Był wieczór gdy do grodu w Helluborgu wpadł zdyszany poseł od Jorgsena. Jorgsen, który władze sprawuje nad zdobytym grodem zwanym Surażem wysłał posła do stolicy zaniepokojony zwiększoną aktywnością banitów. Już raz go przeczucie nie myliło. Nie czekając świtu Thorolf nakazał szykować hird Fenrirowi i czym prędzej wyruszać do Suraża aby wzmocnić załogę tam stacjonującą. Fenrir nim opuścił bezpieczne mury Helluborga rozesłał gońców po sojusznikach i najemnikach co by do Suraża przybyli. Zapłata godziwa będzie tam na nich czekać. Droga była długa i ciężka. O tyle trudniejsza, o ile Fenrir musiał pilnować co by nie wpaść w jakowąś zasadzkę. Kraj przez który podążał był dziki i niegościnny dla winlandzkiej drużyny. Mimo obaw o świcie hird dotarł szczęśliwie do Suraża. Tam przywitał ich uradowany Jorgsen. Tym samym dowództwo nad ewentualną obroną Suraża Fenrir przejął. Po krótkiej naradzie stwierdzono, że atak na Suraż może nastąpić w każdej chwili. Tym bardziej, że szpiedzy donosili o hirdzie ze Smederlandu, która pałetała się po lasach nawijskich razem z banitami. Warty wzmocniono, nakazano każdemu wojowi opancerzonym chodzić i do walki być gotowym, wzmożono liczbę zwiadowców i szpiegów za mury posyłanych. Mijały godziny, a ataku jak nie było tak i nie było. Około południa alarm podniesiono i z wieży obaczono hird w lśniących zbrojach podążający w szyku marszowym ku bramom Suraża. Świadkowie mówili, że Fenrir widząc ową drużynę w dłonie głośno klasnął i radośnie sam osobiście bramę począł otwierać. To Książe Wszebor przybył ze swoim oddziałem najemnym aby kolejny raz bunt krwawo tłumić. Za nimi najemny oddział Dzików kroczył. Radość w grodzie z tego też powodu była ogromna. Mając już taką siłe zgromadzoną, żaden bunt nie był im groźny. Lecz to nie koniec. Otóż jakiś czas później hird z Ziem Czerwonego Wilka przybył i najemnicy z Ulvborga. Takich sił już dawno w Surażu nie było. Wszyscy jeno się dziwili, dlaczego tak łatwo do grodu udało się przybyć. Banici żadnych zasadzek nie przygotowali. Gdy tak w grodzie radzono i radośnie podśpiewywano, alarm ponownie został podniesiony. Tym razem była to armia banitów, którzy w szyku bojowym ku bramom Suraża się zbliżali. Lecz nim dotarli na miejsce, pod bramami pojawili się wojowie z Welesa, zupełnie jakby spod ziemi wyrośli. I ich Fenrir na służbę najemną przyjął. Chyba Wódz banitów nie wiedział, że do Suraża przybyło aż tylu wojów; siły buntowników były mniejsze niźli te które na ten czas na dziedzińcu Suraża szykowały się do boju. Oblężenie się zaczęło. Po kilku salwach łuczniczych z obu stron, bramy w grodzie zostały otworzone i wielkie siły wyległy przed gród gromiąc i niszcząc wszystko to co stało na drodze. Doszło do wielu starć. w miedzy czasie do obrońców łucznicy z Turula dołączyli. Lecz ku zaskoczeniu Wodzów broniących Suraż atakujący wykazali się wielką wolą walki. Nie łatwo było ich ubić i pojmać wszystkich. Po zaciętych walkach wielu banitów przeżyło. Tym samym nie udało się zażegnać niebezpieczeństwa na przyszłość. Jorgsen po owej bitwie zmarszczył jeno czoło i stwierdził: "oni tu jeszcze wrócą". Ale nim do tego dojdzie, czas nadszedł na radość i świętowanie. Nakazał tedy przedni miód i piwo wytoczyć i do uczty serdecznie zaprosił. Tym samym po raz drugi trunki przelewano z rogu do rogu za zwycięstwo w Surażu. Lecz co jakiś czas niejeden z biesiadników głowę w stronę lasu odwracał i miecz przy pasie poprawiał. Autor: Thorolf Wygnaniec Autor zdjęć: Zawisza z Czerwonego Jastrzębia STATYSTYKI
MAPA MIDGARDU Mapka sytuacyjna: KLIKNIJ |
|