WINLAND
STUDIUM GENEZY I BOJOWEGO UŻYCIA MACEDOŃSKIEJ FALANGI

Falanga to szyk piechoty, dzięki zastosowaniu którego starożytni Grecy odnosili wspaniałe zwycięstwa i w większym niż kiedykolwiek stopniu decydowali o losach ówczesnego świata. Sam szyk czy schematy bitew intrygowały i fascynowały historyków wojskowości od dawna. Przypatrywano się szykowi falangi pod wieloma kątami, podobnie jak i tworzącym go wojownikom. Badano ich przynależność społeczną, narodowościową, charakteryzowano ich uzbrojenie itd. Jednocześnie w niewielkim stopniu lub w ogóle nie usiłowano porównać dwóch odmian owego szyku – tradycyjnej falangi hoplitów oraz jej „młodszej siostry” – falangi typu macedońskiego. Najpewniej głównym powodem takiego a nie innego zachowania historyków była teza o niemożliwości porównywania istniejących w różnym czasie odmian falangi, zapominając, że przez pewien – bardzo krótki zresztą – czas istniały one obok siebie. Tymczasem nie ulega wątpliwości, że wyrosły one z jednego pnia. Pomija się również istnienie faktu, że zanim falanga hoplitów ustąpiła swej macedońskiej wersji, niejednokrotnie dochodziło do konfrontacji bitewnej obu szyków. Dopiero w wyniku owych rozstrzygnięć tradycyjna forma falangi zaczęła znikać ze sceny historii. Zanim jednak to nastąpiło, falanga hoplitów niepodzielnie rządziła na polach bitew starożytności.
Niejasne są motywy, jakimi kierowali się twórcy szyku falangi. Bez wątpienia złożył się na to cały ciąg czynników politycznych i społecznych. W VI w. p.n.e. był to już powszechnie stosowany szyk w armiach greckich państw-miast (poleis). Dodać tu należy, że ówczesne armie składały się z wolnych obywateli danego tworu politycznego, którzy musieli we własnym zakresie zapewnić sobie w miarę jednolite uzbrojenie i wyposażenie.
Wspomniana już powyżej nazwa hoplity czyli żołnierza falangi, pochodzi od greckiego słowa hoplon, oznaczającego dużą (około 1 m średnicy) i lekko wypukłą tarczę z brązu lub z profilowanego drewna. W zależności od użytych materiałów, staranności wykonania oraz – co najważniejsze – sposobu trzymania tarczy przez wojownika, wyróżnia się kilka wzorów, przy czym najpowszechniej spotykanymi w starożytnej Grecji tarczami są tzw. hoplony argiwskie. Poza nią do uzbrojenia ochronnego wojowników trzeba zaliczyć brązowe, żelazne lub skórzane nagolenniki, takiż napierśnik i naplecznik, które czasem zastępowano tańszymi i lżejszymi pancerzami z utwardzanego materiału. Do tego dochodził brązowy hełm, początkowo typu korynckiego, zaś w okresie późniejszym trackiego. Warto nadmienić, iż przez cały omawiany okres (tj. VI – II w. p.n.e.) dążenie do ujednolicenia wyposażenia wojowników, poza włóczniami Macedończyków, nie było znaczącym zjawiskiem.

WINLAND

Hełm typu korynckiego
Źródło: P. Connolly, Greece and Rome at war,London 1998.

WINLAND

Hełm typu trackiego
Źródło: P. Connolly, Greece and Rome at war,London 1998.

Do uzbrojenia zaczepnego zalicza się włócznię oraz krótki miecz. Warto nadmienić, że nie wszystkie włócznie wojowników danego pododdziału miały jednakową długość. Decydujący w tym przypadku był wzrost oraz siła hoplity. Czynniki te powodowały, iż długość tej broni wahała się między 210 a 250 cm. Badania archeologiczne wykazują, iż najczęściej stosowano włócznie mierzące 210 cm [1].

WINLAND

Hoplita spartański Źródło: P. Connolly, Greece and Rome at war, London 1998.

