WINLAND
Lutom z Wilczych Kłów

1. Jak to się stało, że Marcin Lutomski stał się Lutomem? Jakie były początki zainteresowania historią i jej rekonstruowaniem?
 
Grałem czy też brałem udział w różnego rodzaju projektach muzycznych. I tak pod koniec lat 90 moje drogi zeszły się z Wilczanem założycielem zespołu Perunwit, Wolves etc. i jednocześnie jedną z najważniejszych osób w drużynie Wataha Wilcze Kły. Od tamtego czasu staliśmy się jak bracia, wspólnie pracowaliśmy, tworzyliśmy razem różne projekty nie tylko muzyczne itp. itd. no i najważniejsze czego on mnie nauczył to walka i życie w drużynie, był osobą która wprowadziła mnie do bractwa i tak to wszystko się zaczęło. A historia Wikingów i Słowian w dużej mierze jej aspekt duchowy był dla mnie już ważny od dawna, ale to chyba nie jest oryginalny początek, bo tak każdy mówi.
 
2. Jak wyglądało owe działanie na polu muzycznym? Czy mógłbyś dodać coś jeszcze? Cóż to było?
 
Promowanie muzyki dawniej gównie metalowej, później w klimatach dark ambient industrial.
Idąc za ciosem po tym jak udzielałem się w różnych projektach muzycznych, założyliśmy z
Wilczanem - Helter Skleter. Projet dark electro. I muszę przyznać, że na tym polu odnieśliśmy trochę sukcesów, jedna CD została wydana w wielu krajach Europy. Obecnie moja przygoda z muzyką ogranicza się tylko do słuchania i śpiewania ze znajomymi jak mocniej się zabawimy.
 
3. A jak to było u genezy fascynacji rekonstrukcją historyczną? Co cię w tym na początku pociągało?
 
Chodziło tu głownie o bicie się, 
wyładowywanie z siebie nagromadzonej energii i wyrzucanie wszystkich złych emocji. 
Ćwiczyłem wcześniej kick-boxing, ale jednak walka bronią biała dawała dodatkowo pewien 
aspekt duchowy, mogłem wcielić się w jakąś wyimaginowaną postać sprzed tysiąca lat.
No i kult miecza, czegoś świętego. Wojowniczość, szacunek dla wroga, kult broni i 
pamięć o tych którzy walczyli o kraj to takie wartości, które wpoili we mnie drużynnicy 
kilka lat temu na dobre.  No i samo określenie wojownik, jest czymś magicznym. Dlatego strasznie śmieszy mnie jak ktoś nazywa siebie wojownikiem, nadaje sobie śmieszne wieloczłonowe imiona, których czasem sam nie pamięta, nazywa się Jarlem albo berzerskerm, a w walce jest zawsze na tyłach, albo ma pretensje, jak uderzy się go za mocno. Ramy czasowe, które najbardziej mnie fascynowały to koniec starożytności początek wczesnego średniowiecza. 
 

WINLAND

 
4. Czyli Wataha 'Wilcze Kły' wynikła jako naturalna kolej rzeczy? Co możesz ze swojej 
strony powiedzieć o tej drużynie?
 
Wataha to moja drużyna. Wiesz bardzo trudno jest opisać, coś co wywiera tak duży wpływ na 
Twoje życie. Jest to grupa z ogromnymi tradycjami, najstarsza wczesnośredniowieczna grupa Polsce. Przyłączyłem się do niej jak już miała kilka lat na karku i od tamtego czasu staram się robić dla niej co mogę. Co ważne ta grupa nigdy nie miała wodza, jest to struktura oparta na władzy wiecu i starszyzny, totalna demokracja, którą trzeba kontrolować, żeby nie stała się anarchią. W drużynie główny człon to wojownicy, jest kilka dziewczyn, ale to dodatek do całości. Osób które sympatyzują z nami czy też jeżdżą na pokazy jest dużo, ale pełnoprawni członkowie Watahy to Ci co mają przyznane tzw. "wilki" czyli wisior z wizerunkiem trzech wilków. Nasz zastrzeżony wzór niedostępny dla osób nie związanych z nami. 
 
5. Czy było tak od początku? Czy ta spójna, konkretna struktura drużyny jest wynikiem jej ewolucji? Jeśli tak, to ile czasu zajęło "Wilczym Kłom" stanie się tym, czym są dziś?
 
Wiesz część z tych elementów struktury naszej grupy to tradycja ale większość to efekt ewolucji panujących wewnątrz układów i na pewno będą one ewoluować dalej. Nasza drużyna składa się ze zbyt wielkich indywidualistów, żeby nie mogła funkcjonować w specyficznej formie jako grupa. Nikt nikomu niczego nie narzuca, ale jeśli ktoś się czegoś podejmie i da słowo musi się z tego rozliczyć.

