WINLAND
THERMOPYLAE 480 r. p.n.e.

Wojny persko-greckie znalazły w historiografii światowej szeroki oddźwięk w postaci wielu publikacji książkowych i artykułów. W polskiej literaturze fachowej sprawa prezentuje się zgoła odmiennie. Poza miniaturową książką Ryszarda Kuleszy dotyczącej pierwszej wojny Imperium Perskiego z państewkami greckimi zakończonej bitwą pod Maratonem [1] oraz kilkoma tłumaczeniami popularnonaukowych pozycji anglojęzycznych [2], brak jest monografii ujmującej całościowo omawiany problem. Dopiero ostatnio ukazała się na polskim rynku wydawniczym książka Toma Hollanda [3], która przynajmniej częściowo wypełnia wspomnianą lukę.

Niniejszy artykuł ma na celu przybliżenie tematyki obejmującej fragment II wojny persko-greckiej, ściślej mówiąc kampanii lądowej 480 r. p.n.e., której głównym punktem była bitwa w wąwozie Termopile (Thermopylae). Nie ukrywam, że przedstawiona przeze mnie interpretacja odbiega od tzw. oficjalnej wersji wydarzeń, rozpowszechnionej głównie za pośrednictwem nieścisłych podręczników szkolnych. Niemniej w oparciu o szeroką bazę źródłową pozwoliłem sobie na inne spojrzenie na wydarzenia, które zadecydowały o losach Europy w kolejnych stuleciach.

Geneza wojen persko-greckich
Przyczyn wojen między Imperium Achemenidów [4] a greckimi państwami-miastami (poleis) można doszukiwać się na wielu płaszczyznach. Do najważniejszych należała z pewnością ekspansjonistyczna polityka królów perskich, dążących do opanowania całego znanego świata. Trudno dziś sobie wyobrazić by królowie królów, jak nazywali siebie władcy starożytnej Persji, mogli znosić leżące pod bokiem obszary podzielone na szereg zwaśnionych ze sobą państewek, i to w dodatku o niepojętym – jak na warunki wschodnie – ustroju politycznym. W istocie demokracja nie mieściła się nigdy w umysłach perskich władców. Uważali oni, że rozdrobnienie i kłótnie między sąsiadami stanowią ropiejący wrzód na granicach imperium i mogą przerzucić się na tereny im podległe. W tej perspektywie zlikwidowanie takiego zagrożenia poprzez wojnę prewencyjną i podbój było działaniem całkowicie usprawiedliwionym w świetle pokojowej skądinąd polityki Wielkich Królów.
Również udzielna polityka zarządców prowincjami – satrapów, którzy w dążeniu do chwały i bogactwa (a nierzadko również w pragnieniu osiągnięcia tronu królewskiego), szukali chwały na polach bitew, mogła się stać zarzewiem konfliktu. Zdobycie kolejnych terenów zwiększało wpływy na dworze i zapewniało lepsze perspektywy na przyszłość. Nic więc dziwnego, że satrapowie prześcigali się w wynajdywaniu kolejnych zdobyczy. Polityka podatkowa i kulturalna nastawione na zwiększenie dochodów, mogła doprowadzić do napięć i konfliktów międzynarodowych. O ile ustanawiane przez królów podatki były niskie i równoległe do szerokiej autonomii religijnej i kulturalnej, to satrapowie, często działając we własnym interesie, doprowadzali do wybuchów niezadowolenia w podległych sobie prowincjach narzucaniem zbyt wysokich danin.

Podstaw konfliktu należy doszukiwać się w zajęciu przez Persów wybrzeża Azji Mniejszej, tzw. Jonii, zamieszkałej przez liczną ludność grecką. Nie trzeba wspominać, że demokratycznie nastawieni Grecy, mimo pełnej tolerancji jaką zapewniała perska zwierzchność, niezbyt radowali się perspektywą podległości namiestnikowi Króla Królów. Bezpośrednią przyczyną wybuchu konfliktu była ambicja złożonego z tronu tyrana Miletu – Histajosa. Przebywając w areszcie domowym obmyślał plany powrotu do władzy. Okazja nadarzyła się dość szybko. Zachęcony optymistycznymi planami Histajona, lokalny władca, Aristagoras, rozpoczął działania zbrojne. Powstańcy uzyskali pomoc Aten i Eretrii, które powodowane wzniosłymi ideami panhellenizmu i demokracji, dały się wciągnąć w starcie z Imperium Achemenidów. Przy pomocy 1000 ateńskich hoplitów powstańcy spalili stolicę satrapii – Sardes. Po wielu latach ciężkich walk na lądzie i morzu król perski Dariusz I (Wielki) zdołał stłumić rewoltę. Winnych surowo ukarano. Dariusz I nie zapomniał również udziału Aten w walce [5]. I choć na razie inne sprawy zaprzątały umysł króla, olbrzymia machina perskiego państwa rozpoczęła przygotowania do ataku. W 492 r. p.n.e. wysłana do Grecji flota perska uległa katastrofie morskiej i niemal cała rozbiła się o skały przylądka Atos podczas sztormu. Kolejna wyprawa dwa lata później, mimo pomyślnego desantu 25 tys. armii perskiej w Attyce, zakończyła się niepowodzeniem po klęsce pod Maratonem [6]. Nie dane było Dariuszowi dopełnić przysięgi. Zmarł w 486 r. p.n.e., zaklinając na łożu śmierci swego syna, Kserksesa, by dokonał w jego imieniu zemsty na Ateńczykach.

Wyprawa Kserksesa na Grecję w 480 r. p.n.e.
Nie śpiesząc się Kserkses stłumił najpierw bunt w Egipcie, po czym wyznaczył 3 lata na zmobilizowanie armii i floty oraz zebranie niezbędnych zapasów i materiałów wojennych. Poszczególne nacje ogromnego imperium otrzymały nakaz wysłania kontyngentów wojskowych lub materiałów przydatnych w kampanii. Na trasie marszu budowano spichlerze, które magazynowały żywność i wodę, a także poprawiano naruszone przez ząb czasu drogi [7].

WINLAND
Wielki Król Kserkses
http://prophetess.lstc.edu/~rklein/images2/xerxes.jpg

WINLAND
Kserkses I przyglądający się walce
http://www.sikyon.com/Athens/images/xerxes.jpg

W tym miejscu należy zastanowić się nad liczebnością perskiej armii skierowanej do Grecji. Podstawą do wyliczeń jest liczba podana przez mało wiarygodnego w tej kwestii Herodota. Oblicza on siłę wojsk perskich na 1700 tys. żołnierzy piechoty, 80 tys. jazdy i 300 tys. żołnierzy zaciągniętych w Tracji oraz wysłanych przez podległe Kserksesowi państwa helleńskie. W połączeniu z siłami floty oraz służb tyłowych siły te miały liczyć 5283 tys. ludzi, nie licząc kucharzy, eunuchów i nałożnic [8].
Bez najmniejszej dyskusji należy podane liczby podzielić wielokrotnie, by zbliżyć się choć trochę w kierunku realnego oszacowania sił perskich. Niewątpliwie Herodot powodowany chęcią pokazania Greków w jak najlepszym świetle, zastosował znaną – jak widać – już w starożytności technikę wywyższania wartości własnych wojsk przez powiększanie liczby pokonanych wrogów.
W królewskiej wyprawie wzięły udział kontyngenty wojskowe 46 ludów zamieszkujących w granicach imperium. Wymienię najważniejsze i najliczniejsze kontyngenty z podziałem na formacje:
- piechota: Persowie, Medowie, Asyryjczycy (w tym mieszkańcy dawnej Babilonii), Baktryjczycy, Sakowie, Indowie (Hindusi), Ariowie (plemiona północnego Iranu, np.: Partowie, Sogdowie i in.), Kaspiowie, Arabowie, Etiopowie, Libijczycy, Pflagonowie, Syryjczycy, Frygowie, Lidyjczycy, Fenicjanie. W Europie do tych wojsk dołączyły oddziały plemion bałkańskich określanych mianem Traków [9].