Hoplici walczyli w ciasnym szyku o głębokości ośmiu szeregów. Dotychczas jednogłośnie twierdzono, iż wojownicy stali blisko siebie w taki sposób, że każdy z nich zasłaniał lewą częścią swojej tarczy prawy bok towarzysza[2]. Otóż żołnierz musiałby w takim wypadku stać całym ciałem przodem w kierunku przeciwnika. Uniemożliwiałoby to efektywną walkę, gdyż w takim ustawieniu łatwo o utratę równowagi, zaś ścisk wojowników w szeregach nie pozwalałoby na skuteczne operowanie bronią zaczepną. W rzeczywistości możliwości ustawienia wojowników w szeregu przedstawiały się nieco inaczej. Najbardziej prawdopodobna wydaje się teza uznająca, iż żołnierze stali w większych odstępach od siebie, tak, by tarcze stykały się, ale nie zachodziły za siebie. Hoplici zaś stali lewym bokiem do przeciwnika osłaniając siebie (a nie towarzysza) tarczą[3].
Zwycięstwo zależało w decydującej mierze od utrzymania szyku. Mówiąc najogólniej, w walce falangi najbardziej liczyły się umiejętności bojowe i zręczność wojowników pierwszego szeregu oraz siła parcia pozostałych.
Bitwy z udziałem falangi w starożytnej Grecji były powieleniem bardzo prostego schematu. Stojące naprzeciwko siebie linie hoplitów starały się zepchnąć przeciwnika z pola walki bądź samą siłą parcia złamać jego szyk. Taki sposób walki nosił nazwę thismos. Samo złamanie szyku wroga oznaczało wygraną, gdyż w realiach starożytnej Grecji utrzymanie pola bitwy miało większe znaczenie, niż zniszczenie siły żywej adwersarza. Nadawało to bitwom „rycerski” charakter i ograniczało rozlew krwi[4].
W przedstawiony powyżej sposób walczyli w szyku falangi greccy hoplici do IV w. p.n.e. W tym czasie odnosili wspaniałe sukcesy w walkach z agresywnymi plemionami Ilirów i Traków, w wojnach z państwem perskim czy też w konfliktach w obrębie samej Hellady. W IV w. p.n.e. w tradycyjnej taktyce, szyku i uzbrojeniu wojowników zaszły jednak znaczące zmiany. Zmiany te w głównym stopniu zostały wprowadzone przez dwóch wodzów: Tebańczyka Epaminondasa i Ateńczyka Ifikratesa.
Epaminondas (ok. 420-362 r. p.n.e.) zaczął ustawiać znacznie głębszy niż dotychczas szyk, dochodzący nawet do 50 szeregów (sic!). W ten sposób uzyskiwał potężną siłę parcia, zdolną do złamania tradycyjnej, ośmioszeregowej linii falangi. Podważył również panujący dotychczas pogląd na ustawienie wojsk w polu, zakładające umieszczanie najlepszych oddziałów na prawym skrzydle własnej formacji bojowej. Prowadziło to bowiem do tego, że niemal w każdej bitwie prawe skrzydła ścierających się wojsk odnosiły powodzenie nad przeciwnikami i wychodziły na tyły wroga.
Efektem tego było sprowadzanie bitew niejako do „zawodów sportowych”. Przeciwne armie zmagały się jedynie z czasem, dążąc do błyskawicznego pokonania własnym silniejszym skrzydłem słabszego przeciwnika. Strona, której udawało się to wcześniej, kończyła jako zwycięzca, gdyż przegrany na lewym skrzydle przeważnie uznawał się za pokonanego i wycofywał się. Epaminiondas zastosował inną taktykę – swoje najlepsze oddziały ustawiał w jak najgłębszym szyku przeciw lepszemu, prawemu skrzydłu wroga. Ponadto zastosował jeszcze szyk skośny [5]. Należy zauważyć, że od początku IV wieku podstawę sił Teb stanowił „święty zastęp”: 300 hoplitów stanowiących prawdziwą elitę armii. Byli oni skoszarowani, a więc, podobnie jak Spartiaci, ciągle ćwiczyli się w wojennym rzemiośle, co dawało im ogromną przewagę nad obywatelskimi armiami innych państewek [6]. Przemyślenia i praktyka Epaminiondasa znalazła ujście w dwóch bitwach przeciwko elitarnej armii Sparty: pod Leuktrami w 371 r. p.n.e., oraz pod Mantineą w 362 r. p.n.e. W tej drugiej wódz co prawda poległ, ale jego wojska odniosły zwycięstwo.
Głównym celem, jaki postawił sobie Ifikrates w reformie armii, było dążenie do zwiększenia mobilności zarówno poszczególnych wojowników, jak i tworzonych przez nich szyków. Włócznię hoplity wydłużono do 3,5 m. Dzięki temu Ateńczycy mogli sięgać przeciwnika samemu pozostając poza zasięgiem jego grotów. Dla uzyskania większej swobody ruchów i lekkości wojowników zrezygnowano ze znacznej części uzbrojenia ochronnego, przykładowo z nagolenników. Brązowe lub żelazne pancerze zostały zastąpione przez lżejsze i dające większą swobodę ruchów pancerze skórzane lub z utwardzanego materiału. Podobnie rzecz się miała z hełmami, które mimo to zachowały swój tradycyjny kształt. Zmniejszono również średnicę oraz wagę tarczy. Mimo tych przemian wojownicy zachowali tradycyjny szyk falangi. Na stan armii ateńskiej Ifikrates wprowadził również znacznie większe niż dotychczas ilości lekkozbrojnych wojowników, tzw. peltastów. Ich zadanie polegało w głównej mierze na zasypywaniu przeciwnika oszczepami, dopiero w dalszej kolejności walka wręcz. Miejsce w zreformowanej armii znalazły również formacje wykorzystujące łuki i proce. Działanie w luźnych szykach oraz bardzo duża mobilność dawała tym oddziałom znaczną przewagę w wojnie szarpanej przeciwko walczącej tradycyjnie falandze. W związku z użyciem lekkich jednostek nie nastąpiły bardziej gruntowne zmiany. Peltaści w dalszym ciągu odgrywali rolę drugoplanową osłaniając skrzydła, zaś główny ciężar walki spoczywał w dalszym ciągu na barkach – co prawda zreformowanej – falangi[7].