WINLAND

 
6. Czy masz jakieś ... hm ... nazwijmy to: 'wizje' związane z Twoja drużyną? Ty - jako jeden z owych indywidualistów odpowiedzialnych za wygląd drużyny. Jak chciałbyś by wyglądała?
 
Przede wszystkim żeby byli to zgrani i odpowiedzialni ludzie, z którymi można wiele tworzyć. Żeby tak jak do teraz jeśli komuś się coś nie podoba u drugiego mówi mu to prosto w twarz, a nie obmawia go za plecami. To bardzo ważne i tak obecnie jest. Jeśli panuje szczerość i wspólnota bojowa to można wspólnie wiele budować i robić. Kolejna rzecz, żebym idąc z tymi ludźmi do walki wiedział, że tak jak ja osłaniam ich, oni osłaniają mnie, że są wojownikami nie teoretykami. No i jadać wspólnie na jakaś wyprawę trwającą ponad 2 tygodnie po kilku dniach nadal musimy na siebie patrzeć i razem działać. Z takimi ludźmi można zwojować świat. I takimi ludźmi się otaczamy. 
 
7. Świat zdobywasz jednak nie tylko z Watahą wczesnośredniowiecznych wojów. Jakimi jeszcze projektami się zajmujesz?
 
Może zamknijmy opis tych projektów w świecie rekonstrukcyjnym. Tworzymy też jedyną w Polsce szkołę gladiatorów "Ludus Gladiatorius", oraz grupę warchołów z XVII w. jako szlachta polska.
 
8. Mógłbyś powiedzieć (ehem... napisać) coś więcej o tych dwóch przedsięwzięciach?
 
Są to typowe komercyjne sprawy. Pokazy gladiatorów robimy głównie dla firm, obecnie budujemy rydwan. Więcej będzie można zobaczyć w Biskupinie w 2006 roku bo temat to "Rzymianie vs Barbarzyńcy" a szlachta to podobnie jak gladiatorzy zabieg komercyjny, ale tu można się wyżyć, bo można pić alkohol prosto z beczki, tłuc naczynia, krzyczeć, obrażać i bić się i za to jeszcze płacą.

9. Rozumiem,że dostanie się do Waszej grupy nie jest łatwe - a zważywszy na ewidentne profity niejeden by chciał....
 
W sumie to nie wiem, nigdy tak na to nie patrzyłem. Wiesz jeśli chodzi o naszą komercyjną działalność to wsiadamy do busa w jeden dzień i czasem przez trzy dni jeździmy rano będąc w górach a wieczorem nad morzem. Do tego liczne pokazy to może być męczące, ale jest bardzo przyjemne. Przyjemne jest dlatego, że mamy zgraną grupę osób i tylko taka ekipa może ze sobą jeździć i współdziałać. Tu jest też trochę pracy i nie może być miejsca na malkontentów czy też osoby, dla których w tym momencie jest ważniejsze coś innego. Musimy się lubić i robić dobrze pokazy. 
W zamian za to są podrożę, zabaw no i korzyści materialne.

WINLAND

 
10. To wszystko musi zajmować bardzo dużo czasu i energii, ale jak widać - warto. Czy jest jednak jakieś pozahistoryczne hobby (obok muzyki), którym Marcin L. lubi się zajmować? Znaczki? Robienie ludzików z kasztanów?
 
Wiesz jestem tym szczęśliwcem, któremu udało połączyć się pasję z pracą. Dlatego nie muszę zbierać znaczków, hodować gołębi czy łapać motyli, żeby oderwać się od rzeczywistości. 
Ale ostatnio coraz częściej myślę, żeby iść na ryby, tylko, czy wytrzymam tyle czasu nic nie robiąc...
 
11. A czy Twoi tzn. bliscy podzielają Twoje zainteresowania? Czy raczej bliscy są Ci wynikiem wspólnych pasji?
 
Moja Ola bawi się również w historię i bardzo dużo mi pomaga. Podobnie reszta otoczenia, albo bawią się razem ze mną, albo z ciekawością śledzą kolejne moje ruchy. Niestety wielu dawnych znajomych wyjechało za granicę za chlebem i z tego powodu jest mi bardzo smutno, ale to już inna historia.
 
12. Ale rekonstrukcja historii wczesnośredniowiecznej ma swych 'fanów' nie tylko w Polsce. Czy Ty lub Twoi znajomi uczestniczycie też w ruchu rekonstruktorskim na polu europejskim?
 
