (Northumbria). W kronikach wydarzenie to doczekało się wzmianki, która we właściwy sposób obrazuje przestrach ówczesnych mieszkańców tej wysepki, w szczególności mnichów. Napad opisywany jest w połączeniu ze straszliwymi znakami, które miały go ponoć zapowiadać i ukazywać się na niebiosach. Według kroniki anglosaskiej najazd Wikingów poprzedziła potężna burza z wielkimi błyskawicami, w powietrzu szalały zaś gigantyczne trąby powietrzne. Przerażeni mieszkańcy wspominali również, że na niebie latać miały ziejące ogniem smoki. Po tych strasznych znakach nastąpił okres wielkiego głodu i rozpoczęły się napady pogan. Wkrótce stały się one niemal codziennością i bardzo przybrały na sile. 
Najazd Wikingów na opactwo Lindisfarne miał miejsce letniego, czerwcowego poranka 793 roku. Został on przeprowadzony z morza, a dla patrzących z przodu mieszkańców łodzie Wikingów, których ozdobne dzioby przedstawiały smoki, węże i inne gady, przypominały potwory z baśni, z zapomnianych legend, unoszące się z zawziętą wściekłością po morskich falach. Na każdej łodzi siedziało po kilkudziesięciu zbrojnych, opancerzonych w zbroje i hełmy, z przypiętymi u boku mieczami i zatkniętymi za pas toporami. Ich tarcze długimi szeregami zdobiły zaś brzegi burty łodzi, którymi płynęli. 
Przekonani o dobrych zamiarach przybyłych, mnisi nie podejrzewali nawet, że groziło im śmiertelne niebezpieczeństwo. Ufni w nauki Kościoła, witali gości z uśmiechem i słowem bożym na ustach, ale pomylili się z kretesem, a owa pomyłka kosztowała ich najwyższą cenę. Dla Wikingów atak dawał możliwość zdobycia w walce chwały, ale przede wszystkim był znakomitą okazją do zdobycia pokaźnych łupów. Wikingowie przeprowadzili najazd niezwykle zuchwale, uderzyli z wielkim impetem i agresją, cięli i rąbali na wszystkie strony, a wokół latały odrąbane głowy i inne członki ciała, tryskając przy tym krwawymi gejzerami ludzkiej posoki. Zewsząd słychać było krzyki, płacz i błagania o litość mordowanych mnichów, a niebo przeszywał dźwięk chrzęstu miażdżonych kości oraz chlupotu brodzących w kałużach krwi butów. Wszyscy Wikingowie postępowali według świętej formuły północnych wojowników: hoeggra ekki hyggiask, czyli "uderzaj i nie myśl", którą traktowali jako wojenną świętość. Po rzezi, najeźdźcy ograbili trupy ze wszelkich ozdób, monet i innych cennych rzeczy. Następnie pobiegli w stronę bramy klasztoru, która nie została zamknięta i teraz stała otworem, a wkrótce potem, nie zatrzymywani przez nikogo, wbiegli do środka. Nie znający litości, ani strachu normańscy wojownicy mordowali wszystkich, którzy stanęli im na drodze. Z rzezi nie ocalał nikt oprócz kilku młodych mnichów, których wzięto do niewoli.
Po walce zrabowano wszelkie cenne rzeczy, czyli złoto, klejnoty oraz jedzenie i wino, a resztę spalono i obrócono w popiół, tak by po domostwie wroga nie został nawet kamień na kamieniu. 
Na zakończenie wojowniczy lud wielokrotnie wznosił okrzyki chwały i radości z odniesionego - miażdżącego - zwycięstwa i zdobycia olbrzymich łupów. Z pieśnią na ustach, w glorii chwały, żeglarze - wojownicy wrócili do swojej ojczyzny, do swych domów, w których na powracających z wyprawy czekały ich rodziny. 
Kilka tygodni później chrześcijańską część Europy obiegła straszliwa wiadomość o barbarzyńskim napadzie pogan i ich bestialskim mordzie na niewinnych chrześcijanach oraz o grabieży i spaleniu klasztoru w Lindisfarne. 
Ówcześni chrześcijanie byli przekonani, że okrutny mord na wierzących braciach jest karą bożą za ich grzeszne żywoty. Teza o owych przekonaniach znajduje potwierdzenie w wielu listach z tamtego okresu. Jeden z ówczesnych, uczony Alkuin z Yorku, pełniący funkcję przełożonego dworu cesarza Karola Wielkiego w Aachen (Akwizgran), zszokowany zaistniałym faktem, słał takie właśnie listy, w których dodatkowo upominał wierzących, aby przestrzegano reguł cnotliwego żywota, aby uniknąć kary bożej, której wyrazem musiały być napady Wikingów. Pisał on również do Ethelreda, króla Northumbrii, a więc krainy w której położone było Lindisfarne: "Rozważ, iż przez prawie 350 lat mieszkaliśmy my i nasi przodkowie, w tym pięknym kraju i nigdy jeszcze dotąd nie dokonano w Brytanii tak niecnego postępku jak ten, wyrządzony nam ostatnio przez pogańskie ludy; nikt też nie uwierzyłby do tej pory, by tak niecny czyn był możliwy. Oto święty kościół Cuthberta poplamiony jest krwią sług bożych i pozbawiony jest wszystkich swoich kosztowności; miejsce dla wszystkich w Brytanii największym otoczone szacunkiem zbezczeszczone przez pogan". 
Powyższy fragment listu obrazuje, jak nikczemnym postępkiem w oczach ówczesnych mieszkańców cywilizowanej Europy był napad na opactwo i jak wielkie piętno odcisnął on w ich świadomości. Najazd Wikingów był zaskoczeniem dla wszystkich krajów cywilizowanej Europy. Żaden z nich nie potrafił skutecznie im się przeciwstawić, ani też żaden nie ustrzegł się napaści i grabieży.
Atak na klasztor w Lindisfarne w 793 roku był pierwszą na taką skalę wyprawą normańskich wojowników, zwanych później Wikingami i rozpoczął on ponad 250-cio letnią serię podobnych mu najazdów. Zniszczenie go zapoczątkowało epokę ekspansji i łupieżczych najazdów Wikingów. Od tamtej pory wszyscy mieszkańcy przybrzeżnych miast i wiosek, a także tych położonych w głębi lądu, gdzie z biegiem rzek docierały wikińskie łodzie, bali się tego ludu. Od tego momentu, przez ponad dwa i pół stulecia, byli oni postrachem całej Europy Zachodniej, która nie mogła skutecznie odeprzeć ich najazdów. Ich łupem padały nie tylko osady nadmorskie, ale również Paryż, Rzym, Londyn i wiele innych miast, położonych nieraz daleko w głębi lądu.