Rozwój piechoty na północy Grecji (a według starożytnych Greków – poza jej obszarem) przebiegał odmiennie. Decydujący wpływ na ten proces wywierała nieumiejętność lub niechęć do sprowadzenia na grunt Macedonii – bo o niej mowa - typowej falangi, jako tworu greckiego. Miało to zapewne na celu zaznaczenie własnej odrębności, jednocześnie zaś pęd ku wspaniałej kulturze helleńskiej wymuszał utworzenie rodzimego, lecz mającego pewne wspólne elementy wzorca uzbrojenia wojownika i szyku bojowego.
Macedonia w V i na początku IV w. p.n.e. była słabym państewkiem położonym marginalnie wobec kolebki kultury antycznej. Uważane za niecywilizowane rozrywki Macedończyków (m. in. huczne uczty połączone z niepohamowanym pijaństwem) powodowały postrzeganie tego państwa jako ludu barbarzyńskiego. Problemy Macedonii nie sprowadzały się oczywiście do chęci uznania na arenie greckich poleis. Największą bolączką tego górzystego i biednego kraju były problemy z utrzymaniem własnej niezależności. Ciągłe najazdy Traków i Ilirów, przejściowa okupacja przez armię perską w V w. p.n.e. oraz walki wewnętrzne były przyczyną słabości władzy królewskiej [8], gospodarki i co za tym idzie – armii. Dopiero za panowania królów Perdikkasa III, Aleksandra II i Amyntasa IV w pierwszej połowie IV w. p.n.e. państwo macedońskie zaczęło krzepnąć. Konieczność przeciwstawienia się walczącym w zapożyczonym od Hellenów szyku falangi plemionom północy wymusiła niezbędne zmiany w dziedzinie wojskowości. Dochodziło bowiem do tego, że macedońska piechota ustępowała w walce nawet samodzielnym trackim peltastom.
Najprawdopodobniej w 369 r. p.n.e. z inicjatywy króla Aleksandra II macedońskich piechurów – pezoi, zaczęto szkolić do walki w falandze. Nie ma jednak podstaw ku temu, by wykluczyć możliwość eksperymentów z tym szykiem już wcześniej. Zmieniono strukturę wojsk: w piechocie mieli służyć wolni obywatele – chłopi czyli makedones. Otrzymali przywilej podejmowania wspólnie z królem najważniejszych decyzji, dlatego też nazywano ich towarzyszami. Od tego miana zapożyczyła zreorganizowana piechota swą nazwę – pezetairoi, czyli piesi towarzysze. Piechurów po jakimś czasie wyposażono w nową broń opartą zapewne na wzorcach ateńskich. Była to tzw. sarissa – włócznia o długości dochodzącej początkowo do 4,5 m. Niestety, nie dysponujemy przekazami mówiącymi o efektywności bojowej tej formacji. Można jedynie przypuszczać, że jej wyszkolenie i morale pozostawało wiele do życzenia, gdyż państwo macedońskie w dalszym ciągu przeżywało trudności egzystencjonalne [9].
Dopiero Filip II dobrze wyszkolił piechotę, a także zmienił taktykę jej działania. Przebywając w Tebach jako zakładnik uczył się sztuki wojennej u sławnego Epaminondasa. Wróciwszy do ojczyzny został współrządcą Amyntasa IV. W jego kompetencjach leżały wszystkie sprawy związane z obroną granic, w związku z czym oddano mu do dyspozycji odpowiednią ilość wojowników.
W tym miejscu należy przyjrzeć się dokładniej uzbrojeniu i wyposażeniu macedońskich piechurów za czasów Filipa. N. Hammond, a za nim większość historyków, uważa, że nowe włocznie – sarissy, miały one długość od 4 do 5 m. Falangici mieli je trzymać i walczyć obiema rękoma. Żołnierzy wyposażono w hełm, nagolenniki i lekki pancerz, a ponadto w małe, płaskie lub lekko wypukłe, brązowe tarcze o średnicy 60 cm, które N. Hammond błędnie nazywa mianem pelte [10]. Były one przewieszone na pasku przez lewe ramię lub szyję. Dzięki temu właśnie żołnierze mogli używać obu rąk do walki [11].
Sarissa, czyli nowa, długa włócznia (uznawana błędnie przez część autorów za pikę), była wykonana ze sprężystego i twardego, a przy tym lekkiego drewna dereniowego. Opatrzona trzydziestocentymetrowym grotem i stalowym obciążnikiem z kolcem z tyłu była bronią nieporęczną, ale dość lekką. Jej waga wahała się – w zależności od długości drzewca – od 5 do 8 kg. Nie jest to więc duży ciężar. N. Hammond słusznie zauważa, że okucie tylnej części sarissy wyważało broń, dlatego też można było ją trzymać bliżej końca – zapewniało to większy zasięg broni. Istnieją przekazy, które nie pozwalają zgodzić się z twierdzeniami brytyjskiego historyka w zupełności. Problemem tym jest kwestia wielkości i funkcjonalności tarczy we wczesnych formach macedońskiej falangi. Jest prawdopodobne, że początkowo macedońscy falangici nosili zwykłe hoplony lub nieco od nich mniejsze tarcze, dalej jednak ciężkie i o wypukłym kształcie. Wymagało to użycia lewej ręki do jej dzierżenia. Wypływa z tego taki wniosek, że przynajmniej w początkowym okresie istnienia macedońskiej falangi sarissą (lub włócznią do niej zbliżoną, acz nieco krótszą i lżejszą) władano jedynie prawą ręką. „Przeto podczas bitwy nie myślał o ucieczce, a jedynie o zwycięstwie; każdy w prawicy pokładał nadzieje, a nie w nogach[12]. Tak czy inaczej sarissa w rękach krzepkiego mężczyzny była bronią niezwykle groźną: siła pchnięcia była tak duża, iż pozwalała na przebicie klasycznego hoplonu i zbroi niosącego ją wojownika.