Tak robiliśmy już pokazy w takich krajach jak: Szwecja, Dania, Norwegia, Francja, Niemcy, Litwa, Holandia, Węgry, Szkocja, Anglia. 
Imprezy te są różne, bo są to albo komercyjne pokazy dla miast, albo festiwale historyczne, na które dostajemy zaproszenia. I tu chciałbym obalić mit "wyjazdów zagranicznych", nie jest to nic tak nadzwyczajnego jak się o tym często opowiada. Te imprezy w wielu przypadkach są po prostu nudne. Na szczęści mamy polskie imprezy z Wolinem na tronie.
 
13. Będąc we Francji uczestniczyłam w całkiem ciekawym festynie średniowiecznym na zamku w Blamont. Byli rycerze, genialna wprost trupa grajków i aktorów, treserzy zwierząt etc. Miasteczko malutkie, ale impreza wspaniała i bynajmniej nie skromna. To pokazało jak można wykorzystać to co zostało z dawnej zamkowej świetności. Nierównało się to jednak wg. mnie z Ogrodzieńcem ...
 
Bardzo dziękuję za słowa uznania. Wiesz w Polsce jest tyle możliwości do wykorzystania. Mamy tak bogatą historię i ludzie też nie są na to obojętni czego dowodem są coraz liczniejsze inscenizacje historyczne. Niestety nadal na kulturę przeznaczanych jest ok. 0,8 % budżetu Państwa. A w tym trzeba wygospodarować coś na żywą historię. Ale ja głęboko wierzę, że sytuacja ta będzie się zmieniać na lepsze oczywiście.

WINLAND

 
14. Czy w tej sytuacji bardzo trudno jest zorganizować taką imprezę jak właśnie np. Międzynarodowy najazd Barbarzyńców na Ogrodzieniec?
 
No skłamałbym gdybym powiedział, że jest to bułka z masłem, ale to wszystko wierze się z tym co powiedziałem wcześniej, jeśli jest grupa dobrze zorganizowanych ludzi i chętnych do pracy, to możesz z nimi zwojować świat. Dlatego ważna jest drużyna, wspierania się i pomoc sobie na wzajem. A przy organizacji festiwalu trzeba myśleć o wielu rzeczach i umieć zapanować nad sytuacją, kiedy coś zaczyna nagle się walić. 
 
15. A co myślisz o Midgardzie?
 
Myślę, że to bardzo fajna zabawa. Nie wiele mogę jednaj na jej temat powiedzieć, bo nie uczestniczę w niej czynnie. Na pewno dobry sposób na poznawanie się ludzi, no i przeciwdziałanie dopadającego wielu zajmujących się rekonstrukcją zimowemu marazmowi. 
 
16. A czy nie myślałeś o tym, by w owej zabawie wziąć udział?
 
Wiesz jak się już za coś zabierać to porządnie i dawać też coś od siebie. A jeśli nie będę mógł uczestniczyć w głównych wydarzeniach Midgardu i czynnie się tam udzielać, to jaki byłby ze mnie Midgardczyk...

17. I tak będzie już do końca? Marcin Lutomski już zawsze będzie Lutomem? Zaangażowanym, historycznym - w przenośni i dosłownie Lutomem?

To wszystko pokaże czas...

Autor: Heido


WINLAND Własność Winlandu.



OPINIE

Małgorzata z Morlandu powiedział dnia: 02.12.05 8:31
Liten! daj już spokój proszę... Dostałam od Lutoma mp3 - gratulacje. Polecam.

Wielki K (Liten) powiedział dnia: 01.12.05 16:01
Bjornie-na Grzybowie jak wiesz jestem prawie od poczatku. Na bitwie na ktorej Wataha brala udzial bylem i ja.Ty stales po drugiej stronie linii i mysle ze malo widziales.Ja stalem na przeciwko Lutoma i chlopakow(jeszcze wtedy na przeciwko:}) i wiem doskonale co i jak bylo na Grzybowie. Zreszta Grzybowo to osobny temat ktorego nie poruszajmy. Mowisz ze jestes wojownikiem-wiec miej odwage stanac twarza w twarz z Lutomem i mu to powiedz. Ciekawe czy powiesz Mu to wszystko. Wiesz... za plecami sie nie robi... Jak ktos juz jest uprzedzony do Watahy i nazywa ich (nas) polglowkami to jest to jakies malomiasteczkowe ograniczenie. Pogadajcie z Lutomem i wtedy mozecie gadac. A teraz jest tak ze cos ktos tam uslyszal i krzyczy jeszcze glosniej dodajac cos od siebie. A tak w ogole to gratuluje wywiadu i fotek. Slawa Wojownikom Watahy!!!