WINLAND WINLAND WINLAND
Wojownicy armii perskiej: Etiop, Fryg i chorąży scytyjski
Źródło: http://zolnierze.konieczka.net/zolnierze/3/armia_perska/ z 14 października 2006 r.

- kawaleria: Persowie, Medowie, Kissjowie, Indowie, Baktryjczycy, Kaspiowie, Arabowie i inne. Razem dawało to liczbę 80 tys.[10] Liczba jazdy jest zawyżona w mniejszym stopniu niż piechoty. Pamiętać bowiem należy, iż dużą cześć monarchii perskiej stanowiły tereny zamieszkiwane przez ludy koczownicze. Dlatego też łatwiej było im wystawić kontyngenty kawalerii, preferowanej zresztą w perskiej sztuce wojennej.

WINLAND WINLAND
Żołnierze lekkiej perskiej kawalerii
Źródło: http://zolnierze.konieczka.net/zolnierze/3/armia_perska/ z 14 października 2006 r.

WINLAND WINLAND
Nieśmieretlni i persowie w walce
Źródło: http://www.wargames.co.uk/Poems/GenPics/Immortals.JPG z 14 października 2006 r.

Podane przez Herodota fakty, dotyczące przemarszów armii przez ziemie Imperium, wykluczają podane przez niego wcześniej liczby. W Lidii wojsko Kserksesa zostało gościnnie przyjęte przez Pytiosa, człowieka bardzo bogatego. Jednakże nawet milioner musiałby mieć problemy choćby z krótkotrwałym wyżywieniem 500 tys. armii, a co dopiero mówić o ponad 5 mln [11]. Następnie wojsko perskie zimowało w okolicy Sardes. Były to tereny zamożne i dobrze zagospodarowane, ale utrzymanie przez wiele miesięcy setek tysięcy żołnierzy doprowadziłoby do ruiny całą krainę. O niczym takim nie słychać, co jest kolejnym dowodem na nieprawdziwość pierwotnie podanej liczby żołnierzy Kserksesa[12].
Kolejnym przykładem celowego zawyżania liczby Persów jest następujące zdarzenie przytoczone przez Herodota. Kserkses w rozmowie ze spartańskim renegatem Demaratosem spytał go, ilu żołnierzy może wystawić każde z państewek greckich, z tym że najbardziej interesowali go słynący ze swych walorów bojowych Spartanie. Kserkses zauważył, że na każdego z 5 tys. Lacedemończyków (liczba podana przez Demartosa) przypada ponad tysiąc żołnierzy Króla Królów [13]. Sam Herodot zmniejszył w tym momencie liczbę swych wojsk o 1/3!
Jeden z perskich arystokratów, Artabanos, przed wyprawą do Grecji przypomniał Kserksesowi wynik kampanii zakończonej klęską pod Maratonem, gdzie „[…] tak wielkie wojsko, które z Datisem i Artafrenesem przybyło do ziemi attyckiej, sami Ateńczycy rozbili[14]. Tymczasem wspominane „wielkie” siły perskie liczyły 20-25 tys. żołnierzy piechoty i 800 kawalerzystów, nie licząc załóg okrętów wojennych i transportowych, którzy jednak w walkach lądowych nie brali udziału. Pamiętając o tym, że Persowie, nim zaatakowali Attykę, umocnili władzę „Króla Królów” nad prowincją tracką wzmacniając tamtejsze garnizony, liczbę wojowników w kampanii 490 r. p.n.e. należałoby zredukować do około 18 tys. piechurów i 800 jeźdźców [15]. Skoro sami najeźdźcy określali mianem „wielka” armię liczącą niecałe 26 tys. żołnierzy, to trudno byłoby znaleźć określenie mające podsumować liczbę większą niż 5 mln! Kserkses doszedł do wniosku, że żywność uzupełni w Grecji, który to kraj zamieszkiwała ludność osiadła – a więc obsiewająca pola [16]. Na pewno jednak wiedział od swych szpiegów i weteranów kampanii 490 r. p.n.e., że ilość pół w górzystej Grecji była ograniczona. Zapasy żywności zabrane ze sobą musiały być więc ograniczone i nie pozwalały na wyżywienie olbrzymiej armii przez tak długi czas.
W tym miejscu wypada przedstawić trzon armii, czyli ludzi dla których rzemiosło wojenne stanowiło pracę. Bez wątpienia była to najwartościowsza część wojsk Kserksesa. „Jakoż po wykonaniu rozkazu przeszło tamtędy wojsko. Poprzedzali je tragarze i bydlęta juczne, za nimi szło wojsko z wszelakich ludów zmieszane, nie w osobnych oddziałach. Gzie zaś połowa jego przeszła, tam zostawiano odstęp, i ci nie stykali się z królem. Przed nim szło na czele tysiąc jeźdźców, wybranych ze wszystkich Persów, dalej tysiąc kopijników, wybranych również ze wszystkich, z kopiami ku ziemi zwróconymi [na znak szacunku dla jadącego za nimi króla], […]. Za nim [Kserksesem] postępowali kopijnicy, najdzielniejsi i najszlachetniejsi z Persów w liczbie tysiąca ludzi, którzy nosili swe włócznie w zwyczajny sposób, następnie znowu tysiąc jeźdźców, dobranych z Persów, a po tych jeźdźcach dziesięć tysięcy mężów [Nieśmiertelni], wybranych spośród reszty Persów. Ci byli piesi […]. Za dziesięciu tysiącami stanęła w szeregu dziesięciotysięczna jazda perska; po jeździe pozostał odstęp pełnych dwóch stadiów, a potem reszta tłumu szła bezładnie[17]. Powyższy cytat wyszczególnia dokładnie liczbę poszczególnych formacji zawodowych armii perskiej. Główną siłą było 10 tys. tzw. Aristabara czyli Nieśmiertelnych [18]. Do elitarnej piechoty należy też włączyć 2 tys. kopijników. Był to oddział wyborczy złożony z czystej krwi Persów, niekiedy też nazywany mianem „Krewnych”. Idąc tą drogą można wnioskować, że formację tą rekrutowano z perskiej arystokracji i stanowiła pierwszy stopień w karierze państwowej każdego ambitnego Persa. Dzięki pokazaniu swej odwagi, udowodnieniu skuteczności w boju oraz wierności monarsze droga do awansu stała otworem. Uzbrojenie tej formacji składało się z dłuższej włóczni niż w innych formacjach, stąd nazwa „kopijnicy”. Również w kawalerii liczby wojsk regularnych były ściśle określone: 12 tys. żołnierzy elitarnej kawalerii stanowiło główną siłę uderzeniową i manewrową armii królów. Liczba żołnierzy zawodowych zamykała się więc w granicy 12 tys. doborowej piechoty i równej liczby wybornej kawalerii. Przytoczone cyfry mogą być traktowane wiarygodnie, gdyż przez cały okres istnienia Imperium Achemenidów nie spotyka się innych wartości liczbowych dotyczących żołnierzy zawodowych.