Filip, otrzymując szerokie kompetencje w dziedzinie obronności państwa, mógł sobie pozwolić na eksperymenty i ciągłe szkolenie podległych mu wojsk. Odbywano marsze dzienne o długości 55 km, przy czym żołnierze na własnych barkach nieśli broń i racje żywnościowe. Pozwoliło to na zahartowanie żołnierzy do wysiłku i na trudy przyszłych kampanii wojennych. Dzięki swobodnemu zachowywaniu się wśród żołnierzy, dzieleniu trudów ćwiczeń oraz nagrodom, Filip zdobył sobie zaufanie i wierność podległych mu wojsk. Poza czynnikiem ludzkim istotną rolę odgrywały również zasoby materialne będące w jego dyspozycji. Wyrób nowej broni nie stwarzał problemu, gdyż lasy i kopalnie żelaza należały bezpośrednio do władcy i były eksploatowane w miarę potrzeb [13].
Falanga macedońska walczyła w głębszym szyku niż jej grecka odmiana. Zamiast ośmiu ustawiano żołnierzy w 10 a nawet 16 szeregów. Szesnastoszeregowy i ścisły [14] szyk macedońskiej falangi nosi nazwę synaspismos [15]. Trzeba tu podkreślić, że szyk falangi macedońskiej w istocie nie był ścisły ani w poszczególnych szeregach, ani w rzędach. Spowodowane to było koniecznością zachowania miejsca na operowanie sarissą w czasie walki.
Starożytny historyk Diodor twierdzi, iż „w istocie to on [Filip] wymyślił zwarty szyk falangi oraz uzbrojenie falangitów […], pierwszy też ustawił w szyku bojowym macedońską falangę (Diodor 16.3.1-2)” [16]. Powyższy cytat błędnie sugeruje że uzbrojenie macedońskich piechurów powstało za Filipa II, a nie wiele lat wcześniej – za Aleksandra II. Natomiast prawdą jest to, iż jako pierwszy w udany sposób wykorzystał zwarty szyk nowej falangi i ujednolicił różne poglądy na temat użycia zreformowanej piechoty w boju.
Organizacja amii macedońskiej została oparta na dość sztywnym systemie. Podstawową i najmniejszą jednostką w ramach falangi macedońskiej był oddział (zwany dekas, lub jak w większości armii starożytnej Grecji lochos) liczący 16 żołnierzy stojących w jednym rzędzie. Wojownik z pierwszego szeregu był dowódcą stojących za nim. Przy założeniu, że awanse w starożytności przypadały głównie za męstwo czy waleczność, można wnioskować, że pierwszy szereg falangi macedońskiej składał się z najlepszych, najbitniejszych i najodważniejszych wojowników. Cztery dekas stanowiły tetrarchię, liczącą 64 ludzi. Cztery tetrarchie tworzyły oddział pod nazwą speira (256 ludzi), a z kolei cztery takie wchodziły w skład chiliarchii, czyli oddziału tysiąca żołnierzy. Największą jednostką taktyczną na polu bitwy była tzw. strategia (4000 żołnierzy), złożona z czterech chiliarchii [17]. Przy nazewnictwie tych oddziałów N. Hammond czy P. Green – niestety po raz kolejny – mylą się, nazywając chiliarchie mianem brygad lub pułków. Najwidoczniej nie ma dla obu różnicy między tymi dwoma pojęciami, lub też lekce sobie ważą poruszane przez siebie zagadnienia [18]. Z przedstawionej organizacji armii wynika, że w falandze macedońskiej znajdowało się dużo oficerów i podoficerów, którzy czuwali nad zachowaniem szyku.
Podstawową głębokością falangi macedońskiej było 16 szeregów. Często jednak, by wydłużyć front, spłycano głębokość szyku do dziesięciu lub nawet ośmiu szeregów. Zdarzało się również, zwłaszcza wtedy, gdy falanga się broniła, że jej rzut dochodził nawet do 32 szeregów w głąb. Uszykowanie oddziału falangi w 16 szeregów było najbardziej praktyczne, gdyż w wypadku zajścia przeciwnika od tyłu ostatnich osiem szeregów mogło po prostu wykonać zwrot o 180 stopni i postawić płot włóczni przeciw wrogowi. Było tak na przykład w bitwie pod Gaugamelą, gdzie Aleksander III uszykował falangę w dwóch rzutach [19]. Zazwyczaj pierwszych 4 lub 5 szeregów trzymało sarissy poziomo, pozostałe zaś pionowo [20].
Falanga była formacją mało ruchliwą. Mimo redukcji opancerzenia i zmniejszania się wielkości i ciężaru tarczy, mobilność jej pozostawiała wiele do życzenia. Głównym powodem była konieczność utrzymania idealnego wręcz szyku – jego złamanie równało się w praktyce klęsce, lub w najlepszym wypadku ciężkim stratom, gdyż broń tak długa jak sarissa okazywała się kompletnie nieskuteczna w walce w zwarciu z przeciwnikiem uzbrojonym w krótszą i bardziej poręczną [21]. Najważniejsze dla dowódcy mającego pod rozkazami było zatem utrzymanie równej linii falangistów i zabezpieczenie wrażliwych flank i tyłów formacji.