Krzesimir powiedział dnia: 24.11.05 15:18
Wypraszam sobie oskarżenia typu ze byłem kiedykolwiek w alkowie Sigurda. Nie wiem kto to rozpowszechnia ale zdecydowanie się od tego odcinam.

Małgorzata z Morlandu powiedział dnia: 24.11.05 8:08
To klasycznie na welesowego mdws_weles@op.pl i dzięki

Lutom powiedział dnia: 24.11.05 7:30
Małgorzato podaj mi maila to podeśle Ci mp3.

Siggy powiedział dnia: 23.11.05 21:31
Faktycznie !! Przecież ja teraz w lasach nocuję. Zabieram zatem mój toporek i skorzystam z twojej gościny ;-) bierz mnie i wykorzystuj do woli !

Małgorzata z Morlandu powiedział dnia: 23.11.05 21:13
Nie bedę Cię biła, bo potem powiesz że Cie głowa boli... A moze przypomne, że jako banita to Ty nie masz alkowy! To co, znowu u mnie? Tylko bagaże ogranicz.

Siggy Porywczy powiedział dnia: 23.11.05 19:23
Małgorzato, dla ciebie pognam tych trzech na zbity pysk ! Oni mi tylko grzeją nogi w zimowe wieczory. Dobra, za podwójną zniewagę dasz mi z łokcia w splot i po krzyku ;-)

Małgorzata z Morlandu powiedział dnia: 23.11.05 19:05
Bez przesady- w twojej alkowie to już jest, o ile się nie mylę Ottar, Thorolf i Krzesimir. to jest ochydna kolejna zniewaga :)

Siggy Porywczy powiedział dnia: 23.11.05 18:51
Małgorzato, po co zaraz klepać po gębie, juz i tak sporo szwów na niej mam - nie da się tego załatwić polubownie w alkowie ? ;-)

Małgorzata z Morlandu powiedział dnia: 23.11.05 18:09
Witajcie! Wypada mi tylko ubolewać, że obrażono osoby, których nie powinno to dotyczć- przepraszam zatem Drużynników z Watahy za niewypażony język Bjorna. Nie mam zamiaru wpływać jedynie na konflikt między nim a Lutomem- to wasza sprawa Panowie i załatwcie to nie mieszajac innych, którzy chca sie dobrze bawić. Ja za to, ze Sigurd nazwał mnie nie raz babą po prostu sklepię mu buzię na najblizszym spotkaniu i nikomu nic do tego. Sigurdzie! Wiesz że jest obraz pt; "Polana z pasacym sie bydłem" :)) Natomiast cagle przewija sie we wszstkich naszch rozmowach temat zasad walk- jako kobieta nie bede zabierała w zasadzie w tej sprawie głosu ale założe dla Was stronę www.lacsiepolbach_czynie.pl do rzeczy: to jest opinia do wywiadu z Lutomem i do niego pytanko: czy jest mozliwość ściągnięcia jakiś Twoich projektów, bo jako osoba pozbawiona słuchu, chetnie posłucham.Pozdrawiam

Młody (duchem i chuchem) powiedział dnia: 23.11.05 14:38
Tak sobie czytam i widzę, że coś kaszana w tym całym świecie wczesnośredniowiecznym... Zupełnie jak u rymcerzy... Trzeba chyba zainteresować się odtwarzaniem czasów prehistorycznych, bo tam jeszcze nie ma takich kłótni... No i pokazanie sie we wdzianku z wiewiórki nie jest jeszcze obciachem... ;-))

gere powiedział dnia: 23.11.05 13:30
lol...Bjorn zapisz sie do klubu sklejania owadodziabągów jak ci się walka nie podoba a nie wypisujesz głupoty...trik uderzenie nisko potem góra to podstawa cwiczona przez wiele drużyn w Polsce...ale ty pewnie wolisz grać w bierki ...czyżbyś był jednym ze słóg Wiewiurołaka który uwielbiał obrażać ludzi na internecie..jak masz problem to podejdź na żywo na jakiejś imprezce a nie wyrastają szopenfeldziaże --internetowi wikingowie! Pozdro! Gere Nordelag www.nordelag.prv.pl

Roksana powiedział dnia: 22.11.05 19:31
Ja znam Marcina jako osobę niezwykle uprzejmą, niesamowicie zaangażowaną w to co robi, a jeszcze do tego mającą na tyle wyobraźni i chęci, że zglębiającą to czym się zajmuje. Wspólpraca z nim zawsze uklada sie na najwyzszym poziomie i powiem że jako archeolog cenię jego podejście do archeologii i historii

Fenrir Gerdhardsson powiedział dnia: 21.11.05 17:33
Sigi! Nie ma problemu, sprawilo to i mi duzo frajdy! Plus mam teraz wizjer przez ktory moge cie podgladac jak dlubiesz w nosie w szeregu : p

Bjorn powiedział dnia: 21.11.05 12:00
Może masz rację Leifie. Jednak mówię to co widziałem. Nie powinno to nikogo obrażać. Ja zdałem relację, nie wyrażając subiektywnych opinii. Więcej w tej, ani innej sprawie dotyczącej Lutoma się nie wypowiem. Przynajmniej na forum.