Autor Głowizny: Vulfgard


Za początek okresu wikingów, uważa się rok 793. Wydarzenia związane z tą datą przypomina splądrowanie klasztoru Lindisfarne położonego na małej wyspie blisko wybrzeża północno-wschodniej Anglii. Jednak o istnieniu wikingów (Kronika Anglosaska nie robi rozróżnienia między Skandynawami z Danii, Norwegii czy też Szwecji i zwykle ujmuje ich jako Dane - Duńczycy) miał okazję przekonać się Beothrik król Wessex, kiedy to do Portland na południowym zachodzie wpłynęły trzy okręty; na nieszczęście urzędnika, który ruszył je powitać myśląc, że to kupcy. Jak się później okazało byli to Skandynawowie - którym nie w głowie było bratać się z obcymi. W Kronice Anglosaskiej odnajdujemy pewne analogie pomiędzy tymi dwoma napadami : na Lindisfarne i na Portland. Kiedy rozeszły się wieści o morderczych atakach, mieszkańcami Anglii zatrząsł strach. Grozę budziło w chrześcijanach bardziej nie uszanowanie świętości niż inne aspekty napaści (np. łatwa chęć zysku). Zniszczenie kościoła św. Cuthberta w Lindisfarne, oznajmił w swoim liście do króla Nortumbrii, słynny duchowny Alcuin, pisząc: ,,Nigdy przedtem w Anglii nie było takiego terroru, jaki sieje teraz pogańskie nasienie, ani też nigdy nie sądzono, że możliwa jest taka inwazja od strony morza. Oto kościół św. Cuthberta zbryzgany krwią kapłanów i ograbiony ze wszystkich ozdób. To miejsce najczcigodniejsze w całej Anglii jako łup wydane poganom''.
Alkuin z Yorku będąc przełożonym szkoły nadwornej Cesarza Karola Wielkiego w Aachen [Akwizgran] słał listy do Anglii nawołując do przestrzegania dekalogu i reguł cnotliwego żywota pod groźbą kary Bożej, której wyrazem miały być najazdy wikingów. W jednym liście do Ethelreda króla Northumbrii: ,,Rozważ, iż przez prawie trzysta pięćdziesiąt lat mieszkaliśmy my i nasi przodkowie, w tym pięknym kraju i nigdy jeszcze dotąd nie dokonano w Brytanii tak niecnego postępku jak ten, wyrządzony nam ostatnio przez pogańskie ludy nikt też nie uwierzyłby do tej pory, by tak niecny czyn był możliwy. Oto święty kościół Cuthberta poplamiony jest krwią sług Bożych i pozbawiony jest wszystkich swoich kosztowności; miejsce dla wszystkich w Brytanii największym otoczone szacunkiem spotęgowane zostało przez plądrujących pogan''.
W 794 r. w rok po napaści na Lindisfarne wikingowie nie dali o sobie zapomnieć niszcząc doszczętnie następny klasztor w Northumbrii, Mankwearmonth i Jarnow. Angielscy kronikarze bardzo często utożsamiali wikingów z demonami. Uważali, że są oni karą Boża za popełnione przez ludzi grzechy. ,,Od północy rozszaleje się się zagłada na wszystkich mieszkańców ziemi'' - tak brzmi proroctwo biblijnego proroka Jeremiasza.
Kronika Anglosaska opisuje to w następujący sposób: ,,W roku ukazały się przerażające znaki nad Northumbrią, które mocno przestraszyły mieszkańców. Były to wielkie wiry powietrzne i pioruny, a w powietrzu widziano plujące ogniem smoki. Wkrótce po tych znakach nastąpił wielki głód, a nieco później, w tym samym roku napady pogan zniszczyły w straszliwy sposób Bogu poświęcony kościół na Lindisfarne, siejąc mord i rabunek''.
Wikingowie często napadali na klasztory, ponieważ były one łatwym łupem. Brak uzbrojenia i umiejętności władaniem orężem ze strony mnichów, a także chłopów, był dla nich dodatkowym atutem. Szybkie i zwrotne łodzie dobijały niemal do każdego brzegu a wyrzeźbione w drewnie głowy mitycznych stworów wzbudzały strach i popłoch przez wiele stuleci.
 
Autor Głowizny: Toke
WINLAND WINLAND
biuro@intechspiration.com, www.intechspiration.com
Id dokumentu
WINLAND