WINLAND WINLAND
Zawodowe formacje armii perskiej: Nieśmiertelny i kawalerzysta gwardii
Źródło: http://zolnierze.konieczka.net/zolnierze/3/armia_perska/ z 14 października 2006 r.

Marsz armii perskiej odbywał się ze średnią prędkością 20 km na dobę[19]. W tym samym czasie feniccy inżynierowie wykonali tytaniczną pracę, mającą umożliwić wojsku dostanie się na kontynent europejski. Zdecydowano przekopać kanał w poprzek półwyspu, na końcu którego leżała góra Atos, by w ten sposób ominąć niebezpieczną przeprawę wokół przylądka i uniknąć losu floty, która rozbiła się o przybrzeżne skały dwanaście lat wcześniej. Przez cieśninę Dardanele przerzucono most łączący brzeg azjatycki i europejski. Niestety, sztorm zniweczył pracę. Kserkses stracił odpowiedzialnych inżynierów, a nowym radził nie popełnić błędów swych poprzedników. Fenicjanie zastosowali ciekawy pomysł, stosowany do dnia dzisiejszego we wszystkich nowoczesnych armiach: most pontonowy. W poprzek trzykilometrowej cieśniny ustawiono burta w burtę okręty i połączono je mocnymi linami. Na tą konstrukcję położono drewniane bale i naniesiono ziemię oraz wstawiono balustrady. Jeden most miał służyć armii, drugi służbom tyłowym i taborom [20].
Po dotarciu nad Dardanele Kserkses urządził przegląd armii w okolicy miasta Abydos. Herodot pisał, iż armia zajmowała całe wybrzeże. Kserkses ponoć zapłakał uświadamiając sobie, że za 100 lat wszyscy zgromadzeni tu ludzie nie będą już żyli [21].

WINLAND
Mapa kampanii 480 r. p.n.e.
Źródło: http://www.herodotuswebsite.co.uk/images/Maps/Xerxes%20Army.jpg z 15 października 2006 r.

Przeprawa armii przez Dardanele ciągnęła się przez siedem dni i 7 nocy bez przerwy. Po jednym moście przeprawiały się tabory, po drugim wojska [22]. Jeżeli prawdziwymi byłyby słowa Herodota o 1,700 tys. Persów [23], to kolumna marszowa rozciągałaby się na przestrzeni ok. 400 km (licząc po 4 ludzi w szeregu i przydzielając w rzędzie 1 m na każdego piechura. Kawaleria zajmowała zdecydowanie więcej miejsca, więc kolumna marszowa byłaby jeszcze dłuższa). W żadnym więc wypadku nie zdołałaby przeprawić się przez mosty w ciągu tygodnia. Zresztą także sam czas przeprawy wydaje się mocno przesadzony [24]. Kserkses podczas marszu przez Trację przyłączał do swych sił oddziały wojowniczych Traków [25]. Jeśli więc trzon armii perskiej składał się z 24 tys. żołnierzy, to nie należy dziwić się wyliczeniom przytoczonym przez P. Connolly’ego i szacującym siły perskie maksymalnie na 210 tys. żołnierzy i 75 tys. zwierząt (wierzchowce i zwierzaki juczne) [26]. Taką też liczbę w dalszym ciągu wywodu będę brał jako podstawę do tworzenia zestawień liczebnych i jakościowych przeciwnych sobie armii.
W czasie gdy Kserkses maszerował przez Trację i zbliżając się do Macedonii przyjmował „ziemię i wodę” na znak poddaństwa coraz większej liczby państewek, przedstawiciele niezależnych greckich poleis zebrali się nieopodal Koryntu, by przedyskutować najważniejsze zagadnienie, jakie dotychczas stanęło przed Helladą: co teraz robić? Gdy Hellenowie przybyli na Istmos [Przesmyk Koryncki], naradzali się wobec tego, co oznajmił Aleksander [król Macedonii, który ostrzegł Greków przed wielką liczbą Persów], jak mają prowadzić wojnę i na jakich miejscach[27]. Najrealniejszy plan przedstawił ateński polityk i rzecznik działań na morzu, Temistokles. Zaproponował on wycofanie armii i ludności w niedostępne i obronne z natury miejsca, zaś cały ciężar walk chciał przerzucić na morze. Uważał on bowiem, że zniszczenie floty perskiej zablokuje dostawy żywności i zmusi do odwrotu Kserksesa. Na skutek braku zgody delegatów na taki plan obrony oraz przez działania dyplomatów tesalskich przeprowadzono inną operację. Poselstwo tesalskie przedstawiło delegatom jedyne dwa wyjścia, jakie inwazja perska pozostawiła temu ludowi. Jedno oznaczało wspólną walkę, druga natychmiastowe wysłanie Kserksesowi ziemi i wody na znak uległości. Pierwsza ewentualność polegać miała na wspólnej z wojskami greckimi obronie przełęczy nieopodal góry Olimp. W przypadku odrzucenia tej ewentualności Tesalowie zapowiedzieli, że nie zamierzają „zmierzać się z niemożnością”, lecz poddadzą się Persom. Delegacje państw postanowiły błyskawicznie wysłać wojska na północ dla wspólnej osłony Tesalii. Utrata paru tysięcy tesalskich jeźdźców, uznawanych za jedynych godnych nazwy kawalerzystów w Grecji i tym samym będących jedyną siłą, mogącą choć w małym stopniu przeciwstawić się jeździe perskiej, zmusiła obradujących do natychmiastowego działania. Siły ekspedycyjne liczyły około 10 tys. hoplitów, do których dołączyła jazda Tesalów. Wojska koalicyjne obsadziły przełęcz Tempe, zdecydowane bronić się w tym miejscu. Jednak poselstwo od króla Macedonii wskazało, że nieprzyjaciel jest tak liczny, że Grecy lepiej zrobią, jeśli się wycofają. Dodatkowo dotarła do nich wieść, że wojska Kserksesa wtargnęły do Tesalii inną przełęczą i grożą im okrążeniem. Wycofali się więc pośpiesznie [28].
Nieco inaczej naświetla tą kwestię Plutarch. Uważa bowiem, że zamysł obrony przełęczy Tempe nie był pomysłem Tesalów, lecz Spartan, niechętnych planom Temistoklesa. Mimo tego to właśnie Temistokles stanął na czele wojsk greckich w tej fazie wojny. „[…] Wobec tego wyruszył ze znaczną armią razem ze Spartanami do doliny Tempe w Tesalii, aby bronić tego kraju przed najazdem barbarzyńców. Tesalia bowiem – jak się zdawało – nie skłaniała się jeszcze ku Persom.
Niebawem jednak musieli się wszyscy stamtąd wycofać bez rezultatu. A gdy Tesalowie przeszli na stronę króla-najeźdźcy, wszystko aż po Beocję połączyło się z Persami. Wtedy zaś i Ateńczycy skłonniejsi już byli przyjąć plan Temistoklesa i przenieść walkę na morze [29]. Plan ateński pozostawał nadal nie do przyjęcia dla konserwatywnych piechurów skupionych wokół Sparty w Związku Peloponeskim. „Plan Temistoklesa wielu państwom nie podobał się i wolały raczej walczyć na lądzie. Posłano przeto wyborowy oddział pod dowództwem Leonidasa, króla Sparty, który miał zająć Termopile i nie dopuścić, aby nieprzyjaciel posunął się głębiej[30]. Tak więc Przeważało zdanie, żeby strzec przesmyku w Termopilach. Bo on był widocznie ciaśniejszy niż ten, który wiódł do Tesalii, i jedyny położony bliżej ich własnego kraju. O istnieniu zaś ścieżki, skutkiem której Hellenowie w Termopilach dostali się w pułapkę, nawet nie wiedzieli, aż przybywszy do Termopil dowiedzieli się o tym od Trachińczyków. Tego więc przesmyku postanowili strzec i nie przepuszczać barbarzyńcy do Hellady; a flota miała płynąć do Artemisjon w kraju Histiajotis. Te bowiem miejsca są blisko siebie, tak że łatwo było się dowiedzieć, co się tu i tam dzieje[31]. Jednocześnie zdecydowano, iż opór wrogowi należy dać również na morzu. „Wysłali go więc [Temistoklesa] z częścią okrętów ku przylądkowi Artemizjon celem zabezpieczenia przed wrogiem tamtejszej cieśniny. […]” [32].