Thorolf Wygnaniec powiedział dnia: 21.11.05 11:37
Leifie! Dziekuje bardzo!

Leif Harald powiedział dnia: 21.11.05 11:35
Acha - "dażę" miało być napisane "darzę". Pozdrawiam. Leif

Godi Leif Harald powiedział dnia: 21.11.05 11:30
Witam Was ! Bjornie, jesteś moim druhem z drużyny Jomsborczyków, szanuję Ciebie ale jednocześnie dażę przyjaźnią Lutoma z Watahy Wilcze Kły. Wydaje mi się, że powinieneś spotkać się z nim osobiście, twarzą w twarz i godnie - jak wojownik. Wywlekanie na forum spraw sprzed przeszło 2 lat (sic!) wydaje mi się wysoce niestosowne. Pamiętaj co mówi Havamal (29) : "Luźny język, co nie zna cugli sam sobie szkody przyczynia" Proponuję zakończyć tą debatę. Godi Leif Harald Jomsborg Vikings Hird

Thorolf Wygnaniec powiedział dnia: 21.11.05 11:25
Bjornie! Rece mi opadaja! Czy wypomnisz mi piwo w ktore ci naszczalem?

Bjorn powiedział dnia: 21.11.05 10:03
Wali mnie ta tarcza. Nie wiem czy użyłem tego słowa w mojej wypowiedzi. Przeczytam jeszcze raz... ooo nie ma! Ciekawe skąd takie wnioski? Może czytać nie potraficie. Zamiast pieprzyć takie bzdury, spróbuj się obronić przed zarzutami. Pamiętasz Ląd? To był akt odpowiedzialności i honoru, co? A akcja kolanko-główka miał miejsce w Grzybowie.

Sigurd Porywczy powiedział dnia: 21.11.05 9:42
Eeee, Bjornie, co to ma być, po to jest tarcza, żeby ją trzaskać, po to jest hełm, by go wgniatać :-) przecież odtwarzamy mężnych i twardych wojów ( niech to będzie chociaż te 60 % twardosci i męstwa ale jednak ). Wczoraj podziurawiłem na treningu toporem dwa nowiuteńkie gięte migdały ( Fenrirku, jeszcze raz przepraszam ;-)) i dało mi to namiastkę prawdziwej walki...

Thorolf Wygnaniec powiedział dnia: 20.11.05 21:53
Witajcie! Bjornie przykro mi, ale ostrzegalem Cie przed wypowiedziami publicznymi obrazajacymi przycjaciol WINLANDU!!! Swoje zale i pretensje wyjasniaj osobiscie. Ciagnac drugi rok watek dziurki w tarczy osmieszasz sie na forum!!! SLAWA TYM KTORZY WALCZA JAK MEZCZYZNI!!! Jesli nie masz nic interesujacego do powiedzenia bylbym wdzieczny gdybys sie nie odzywal.

Lutom powiedział dnia: 20.11.05 21:03
Przykro, że chłopaczek, który skarży się że zrobiono mu dziurę w tarczy chce być wojownikiem ale tylko szczeka. Fajny jesteś niegrzecznisu.

Bjorn powiedział dnia: 20.11.05 19:37
No cóż, nie wiem jak ktoś kto już mi trzy razy udowodnił totalny brak wyobraźni podczas walki może zgrywać takiego grzecznisia. Co do szacunku do wroga: co ty za bzdury opowiadasz? przecież ty nie masz pojęcia o szacunku. Jak ktoś nie trzyma się przyjętych zasad walki i uderza specjalnie poniżej kolan i w głowę to nie może mówić o szacunku, a już na pewno nie o honorze wojownika. I nie ma co temu zaprzeczać. Jak już kilka osób z watahy stosuje styl (kolanko, potem główka) to nie ma mowy o przypadku. Jest to albo wyszkolenie albo debilizm. Które z dwojga nie wiem.
WINLAND WINLAND
biuro@intechspiration.com, www.intechspiration.com
Id dokumentu
WINLAND