WINLAND

Macedoński piechur w postawie bojowej
Źródło: P. Connolly, Greece and Rome at war, London 1998.

Zmieniły się również cele jakie stawiali sobie wodzowie mający pod rozkazami oddziały macedońskiej falangi. Nie chodziło bowiem o złamanie szyku lub zepchnięcie przeciwnika z placu boju, lecz o wyeliminowanie siły żywej wroga. Kilka grotów sariss – a zależało to od ścisłości szyku – przypadało na jeden grot hoplicki, a i tak był on zbyt krótki by dosięgnąć Macedończyków. Stąd małe straty falangi macedońskiej w walce z tradycyjnymi greckimi hoplitami.
Na uwagę zasługuje fakt, iż w miarę upowszechniania się sarissy w hellenistycznym świecie potrzeba uzyskania przewagi nad przeciwnikiem powodowała jeszcze większe wydłużenie drzewca broni. Na przełomie III i II w. p.n.e. większość państw hellenistycznych, tak Macedonia jak i na przykład Imperium Seleukidów, miało na swojej służbie piechotę uzbrojoną w sarissy już o długości 7 metrów (sic!) [22] Kto wie jak potoczyłby się dalszy rozwój falangi, gdyby nie klęski w walce z rzymskimi legionami pod Kynoskefalai w roku 197 p.n.e. i pod Magnezją w 190 r. p.n.e.
Kolejnym ważnym i nie do końca rozstrzygniętym problemem którym chciałbym się zająć, było nazewnictwo poszczególnych oddziałów macedońskiej falangi. C hiliarchie piechoty nazywano prostym i tradycyjnym mianem pezetairoi. Oddziały najlepszych żołnierzy rekrutowanych z terenu starego królestwa nosiły nazwę hypaspistoi, czyli „noszący tarcze”. Zapełniali trzy chiliarchie – razem 3000 ludzi. Natomiast z obszarów, na których osiedlili się Macedończycy po podbojach Filipa II, żołnierze byli rekrutowani do jednostek zwanych asthetairoi – „miejscy towarzysze”. Sam król dowodził najlepszą jednostką, znaną pod nazwą agema. Dziś identyfikuje się ją z pieszą gwardią pezetairoi – hypaspistami królewskimi. Był to elitarny oddział 500 Macedończyków ze starego królestwa, kwaterujący zawsze przy królu. Warto dodać, że elitarność hypaspistoi podkreślało stałe skoszarowanie. Pozostałe formacje piechoty wracały przeważnie do domów na zimę [23].
Nie do końca rozwiązano kwestię, czy najlepsza chiliarchia hypaspistów nie stanowiła pieszej gwardii królewskiej i nie nosiła nazwy argyraspidoi, co na język polski można przetłumaczyć jako „srebrne tarcze”. Można założyć, że argyraspidoi należeli do gwardii hypaspistów (agema), którzy kwaterowali zawsze w odległości nie większej niż donośność dźwięku rogu od swego władcy, gotowi stawić się natychmiast na wezwanie. W tym wymieszaniu pojęć jest jeszcze jeden problem. Otóż ta sama formacja już w Macedonii nosiła nazwę leukaspides – „białych tarcz”, natomiast wszystkie pozostałe figurują jako „brązowe tarcze”, czyli chalkaspides. Na podstawie konfrontacji przekazów Diodora i Arriana można dojść do wniosku, że oddziały argyraspidoi to inaczej hypaspiści królewscy, stanowiący pieszą gwardię. „Srebrne Tarcze [Argyraspidoi] – wyróżniający się blaskiem swego uzbrojenia i odwagą jego żołnierzy[24]. Na tej samej podstawie można dojść do wniosku, że hypaspiści nosili większe i wypukłe tarcze i nieco krótsze sarissy (możliwe że dzierżone w czasie walki jedynie w jednej ręce). Jest jednak prawdopodobne, że falangici w zależności od sytuacji, w jakiej mieli walczyć, zmieniali swoje uzbrojenie [25].
Jak przedstawiała się użyteczność bojowa macedońskiej falangi? Bardzo szybko okazało się, że Filip w praktyce mógł sprawdzić walory bitewne swoich piechurów.
Pierwsza bitwa miała miejsce na równinie Lynkos przeciwko Ilirom. Filip zastosował szyk skośny, wzorowany zapewne na manewrze leuktrańskim – prawym skrzydłem zaatakował róg czworoboku w jaki ustawili się Ilirowie pragnąc osłonić się przed silną kawalerią macedońską. Gdy oddziały Filipa wyłamały lukę w czworoboku, wpadła w nią konnica i rozpoczęła rzeź nieprzygotowanych na taką okoliczność iliryjskich falangitów. Ilirowie zostali kompletnie rozbici, tracąc blisko 70% z użytych w bitwie wojowników (około 10500 ludzi) [26].
Nowej armii Filipa przydarzały się również i klęski. Do najpoważniejszych należały dwie porażki poniesione z rąk Fokejczyków pod dowództwem Onomarchosa w 353 r. p.n.e. Główną przyczyną niepowodzeń było zastosowanie przez wojska Onomarchosa dużej liczby machin miotających pociski, użytych w sprytny i podstępny sposób, które rozbijały zwarty szyk falangi. Ostatecznie jednak, zgodnie z powiedzeniem „warto jest uczyć się, nawet od wrogów”, Filip dopadł Fokejczyków na Krokusowym Polu i zadał im klęskę [27].