WINLAND
Mapa fizyczna głównych terenów walk w 480 r. p.n.e.
Źródło: J. Warry, Greece and Rome at War, London 1998.

Wypływa z tego wniosek, którego historycy dotychczas nie zauważali. Mianowicie zdecydowano się bronić dróg lądowych i morskich wiodących z północnej do środkowej Grecji. Tym samym udowodniono niejako wartość demokracji – osiągnięto kompromis. Zdecydowano o konieczności przeprowadzenia – w oparciu o sprzyjające warunki terenowe – bitew równoległych. Zdawano sobie przy tym sprawę, że porażka na lądzie lub morzu załamałaby cały plan obrony. Otwarcie dróg lądowych pozwoliłoby Persom na wtargnięcie i błyskawiczne zajęcie Grecji, pozbawiając tym samym floty niezbędnych baz, bez których ta, rzecz jasna, nie mogłaby operować. Podobnie porażka w bitwie morskiej i zniszczenie floty pozwalałoby Kserksesowi na wysadzenie wielu desantów w dowolnym miejscu Grecji, co wobec szczupłości lądowych sił Hellenów musiałoby się skończyć najpierw masakrą mieszkańców pozostawionych bez osłony miast, a następnie kompletną klęską i unicestwieniem armii. Warto nadmienić, że okrążenie drogi morskiej biegnącej wzdłuż brzegów Grecji nie wchodziło w grę, gdyż na otwartym morzu floty NA OGÓŁ TONĘŁY, czego dowodem wyprawa morska Persów zakończona niefortunnie na skałach przylądka Atos... >[33] Ożywiona demokratyczna debata oraz „burza mózgów” pozwoliła na uchwycenie najważniejszych w tym momencie wniosków – obie zwaśnione strony zrozumiały, że żaden przedstawiony początkowo plan nie mógł wieść samodzielnie do zwycięstwa. Dopiero połączenie wysiłków w dwóch bitwach dawało jakiś promyk nadziei.
Dowodzenie w obu przypadkach oddano w ręce Spartan, którzy w dziedzinie lądowej mogli uchodzić za znawców, lecz w taktyce morskiej za kompletnych ignorantów. W tym kontekście nie powinno nikogo dziwić, że faktyczny ster działań floty wpadł w ręce Temistoklesa.

Termopile i Artemizjon - pola przyszłych bitew
Artemizjon to cieśnina między wybrzeżem Grecji kontynentalnej a północnym brzegiem wyspy Eubea, leżąca 60 km na wschód w linii prostej od Termopil. Jej stosunkowo niewielka szerokość gwarantowała obrońcom wykluczenie możliwości okrążenia przez zdecydowanie liczniejsze okręty perskie. Nie będę rozpisywał się tu nad walorami tej pozycji, gdyż głównym tematem niniejszego opracowania jest bitwa lądowa w niedalekich Termopilach.
Wąwóz Termopilski (Thermopylae – gorące wrota), powinien właściwie nazywać się przesmykiem lub pobrzeżem. Z definicji wynika, iż wąwóz to rodzaj głębokiej doliny, która cechuje się urwistymi zboczami oraz niewyrównanym, wąskim dnem [34]. W związku z tym, że strome zbocze występuje w tym miejscu tylko z jednej strony, z drugiej zaś morze, natomiast na dnie znajduje się droga, właściwszym określeniem wydaje się być słowo pobrzeże [35] lub po prostu wrota. Opis Termopil pozostawię piórom starożytnych historyków, którzy mogli lepiej uchwycić najbardziej charakterystyczne cechy tego miejsca. „[…] Termopile mianowicie stanowią wąskie, długie przejście, osłonięte z jednej strony przez burzliwe, pozbawione portów morze, z drugiej strony przez niedostępne i przepaściste bagna. Ponad nim wznoszą się dwa strome szczyty górskie, z których jeden zwie się Teichius, a drugi Kallidromus [1374 m. n.p.m.]. Znajdują się w tym miejscu źródła ciepłych wód, od których pochodzi właśnie nazwa Termopile [<ciepłe bramy> - przyp. tłum.][36]. Tyle rzymski historyk Appian, zaś żyjący bliżej wojen perskich Herodot napisał o Termopilach w następujący sposób: „[…] Na zachód od Termopil znajduje się niedostępna stroma góra, wysoka, ciągnąca się aż do gór Ojta; na wschód zaś droga ta łączy się bezpośrednio z morzem i bagnami. A są w tym wąwozie ciepłe kąpiele […]. W tymże wąwozie wybudowany jest mur, i w dawnych czasach były w nim bramy. Wystawili go Fokejczycy z obawy przed Tesalami […]. Ponieważ więc Tesalowie próbowali podbić Fokejczyków, ci osłonili się owym murem i skierowali wtedy ciepłą wodę do przesmyku, ażeby przez zalew wody miejsce to stało się nieprzebyte […]. Otóż stary mur był wprawdzie od dawna wzniesionym lecz przeważna jego część z biegiem czasu uległa zniszczeniu. Hellenowie więc postanowili go odbudować i w ten sposób odeprzeć barbarzyńcę od Hellady[37].

WINLAND
Dzisiejszy widok przesmyku termopilskiego. Od czasów opisywanych wydarzeń dno „gorących wrót” znacznie się poszerzyło. Natomiast jest prawdopodobne, że na widocznym stoku góry zmagali się lekkozbrojni obu stron.
Źródło: http://www.livius.org/a/battlefields/thermopylae/thermopylae.JPG z 14 października 2006 r.