Klasycznym przykładem starcia falangi tradycyjnej z macedońską jest batalia pod Cheroneą. Z jednej strony do bitwy stanęło 30 tys. hoplitów skupionych w obronie greckiej niezależności wokół Aten i Teb, z drugiej zaś 24 tys. macedońskich falangitów. Obie przeciwne armie wzmacniały kilkutysięczne kontyngenty lekkiej piechoty (peltastów) oraz jazdy. W tej ostatniej formacji Macedończycy posiadali znaczną przewagę, zarówno liczebną jak i jakościową. W początkowym stadium starcia Filip II dzięki skomplikowanym manewrom swojej piechoty zdezorganizował szyk grecki. Następnie uderzył frontalnie i szybko linia hoplitów poszła w rozsypkę, zdziesiątkowana ostrzami długich macedońskich włóczni. Podobnież rozbite zostały wojska tebańskie, prócz elitarnego Świętego Zastępu. Bronili się oni dzielnie w zwartym szyku, póki nie zostali wybici. Mimo tego, że część badaczy twierdzi, że Tebańczycy zginęli w miejscu, tak jak stali [28], uważam że walkę falangi macedońskiej i Zastępu trzeba przedstawić w innym świetle. Otóż można postawić tezę, iż ustawieni w bardzo głęboki szyk wojownicy Świętego Hufca zdołali prawdopodobnie przełamać siłą parcia – co prawda przy bardzo dużych stratach – szyk macedońskiej falangi. W walce w zwarciu krótkie włócznie Tebańczyków były bardziej poręczne, stąd duże straty Filipa właśnie w walce na własnym lewym skrzydle i masowy grób żołnierzy macedońskich nieopodal grobu wojowników Świętego Zastępu. Nie ulega wątpliwości, że ostatecznie Święty Zastęp przestał istnieć, ale okazało się, że świetnie wyszkolone wojsko o wysokim morale może podjąć walkę – może już nie równorzędną – z falangą macedońską.
Po inwazji Aleksandra III na Persję armia macedońska spotkała się na polach bitew z kilkoma nowymi przeciwnikami. Były nimi rydwany i słonie. Rydwany, wynalazek w tamtych czasach już kompletnie przestarzały, budził jednak strach swoim wyglądem: zaprzężono je w cztery konie, do samego zaś rydwanu przymocowano w kilku miejscach kosy, których zadaniem było ścinanie wszystkiego, co nieopatrznie znalazło się zbyt blisko. Starożytni historycy piszą, że budziły grozę wśród piechurów. Znaleziono jednak sposób by z powodzeniem bronić się przed tą bronią. Przede wszystkim należało nie dopuścić do zbliżenia się wozów do własnych wojsk. W tym celu lekkozbrojni otrzymali rozkaz obrzucenia oszczepami koni, a falangiści mieli głośno krzyczeć i uderzać sarissami w tarcze w celu spłoszenia koni ciągnących rydwany. Gdy to się nie udawało, żołnierze rozwierali swe szeregi, by wozy mogły swobodnie przejechać przez szyk falangi. Stało się to możliwe, gdyż – jak to już było nadmieniane – żołnierze falangi byli zdyscyplinowani i dobrze wyszkoleni. Wiemy jednak, że część rydwanów wpadło w szyki Macedończyków i póki je zlikwidowano, narobiły sporo szkód, masakrując kosami ciała tych, którzy nie uskoczyli na bezpieczną odległość [29].
Jeszcze groźniejszym przeciwnikiem okazały się indyjskie słonie bojowe. Według dostępnych przekazów, Macedończycy spotkali je dopiero walcząc w dolinie Indusu z Porosem, królem jednego z państw hinduskich [30]. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, a to z przyczyny, że już wcześniej w Baktrii walczono z armią, która najprawdopodobniej wykorzystywała słonie do walki. Mimo to, najlepiej poznaną batalią jest starcie nad Dżhelamem (Hydaspesem) w 326 r. p.n.e. Poros poprowadził do walki ponoć aż 200 słoni. Była to ogromna siła, z którą jednak udało się Macedończykom wygrać. Według Arriana: jeźdźcy na słoniach skierowali zwierzęta przeciwko konnicy, a falanga macedońska nacierała na nie, obrzucając pociskami jeźdźców i ostrzeliwując ze wszech stron słonie. Bitwa ta nie była podobna do żadnych dotychczas stoczonych bitew. Zwierzęta wpadały w szeregi piechoty i gdziekolwiek się obróciły, przełamywały nawet najbardziej zwartą falangę macedońską […]. Macedończycy poruszając się na wolnej przestrzeni i atakując zwierzęta według swego rozeznania, ustępowali tam, gdzie one nacierały, a gdy się cofały, nacierali na nie pociskami” [31].