Jak z powyższych opisów wynika, naturalnie wąskie przejście zostało jeszcze wzmocnione murem. Dzięki pracom fortyfikacyjnym nieliczni Fokejczycy mogli stosunkowo niewielkimi siłami zatrzymać pochód znacznie liczniejszych nieprzyjaciół. Po restauracji dzieł obronnych ta sama zasada odnosiła się do koalicji greckiej broniącej się przeciw Persom. Obrońcy zapomnieli jednak (lub nie wiedzieli) o jednej zasadzie. Tak samo jak nie istnieją niezatapialne okręty i fortyfikacje, których nie można przełamać, tak samo nie ma pozycji, której nie dałoby się obejść. Taka właśnie sytuacja zaistniała w przypadku Termopil. Okazało się bowiem, że przez górę, której stok tworzy ograniczenie szerokości przejścia, znajduje się ścieżka. Można nią było obejść pozycję obrońców. „[…] Przez górę Ojte prowadzą dwa szlaki: jeden – powyżej Trachis – jest bardzo stromy i biegnie nad przepaściami, drugi – wiodący przez terytorium miasta Ajnianów – jest dogodniejszy do przemarszu wojska. Z tego właśnie szlaku Pers Hydarnes zaatakował kiedyś od tyłu Greków walczących pod wodzą Leonidasa[38].

WINLAND
Jeszcze jedno ujecie Termopil. Widoczna Zatoka Malijska, zaś na wprost jedna z „bram”.

O trudach, jakie należało przebyć, by obejść ścieżką Termopile, mówi Plutarch opisując problemy Rzymian w jednej z późniejszych bitew w Termopilach: „Rzymianie jednak całkiem zrezygnowali ze zdobywania tej wężyzny szturmem. Katon zaraz pomyślał o owym perskim obejściu jej wokoło i z częścią wojska ruszył w drogę nocą. Podeszli pod szczyt, gdy przewodnik, jeniec wojenny, wypadł z właściwej drogi. Błądził po miejscach bez wyjścia wśród groźnych przepaści, co żołnierzy wprawiło w beznadziejność i strach. […]” [39]. Tak więc obronna pozycja w Termopilach nie była nie do zdobycia. Wkrótce mogli się o tym przekonać Grecy.
W tym miejscu wypada zapoznać się ze składem i liczebnością greckich formacji wysłanych pod Termopile. Herodot wylicza skrupulatnie ilość żołnierzy wysłanych przez każde z poleis. „Następujący Hellenowie oczekiwali w tym miejscu Persa: trzystu hoplitów Spartan; tysiąc Tegeatów i Mantinejczyków, z każdego miasta połowa; z Orchomenos w Arkadii stu dzwudziestu; z reszty Arkadii tysiąc. Tylu było Arkadyjczyków. Z Koryntu czterystu, z Flejus dwustu, a z Myken osiemdziesięciu. Ci przybyli z Peloponezu; z Beotów zaś siedmiuset ludzi z Tespii i czterystu z Teb.
Prócz tych powołano jeszcze Lokrów Opunckich z całym ich wojskiem i tysiąc Fokijczyków. […]” [40]. Do tego należy dodać 400 lub 500 Tebańczyków. Zagadnienie ich udziału w bitwie jest do dziś niewyjaśnione. Nie wiadomo ilu hoplitów liczył kontyngent Teb, ani też w jakich charakterze znaleźli się pod Termopilami.
Podkreślić należy, iż wojska skoncentrowane w termopilskich wrotach były jedynie strażami przednimi głównych sił greckich. Gros armii spartańskiej przebywał na Peloponezie z powodu świąt karnejskich, zaś inne państewka greckie uroczyście obchodziły igrzyska olimpijskie. Dopiero po zakończeniu tych „imprez” główne siły miały pospieszyć na północ [41]. Awangarda powinna była wyremontować mur i rozpoznać teren oraz stawić opór pierwszym uderzeniom Persów. Dopiero po przybyciu gros armii planowano rozpocząć decydujące działania.
Zaraz po zapadnięciu decyzji o obronie Termopil ustalono, że dowództwo ma objąć Spartanin. Z racji sprawowania godności królewskiej w Lacedemonie zaszczyt ten przypadał Leonidasowi. Wiedział zapewne, że walka z Persami to nie przelewki i rozumiał swój obowiązek wytrwania na stanowisku aż do śmierci [42]. Zazwyczaj królom przysługiwała eskorta złożona z trzech setek wyszkolonych młodzieńców z najlepszych rodzin spartańskich. Leonidas nakazał im pozostać, wybrał zaś taką samą liczbę Spartiatów, których los obdarzył już męskim potomstwem. Był to widoczny znak, że nie zamierza ustąpić i woli zginąć niż przepuścić najeźdźców w głąb Grecji. Kolejnym dowodem na twierdzenie, że Leonidas „pragnął” (oczywiście w spartańskim tego słowa znaczeniu) śmierci jest to, że przed wyruszeniem urządził igrzyska pogrzebowe. Zawodom przypatrywały się tłumy gapiów, i „[…] Leonidas komuś, kto powiedział, że tak niewielu zabiera ze sobą na bój, odrzekł: „Wielu – jak na idących na śmierć”. A do żony, gdy wyruszał, a ona zapytała, czy nie powie jej jakiego słowa, odwróciwszy się, odparł: „Poślubiaj dzielnych mężów i wydawaj na świat dzielne dzieci!”[43]. Trudno o lepszy dowód na powyższe twierdzenie!
Siły perskie, które podeszły pod Termopile, były znacznie słabsze liczebnie niż w czasie marszu przez Azję Mniejszą. Jeśli na początku kampanii Kserkses mógł dowodzić nawet 210 tys. żołnierzy, to w przeddzień bitwy (czyli w sierpniu 480 r. p.n.e.) siły te stopniały o ponad połowę. Część wojsk pozostawiono w garnizonach na terenie Tracji, Macedonii i Tesalii, część wojowników odpadła z powodu chorób (lub nawet głodu!). Z całą pewnością część strat należy przypisać znanej już w starożytności pladze dezercji. Jeśli więc do okupacji i zabezpieczenia linii komunikacyjnych z zapleczem pozostawiono, dajmy na to 20-30 tys. ludzi, na skutek chorób odpadła podobna ilość, to nie będzie błędem założenie, że przynajmniej 20 tys. wojowników zdezerterowało. Tak więc Kserkses wchodząc do Grecji mógł dysponować 130-150 tys. żołnierzy. Jednak już wkraczając do Tesalii, jak to widzieliśmy wyżej, wojska zostały podzielone na kilka korpusów, dzięki którym udało się obejść pozycję na przełęczy Tempe. Zakładam, że korpusy te musiały być dostatecznie silne, by samodzielnie wytrzymać – przynajmniej przez pewien czas – ewentualne uderzenie greckie. Jeśli przyjmiemy liczbę detaszowanych wojsk na około 50 tys. ludzi w jednym lub dwóch korpusach, to wyjdzie, że Kserkses u „ciepłych wrót” mógł rozkazywać 80-100 tys. żołnierzy. Z całą pewnością był to najbardziej wartościowy element całej perskiej armii, gdyż wchodziły do niego elitarne oddziały Krewnych i Nieśmiertelnych. Oczywiście całe to wyliczenie nie jest oparte na konkretnych liczbach zaczerpniętych ze źródeł, albowiem takowych nie ma; stanowi jedynie próbę realnego oszacowania sił perskich. Niemniej wydaje się logiczne i całkiem prawdopodobne, że mogło tak być w rzeczywistości.
Po dojściu do Termopil i zorientowaniu się, że Grecy postanowili walczyć, król Persji zatrzymał swe wojska i nakazał przeprowadzenie rozpoznania. Podjazdy stwierdziły, że droga wiodąca przez pozycje greckie jest jedyną, jaka prowadzi na południe. Wobec tego nie było innego wyjścia, jak podjąć walkę w bardzo niedogodnych dla Persów warunkach. Zanim jednak król perski zdecydował się na ten krok, wysłał ku Termopilom posłów. Zaproponowali oni układ, w którym w zamian za złożenie broni, Grecy mieli otrzymać pozwolenie na rozejście się do domów, tytuły przyjaciół oraz nadanie dużych posiadłości. Wielu mieszkańców Peloponezu – prócz samych Spartan rzecz jasna – najchętniej wróciłoby za przesmyk koryncki. Prócz zdecydowania Leonidasa o pozostaniu na miejscu zadecydowała nieugięta postawa Fokejczyków. W ich opinii Istmos jako pozycja obronna mógłby równie dobrze leżeć w Egipcie lub jeszcze dalej. Wycofanie oznaczało zdanie się na łaskę i niełaskę Króla Królów. Gdy wysłańcy wrócili po odpowiedź, żądając złożenia broni, usłyszeli tylko wycedzone przez Leonidasa słowa: chodź i weź [44].