WINLAND

Walka macedońskich falangitów z słoniami króla Porosa.
Źródło: P. Connolly, Greece and Rome at war, London 1998.

Jak widać, słonie były w stanie złamać macedońską falangę, nawet wówczas, gdy stała ona w bardzo ciasnym szyku. Macedońscy dowódcy próbowali zaradzić temu, wysyłając przeciw słoniom lekkozbrojnych. Mieli oni zarzucać zwierzęta oszczepami i odrąbywać im nogi toporami. Pamiętajmy jednak, że słonie szły do ataku (podobnie jak w II wojnie światowej czołgi w osłonie fizylierów) w eskorcie lekkiej piechoty, która wymiatała strefę ataku z niepożądanych wrogów. Straty w lekkiej piechocie macedońskiej były więc poważne. Ostatecznie jednak i w tym starciu falanga dzięki zdyscyplinowaniu i wyposażeniu w doskonałą broń zdołała wytrzymać atak i odnieść zwycięstwo.
N. Hammond twierdzi, iż celem wodza było wyzyskanie uzbrojenia i siły formacji falangi w celu wdarcia się w szyk przeciwnika [32]. Dotyczy to tylko ataku w klinie, który macedońska falanga stosowała stosunkowo rzadko. W pozostałych przypadkach atakowano w kolumnie, dążąc do związania przeciwnika na całej długości linii. Nie mogę zgodzić się twierdzeniem tego historyka, gdyż przewaga broni Macedończyków umożliwiała zniszczenie przeciwnika bez tak niebezpiecznych manewrów. Próba złamania szyku nieprzyjaciela groziła utratą własnego szyku, a to dla falangi było zabójcze. Starano się więc maksymalnie wydłużyć śmiercionośny w ataku frontalnym walec falangi.
W walce z wieloma rodzajami formacji przeciwnika falanga wzoru macedońskiego radziła sobie całkiem dobrze. Straty były niewielkie, a i te dowódcy starali się ograniczyć do minimum. Wiązało się to z niewielkimi możliwościami uzupełniania strat.
W starciu frontalnym z kawalerią falanga była bezkonkurencyjna. O przełamaniu jej szyku przez oddziały konne w ogóle źródła starożytne nie wspominają. Podobnież walka z każdą piechotą kończyła się zwycięstwem Macedończyków. Podobnie jak w poprzednim przypadku, nawet jeżeli przeciwnik był równie dobrze wyszkolony, sarissy dawały znakomitą przewagę. Znamienne jest to, że korzyści z większego zasięgu rażenia odnieśli już Tebańczycy, walcząc ze spartańską falangą, na przykład w bitwie pod Tegyrą w 375 r. p.n.e., gdzie dłuższe od tradycyjnych włócznie Świętego Zastępu zadały duże straty Spartiatom [33]. Podobnie w bitwie pod Cheroneą wszyscy walczący przeciw falandze ponosili ciężkie straty, nie mogąc dosięgnąć wroga. Nawet Ateńczycy z ich nieco dłuższymi włóczniami nie mogli nic poradzić przeciw długim włóczniom piechoty Filipa II. Dowodem na to jest fakt, iż starożytni historycy nie wspominają o dużych stratach Macedończyków, a nie omieszkaliby tego zrobić, gdyby mieli doń podstawy. W walce z Persami straty okazały się również minimalne. Tak na przykład już pod Granikiem, nawet w walce z doskonale wyszkolonymi i walczącymi w falandze greckimi najemnikami, pezetairoi poradzili sobie bez trudu, tracąc w ciągu całej bitwy jedynie 30 żołnierzy piechoty, a – pozwolę sobie użyć tu trywialnego zwrotu – mordując ponad 16 tys. Greków, nie licząc żołnierzy perskich [34]. Podobnie w innych bitwach w Azji, straty wynosiły maksymalnie po stu kilkudziesięciu falangitów [35]. Wiarygodność tych liczb, choć może to dziwić, jest uzasadniona. Macedońskie dowództwo prowadziło bowiem rejestr poległych i rannych. Rejestr ten wpisywano do Dziennika królewskiego, który przygotowywano dla celów logistycznych, by na jego podstawie uzupełniać szeregi [36].
Wielkie dokonania przy małych stratach są tym bardziej zastanawiające, gdy weźmie się pod uwagę, że dużą część armii wschodnich stanowili łucznicy. Przed ich strzałami trudno było się uchronić Macedończykom, stosunkowo słabo opancerzonym i dysponującym jedynie małymi tarczami. Niemniej jednak, prawdopodobnie niewłaściwe użycie tych formacji przed perskich dowódców spowodowało, iż nie zadały one większych strat.
Gorzej falanga macedońska radziła sobie ze słoniami. Jak już było cytowane, słonie łamały szyk falangi. Stąd większe straty wśród wojsk macedońskich: „Z piechoty Aleksandra, z sześciu tysięcy, którzy rozpoczęli pierwszy atak, poległo około osiemdziesięciu żołnierzy[37]. Inny starożytny kronikarz – Diodor, podaje straty znacznie przekraczające powyższą liczbę – Macedończycy prócz 280 jeźdźców odczuli ubytek około 700 piechurów [38].
Jak więc widać, z większością przeciwników – o ile było to starcie frontalne – macedońska piechota radziła sobie doskonale. Natomiast zupełnie inaczej prezentowały się walory bojowe falangi w okresie późniejszym, gdzie państwa powstałe po rozpadzie imperium Aleksandra miały w swoich armiach oddziały falangi uzbrojone i szkolone na wzór macedoński. Mało tego – dużą część z nich stanowiły oddziały rekrutowane z osadników macedońskich i greckich. Bitwy stawały się bardziej zacięte, szczególnie gdy falanga była stawiana naprzeciw falangi, jako jedyna jednostka mogąca przeciwstawić się przeciwnikowi. Jako przykładem posłużę się tu bitwą pod Rafią w 217 r. p.n.e., gdzie naprzeciw siebie stanęły armie Ptolemeusza IV z Egiptu i Antiocha III, monarchy seleukidzkiego. W armii egipskiej znalazło się 3 tys. gwardii i 8 tys. najemnej greckiej piechoty, uzbrojonych najprawdopodobniej po macedońsku, 3000 podobnie uzbrojonych Libijczyków, 20000 falangi egipskiej i 25000 macedońskiej z osadników. Razem daje to od 48 do 59 tys. żołnierzy falangi na łączną liczbę 70 tys. piechoty Ptolemeusza [39]. Naprzeciw stanęła falanga seleukidzka – 1 tys. uzbrojony na sposób macedoński; była to prawdopodobnie piechota perska, lub korpus elitarnych argyraspidów („Srebrnych tarcz”), 20 tys. falangi z macedońskich osadników, 5 tys. najemników greckich oraz 500 kopijników lidyjskich, choć różniących się opancerzeniem, to sposobem walki nie odbiegających znacząco od falangi macedońskiej. Razem daje to nam od 30 do 35,5 tys. żołnierzy w falandze, na ogólną liczbę 62 tys. piechoty Antiocha III [40]. Po długiej i zaciętej walce poległo 1,5 tys. piechurów Ptolemeusza, w tym lekka piechota stratowana przez słonie i jazdę Seleukidów. Natomiast straty wojsk Antiocha III zamknęły się w liczbie 1000 pieszych (przy czym w liczbie tej znajdują się straty rozbitej lekkiej piechoty na lewym skrzydle, oraz fakt, że liczniejsza falanga egipska musiała walczyć z lekkozbrojną piechotą Seleukidów). Do niewoli egipskiej dostało się 4000 pieszych [41]. Widać więc, że starcie dwóch jednakowo uzbrojonych i wyszkolonych linii falangi nie kończyło się przeważnie rzezią jednego z nich, a raczej długą przepychanką i manewrowaniem, by uderzyć na przeciwnika z boku lub od tyłu. Dodać należy, że udawało się to niezmiernie rzadko.
Z powyższych przykładów jasno wynika, iż frontalnie falanga macedońska była praktycznie nie do pokonania, póki zachowywała zwarty szyk. Natomiast atak na skrzydła lub tył, w przypadku gdy ostatnie szeregi nie zdążyły odwrócić sariss, kończył się przeważnie jej kompletną klęską. Za przykład niech posłuży tu bitwa pod Magnezją - gdzie czworobok falangitów długo i skutecznie bronił się przed rzymską piechotą, prowokując ją do ataku. W późniejszej fazie bitwy falanga zaczęła się krok po kroku cofać. Dopiero wierzchowce i słonie chroniące się w środku czworoboku, spłoszone ostrzałem rzymskich lekkozbrojnych, wpadły w amok i rozerwały czworobok od środka. Na to właśnie czekali Rzymianie. Rzucili się do ataku wycinając rozbity szyk falangi [42].
Na pytanie jak ocenić falangę opartą na wzorach macedońskich jako jednostkę bojową nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Znakomita w ataku i obronie frontalnej, zdyscyplinowanie i siła łączyła się w tym szyku z niewielką mobilnością i brakiem możliwości odparcia ataku na skrzydła i tyły. Mimo tych wad zaliczam ją najwspanialszych formacji armii starożytnych. Jeżeli tylko dowódca potrafił docenić jej zalety i ochronić przed odsłonięciem słabych punktów, a także był zdolny do narzucenia przeciwnikowi bitwy w dogodnym, równinnym terenie, falanga mogła być niepokonana. Walcząca w sposób macedoński falanga, mimo pewnych podobieństw do falangi greckiej, była jednostką całkowicie inną, tworzącą na przynajmniej trzy stulecia nowy model armii starożytnych państw. Dzięki temu, że na polu bitwy wykonywała najcięższą i najbardziej niewdzięczną pracę, tj. przyjmowała na siebie główne uderzenie przeciwnika, wiążąc i niszcząc jego główne siły, należy się jej palma pierwszeństwa wśród formacji armii starożytnych, a także zasłużona SŁAWA!