WINLAND
Spartański hoplita z okresu wojny z Imperium Achemenidów
Źródło: http://zolnierze.konieczka.net/zolnierze/2/hoplita_spartanski/

Po odczekaniu czterech dni w nadziei, że Grecy się wycofają, rozzłoszczony Kserkses rzucił do walki Medów i Persów. „[…] Kserkses, gardząc małą liczbą obrońców, kazał tym żołnierzom, których krewni zginęli w bitwie pod Maratonem, podjąć z nimi walkę. Ci zaś, chociaż pragnęli pomścić swoich, zapoczątkowali pasmo klęsk; kiedy po nich ruszył nieużyteczny tłum, zgotowano mu jeszcze większą masakrę[45]. Wieczorem pierwszego dnia walki do ataku ruszyli Nieśmiertelni. Nawet oni nie potrafili przełamać zaciekłego oporu Greków. W Termopilach scenariusz podobny do tego z pierwszego dnia walk powtarzał się przez kilka dni: nieustające ataki wojsk Kserksesa rozbijały się o mur tarcz hoplitów. Trzeciego dnia walk lądowych, w pobliżu Artemizjonu doszło do wielkiej, lecz nierozstrzygniętej batalii morskiej. „[…] Tymczasem flota Grecji, złożona z 300 okrętów […], starła się najpierw z flotą królewską u przylądka Artemizjon, między Eubeją a lądem stałym (Temistokles bowiem wyszukiwał cieśniny, by nie dać się otoczyć przeważającej sile wroga). Wprawdzie bitwa nie została rozstrzygnięta, Ateńczycy jednak nie mieli odwagi pozostać w tym samym miejscu, ponieważ zagrażało niebezpieczeństwo, że jeżeliby część okrętów nieprzyjacielskich opłynęła Eubeję, będą zagrożeni z dwóch stron[46]. Admirałowie greccy zdawali sobie sprawę, że ich zasoby były ograniczone, i kolejne dni walk mogły skończyć się likwidacją floty. Podjęcie decyzji o dalszych działaniach zależało od wieści z Termopil. A te, jak zaraz się przekonamy, tego dnia nie były już tak pomyślne, jak dotąd...

WINLAND
Źródło: http://www.fanaticus.org/DBA/battles/thermopylae.jpg

WINLAND
Źródło: http://i26.photobucket.com/albums/c111/pyrrhus323/thermopylae.jpg
Dwie grafiki przedstawiające charakter walk w Termopilach

Kilkudniowe walki lądowe nie przyniosły rezultatu, prócz ciężkich strat armii perskiej. Liczba obrońców, w tym i Spartiatów, zmniejszała się dużo wolniej. Był to efekt nie tyle lepszego wyćwiczenia, bo perskim góralom nie można odmówić krzepy i waleczności, lecz lepszego ekwipunku Greków (brązowe tarcze, hełmy i napierśniki oraz dłuższe włócznie). „[…] Ci jednak [Grecy] stali w szeregach, uporządkowani wedle ludów, i walczyli po kolei, wszyscy prócz Fokijczyków, którzy ustawili się na górze, aby pilnować ścieżki. […]” [47]. Żołnierze poszczególnych państw na zmianę zajmowali stanowiska przy murze, i gdy ogarniało ich zmęczenie byli zastępowani w walce przez kolejny kontyngent. Tym samym najlepiej uwidoczniły się sprzyjające Grekom warunki terenowe. Natomiast Persowie, mimo wielokrotnej przewagi liczebnej, nie mogli rozwinąć szyku, i co chyba najważniejsze, wprowadzić do walki świetnej kawalerii. W ciasnym przejściu walczyło na raz zaledwie po kilkuset wojowników z każdej strony, co powiększało przewagę ciężko opancerzonych Hellenów. Jak zauważył dziejopis w powyższym cytacie, żołnierze z Fokidy w sile 1000 hoplitów strzegli ścieżki, która wiodła dookoła gór na tyły pozycji termopilskiej. O ile Grecy dowiedzieli się o jej istnieniu od razu po przybyciu do przesmyku od miejscowej ludności, to perski wywiad musiał nie lada natrudzić się, by uzyskać taką informację. Zapewne zniecierpliwienie władcy potęgowało szybkość działania. Mimo tego dopiero wieczorem szóstego dnia walk i gorączkowych poszukiwań wyjścia z patowej sytuacji odnaleziono człowieka, który zdradził tajemnicę Termopil. Był to Efialtes, według jednych prosty fokijski pastuch, według innych mieszkaniec miasta Malis [48]. Tak czy siak, wydał on sekret Kallidromosu i zaproponował siebie jako przewodnika.

Upadek obrony Termopil
Machina perskiej armii natychmiast została wprawiona w ruch – jeszcze tej samej nocy nastąpił wymarsz. Do pokonania niebezpiecznej trasy wyznaczono Nieśmiertelnych pod wodzą Hydarnesa, którzy dyszeli żądzą zemsty za niedawną porażkę w ciepłych wrotach. Marsz rozpoczęty wieczorem trwał całą noc. Jak się okazało, ścieżka wcale nie była uciążliwa. Najprawdopodobniej Efialtes poprowadził Nieśmiertelnych łatwiejszą, choć dłuższą trasą, inną niż ta, na którą trafili później Rzymianie. Nad ranem Persowie napotkali oddział Fokajczyków. Grecy w pośpiechu zakładali pancerze i szykowali się do obrony. Gdy przewodnik upewnił Hydarnesa, że nie mają przed sobą groźnych Spartiatów, a jedynie kontyngent innego poleis, padł rozkaz do ataku. Zanim jednak doszło do zwarcia, hoplici wycofali się na pobliskie wzgórze gotując się na walkę na śmierć i życie. Dowódcy Fokajczyków zabrakło, jak widać, rozsądku – uwierzył bowiem, że Kserkses wysłał swych najlepszych ludzi tylko po to, by zmieść właśnie ich. Nieśmiertelni nie zważając na przeciwników podjęli dalszy marsz, by wykonać powierzone zadanie.
Jeszcze przed starciem Nieśmiertelnych z Fokejczykami do Leonidasa dotarł dezerter z armii perskiej, informując o zagrażającym Grekom manewrze okrążającym. Informacja ta została potwierdzona przez gońca od niefortunnego dowódcy oddziału strzegącego ścieżki. T. Holland sugeruje, że dezerter mógł zostać wysłany przez perski „departament nieczystych sztuczek”. Przemawia za tym pora, o jakiej przybył do greckiego obozu: było zbyt późno, by wspomóc Fokejczyków na górze, lecz dostatecznie wcześnie, by odczuć pokusę wycofania się z pozycji. Byłoby to jak najbardziej po myśli Kserksesa, gdyż 5 tys. hoplitów mogło jeszcze przez wiele dni bronić się przed atakiem z dwóch stron, a świadomość ostatecznej klęski dodawałaby tylko determinacji i zacięcia Hellenom. Król nie mógł sobie pozwolić na zwłokę – jego ludzie i tak odczuwali już niedomagania służby żywnościowej. Natomiast w przypadku wycofania się obrońców wrót, perska kawaleria z łatwością zdołałaby dogonić i rozbić hoplitów w otwartym terenie. Przełęcz byłaby odblokowana, a 5 tys. greckich wojowników wyłączonych z dalszej walki [49].
Leonidas musiał podjąć błyskawiczną decyzję – zostać w miejscu i bronić się do upadłego, czy wycofać się i zachować ledwie naruszone siły do dalszej kampanii. Wybrał opcję pośrednią: zdecydował, że zostanie wraz ze swymi Spartiatami i spowolni, o ile się da marsz barbarzyńców w głąb Grecji; natomiast pozostałe kontyngenty powinny forsownymi marszami połączyć się z głównymi siłami państw helleńskich. Jak opisał to Marek Justynius, gdy doniesiono Leonidasowi, że „[…] dwadzieścia tysięcy wrogów zajęło najwyższe wzniesienie, nakazał sprzymierzeńcom wycofać się i zachować życie na czasy dla ojczyzny szczęśliwsze. On ze swymi Spartanami musi spróbować szczęścia; więcej zawdzięcza ojczyźnie niż życiu, inni będą potrzebni dla obrony Grecji. Słysząc taki rozkaz króla, wszyscy odeszli, na miejscu pozostali tylko Spartanie. […] Odesławszy więc sprzymierzeńców zachęca Spartan, by pamiętali, iż w jakikolwiek sposób będą walczyć, muszą zginąć; niech przeto baczą, aby nie wydawało się, iż mają więcej odwagi do trwania na stanowisku niż do walki […]” [50]. Można zadać sobie pytanie, czy i Leonidas nie odczuł pokusy wycofania się z pozycji. Wydaje się, że jednak nie; spartańskie wychowanie w połączeniu z pragnieniem śmierci na polu walki wydaje się być wystarczającą rękojmią tego, że ani Leonidas, ani żaden z jego ludzi ani przez chwilę się nie zawahali. Wprowadził w szeregi swych ludzi lepszy – a mimo to wisielczy! – nastrój. „[…] Również wódz spartański Leonidas, wiedział, że umrze ze swymi żołnierzami w Termopilach, a jednak nie chciał żyć haniebnie, lecz powiedział do swych towarzyszy: „Zjedzmy śniadanie jak ludzie, którzy obiad zjedzą - już w Hadesie”. […]” [51]. Jak najbardziej lakoniczne i spartańskie!
Tak więc gros sił helleńskich otrzymała nakaz jak najszybszego marszu na południe, zaś Spartanie gotowali się do walki. Ogólnie panuje opinia, że w przesmyku pozostało jedynie 300 wojowników z Lacedemonu. Tymczasem okazuje się, że siły obrońców były kilkakrotnie większe niż owych 300 żołnierzy. Otóż na wieść, że we wrotach mają pozostać Spartanie, słynący z przekory Tespijczycy odmówili opuszczenia posterunku. Natomiast oddział hoplitów z Teb stwierdził, że nie ma po co wracać do swego miasta, które już skłania się ku oddaniu hołdu Wielkiemu Królowi . W tym miejscu należy podkreślić, iż oba miasta, Tespie i Teby leżą w Beocji, a upadek Termopil  oznaczał zajęcie tej prowincji. Jedyną honorową rzeczą, jaka została hoplitom z tych miast, było stanie na posterunku w obronie ojczyzny aż do śmierci.

WINLAND
Rekonstrukcja historyczna bitwy w „gorących wrotach”
Źródło: http://members.ozemail.com.au/~ancientpersia/images/therm1.gif z 13 października 2006 r.