Autor: Gorthaur



[1] R. Humble, Warfare in the ancient world, London 1980, s. 110-113; J. Warry, Armie świata antycznego, Warszawa 1995, s. 34-35.
[2] Przekonanie to było na tyle silne, że przeniknęło nawet do komiksów. Jako przykład podaję następujący komiks: F. Miller, 300, Piaseczno 2005.
[3] H. van Wees, Miasto w czasie wojny, [w:] Grecja Klasyczna. 500-323 p.n.e., pod red. R. Osborne’a, Warszawa 2002, s. 103-105 i 122; J. Warry, op. cit., s. 37, 39.
[4] N. Hammond, Starożytna Macedonia, Warszawa 1999, s. 140-143.
[5] Szyk skośny, po raz pierwszy zastosowany przez Epaminondasa pod Leuktrami, znalazł się wśród kanonu klasycznych i uniwersalnych manewrów wojskowych jako manewr leuktrański. Jego doniosłość w dziejach historii wojskowości jest porównywana niekiedy do słynnego manewru kannejskiego Hannibala w wojnie z Rzymem (Cannae 216 r. p.n.e.)
[6] N. Hammond, Filip Macedoński, Poznań 2002, s. 29; J. Warry, op. cit., s. 63-66.
[7] R. Humble, op. cit., s. 112; J. Warry, op. cit., s. 50-51, 60-62 i 67.
[8] W Macedonii władzę sprawował król. To również nie przysparzało Macedończykom sympatii Greków miłujących mniej lub bardziej demokratyczną formę rządów.
[9] N. Hammond, Filip…, s. 27.
[10] Pelte to mała i lekka drewniana lub pleciona tarcza w kształcie księżyca w trzeciej kwadrze. Używali jej peltaści, stąd też ich nazwa.
[11] N. Hammond, Filip…, s. 40; Idem, Starożytna…, s. 40; R. Humble, op. cit., s. 165-169.
[12] Justyn, XI, 6.
[13] P. Connolly, Greece and Rome at war, London 1998, s. 68-71.
[14] Na ogół panuje pogląd, iż trzymanie włóczni poziomo przez 4-5 czołowych szeregów wojowników wymagało nieco szerszego rozstawienia żołnierzy w szeregach.
[15] N. Hammond, Filip…, s. 40-50; J. Warry, op. cit., s. 72-73
[16] Ibidem, s. 49.
[17] K. Kęciek, Magnezja 190 p.n.e., Warszawa 2003, s. 53.
[18] P. Connolly, op. cit., s. 77-80.
[19] Por. Arrian, An., III 12.
[20] K. Kęciek, op. cit., s. 52.
[21] Jako dobry przykład Arrian, An., II 10-11, opisujący bitwę pod Granikiem.
[22] P. Connolly, op. cit., s. 78; K. Kęciek, op. cit., s. 52.
[23] N. Hammond, Starożytna…, s. 143-146.
[24] Diodor, XVII, 57, cyt. za.: Gaugamela, Aneks.
[25] P. Connolly, op. cit., s. 71; K. Kęciek, op. cit., s. 54.
[26] N. Hammond, Filip…, s. 51.
[27] Ibidem, s. 76.
[28] P. Connolly, op. cit., s. 65-66; N. Hammond, Filip…, s. 198-203.
[29] Arrian, An., III 13; por. Diodor XVII 58.
[30] Jest jednak niemal pewne, że po raz pierwszy ujrzano te maszerując przez krainę zwaną Baktrią.
[31] Arrian, An. IV 17.
[32] N. Hammond, Starożytna…, s. 129.
[33] Ibidem, s. 129-130.
[34] Arrian, An. I 16.
[35] Na przykład pod Issos –oddział falangi, który złamał w walce swój szyk poniósł straty sięgające 120 ludzi.
Arrian, An. II 10.
[36] N. Hammond, Starożytna…, s. 130-131.
[37] Arrian, An. V 18.
[38] Diodor, XVII 89.
[39] J. K. Winnicki, Operacje wojskowe Ptolemeuszów w Syrii, Warszawa 1989, s. 95-96. Ptolemeusz dysponował ponadto ok. 5 tys. jazdy i 73 słoniami.
[40] Ibidem, s. 97. W armii Antiocha znajdowało się ponadto 6 tys. jazdy i 102 słonie.
[41] P. Connolly, op. cit., s. 75-77; J. K. Winnicki, op. cit., s. 99.
[42] K. Kęciek, op. cit., s. 296-299.

WINLAND Własność Winlandu.

WINLAND WINLAND
biuro@intechspiration.com, www.intechspiration.com
Id dokumentu
WINLAND