Pragnę tu podnieść pewien aspekt całej sprawy. Otóż najbardziej rozpowszechniona wersja wydarzeń mówi, iż Tespijczycy pozostali w Termopilach z własnej woli, natomiast Leonidas zatrzymał wojowników z Teb jako zakładników, albowiem ich miasto kolaborowało z Persami. Stronniczość Herodota wyciągnął na światło dzienne Plutarch, który dość rozumnie skomentował zdanie ziomka: „[…] Co do Tessalczyków bowiem wykazuje zgodnie z prawdą, że od początku byli zmuszeni przyłączyć się do Persów; a co do innych Hellenów, wdając się w wieszczby, czy by zdradzili Lacedemończyków, dodaje: „nie dobrowolnie, lecz zmuszeni, gdy jedno miasto padało po drugim”. A Tebanom, gdy ich zmusiła ta sama konieczność, nie darował tego. Chociaż 500 wojowników [52] wysłali do Tempe [53] pod wodzą Mnamiasa, a do Termopil tylu, ilu zażądał Leonidas, którzy jedyni wraz z Tespijczykami wytrwali przy nim, gdy inni go opuścili po okrążeniu przez Persów. A gdy barbarzyńcy sforsowali przejścia i byli już na granicy […], a żadne lądowe wojska nie przybywały na pomoc – wtedy dopiero, w sytuacji bez wyjścia, zgodzili się na zawarcie umowy[54]. Jak widać z opisu Plutarcha, włodarze Teb nie uczynili nic innego niż wiele greckich państewek przed i po nich – nie mierzyli się z niemożliwością, lecz ulegli i przesłali Królowi Królów ziemię i wodę na znak poddaństwa. Nie wiemy dokładnie, dlaczego akurat na Tebanach Herodot wyładowywał swe frustracje, nie mniej jako ojciec historii nie dał zbyt dobrego przykładu rzeszom historyków w przyszłości. Wypada przedstawić inne dowody na nieuczciwość Herodota w tym przypadku. Ponownie posłużymy się słowem Plutarcha z Cheronei. Nie zgadza się z tym, że Tebańczycy zostali pod Termopilami pod przymusem jako zakładnicy, jak uważa Herodot. Słusznie argumentuje, że Leonidas byłby idiotą, gdy mając 300 wojowników trzymał na swoim skrzydle 400 czy nawet 500 hoplitów mogących mu wbić nóż w plecy [55]. „[…] Szczytem głupoty byłoby wszak – odmawiając sławy sprzymierzeńcom, dla udziału w niej zatrzymywać wrogów. Natomiast że Leonidas nie był w nieprzyjaźni z Tebami, tylko właśnie miał ich za wiernych przyjaciół, świadczą fakty. Przybył bowiem do Teb z całą armią i na swą prośbę uzyskał coś, czego nie dostąpił jeszcze nikt – mianowicie spędził noc w świątyni Heraklesa […]” [56]. To chyba najlepszy dowód odpierający obłudne tezy Herodota.
Na zdrowy rozum przymuszenie 400-500 hoplitów do walki byłoby sprzeczne z helleńskimi ideałami. Przekonanie ich – to co innego – ale zmuszenie wydaje się niemożliwe. Oznaczałoby to, że nie tylko Persowie mieli żandarmerię z biczami, którzy poganiali ludzi do walki. A to już kłóciło się z greckim pojęciem wolności.
W ciepłych wrotach, gdzie dopiero miało zrobić się gorąco, pozostało 300 Spartiatów z Leonidasem, 400 lub 500 Tebańczyków pod Leontiadesem [57] i 700 Tespijczyków pod dowództwem Demofilosa [58]. Oczywiście od liczby 1400-1500 hoplitów należałoby odjąć pewną liczbę ludzi, którzy w ciągu sześciodniowych (lub czterodniowych – zależy od źródła) walk odnieśli rany lub polegli. Siły te na początku ostatniej bitwy należy więc obliczać na około 1200 ciężkich hoplitów. Zapewne Spartanom towarzyszyły też lekkozbrojne oddziały Helotów. Ich liczba (w zależności od liczby Helotów na jednego Spartiatę – od 1 do 3) wahała się między 300 a 900 lekkozbrojnymi. Niewykluczone, że Tebańczycy i Tespijczycy również posiadali jakieś oddziały pomocnicze, choć źródła tego nie zaznaczają. W momencie okrążenia siły greckie można szacować – po czterodniowym okresie walk i poniesionych stratach – na ok. 1200 hoplitów i kilkuset do 1500 lekkozbrojnych. Razem siły te wahały się zapewne w okolicach 2-2,5 tys. żołnierzy o dość wysokiej wartości bojowej. Przeciw nim stanęło w ostatecznej walce kilkadziesiąt tysięcy wojowników Kserksesa oraz 10 tys. Nieśmiertelnych, którzy weszli na tyły greckiej pozycji. Pamiętajmy jednak, że jedynie niewielka część tych sił mogła toczyć walkę ze względu na niewielką szerokość pola bitwy.
Przebieg ostatniego starcia był – w zależności od wyboru najważniejszego źródła, na którym opierał się piszący – opisywany niekiedy bardzo odmiennie. Postaram się przedstawić wizję, która z wielu względów wydaje się być najbardziej prawdopodobna, ale jednocześnie nie do końca zgadza się z utartymi poglądami.
Leonidas wiedząc, że to już koniec, próbował ocalić przynajmniej dwóch swoich ludzi. „W Termopilach zaś, po oskrzydleniu, chcąc ocalić dwóch wojowników wysokiego rodu dał jednemu z nich list i chciał go wysłać, ale ten nie przyjął i z gniewem odrzekł: „Jako wojownik wyruszyłem z tobą, nie jako posłaniec!” Drugiemu zaś nakazał coś zakomunikować władzom spartańskim, a ten ze słowami „(Lepiej spełnię mój obowiązek, jeśli tu zostanę i lepiej wówczas potoczą się) sprawy”, pochwycił tarczę i stanął w szyku [59]. W międzyczasie Persowie gotowali się do walki, zaś Kserkses spożywał wykwintne śniadanie, zapewne już w lepszym humorze niż w ciągu ostatnich dni. Wreszcie około 9 walka rozpoczęła się od ostrzału greckich pozycji przez setki łuczników. Spartanie i ich beoccy towarzysze przyjęli walkę nie na murze, lecz przed obrębem fortyfikacji w ramach jednej falangi. T. Holland twierdzi, i wypada przyznać mu słuszność, że Persowie nauczeni doświadczeniem poprzednich dni walk, przodem pognali wojowników o najmniejszej wartości – np. Etiopów i inne ludy, nie rozumiejące w zupełności, o co w tym całym bałaganie chodzi. Dopiero gdy ta ludzka masa zdołała kosztem olbrzymich strat nadgryźć włócznie i szyk Greków, do walki ruszyły kolejne fale uderzeniowe. Wydaje się, że wówczas, gdy Grecy byli już mocno wyczerpani walką, do ataku ruszyły czysto perskie i medyjskie formacje [60]. Właśnie w tym miejscu należy rozpatrzyć dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze wydarzeń.
Pierwszy z nich zakłada, że w zaciętej walce, w której polegli między innymi dwaj synowie oraz brat poprzedniego Króla Królów – Dariusza I, zaś ze strony greckiej sam Leonidas, Persom udało się rozerwać spójną dotychczas falangę. Spartanie i Tespijczycy zostali zepchnięci w tył, aż za mur i wybici do nogi na wzgórzu, zaś oddzieleni Tebanie przyparci zostali do stromej ściany gór i tam toczyli uporczywą walkę. Dopiero po ostatecznej klęsce głównych sił nieliczni już Beoci złożyli broń. „A Tebanie, których dowódcą był Leontiades, stojąc dotąd po stronie Hellenów, walczyli z konieczności przeciw wojsku króla [tą kwestię już komentowałem wcześniej]. Skoro jednak ujrzeli, że sprawa Persów jest górą, odłączyli się i w chwili gdy Hellenowie z Leonidasem cisnęli się ku wzgórzu, wyciągnęli ręce i zbliżyli się do barbarzyńców […]” [61]. Herodot pisze, że niektórych poddających się Persowie zabili, resztę na rozkaz Kserksesa piętnowali znakiem królewskim, jako pierwszego - wodza tebańskiego. Nikt też poza Herodotem nie podaje informacji o piętnowaniu [62]. Jeżeli więc tak okrutnie postępowano z Tabańczykami, to dziwnym wydaje się fakt, że w batalii pod Platejami rok później, Tebańczycy stali po stronie perskiej. Gdy piechota królewska poszła w rozsypkę pod naporem Greków, jazda tebańska dobrowolnie osłaniała odwrót. Byłoby to wspaniałomyślne podziękowanie za piętnowanie i mordowanie poddających się. Dlatego też uważam, że wersja wydarzeń podana przez Herodota jest mało prawdopodobna.
Drugi scenariusz najlepiej odda poniższy cytat: „[…] Odesławszy więc sprzymierzeńców zachęca Spartan, by pamiętali, iż w jakikolwiek sposób będą walczyć, musza zginąć; niech przeto baczą, aby nie wydawało się, iż mają więcej odwagi do trwania na stanowisku niż do walki. Nie należy też czekać, aż wróg ich okrąży, lecz pod osłoną nocy uderzyć na nieprzyjaciół czujących się bezpiecznie i oddanych uciechom. Nigdzie zwycięzcy nie mogą zaszczytniej zginąć niż w obozie wrogów. Nie trudno było przekonać o tym ludzi gotowych na śmierć: natychmiast chwytają za broń i w liczbie sześciuset mężów wdzierają się do obozu pięciuset tysięcy wrogów i niezwłocznie uderzają na namiot króla, aby albo zginąć razem z nim, albo przynajmniej w miejscu jego pobytu, gdyby oni sami doznali porażki. Powstaje zamęt w całym obozie. Spartanie, nie mogąc znaleźć króla, posuwają się zwycięsko przez cały obóz: mordują i powalają na ziemię wszystko, bo wiedzą, że walczą nie po to, by odnieść zwycięstwo lecz by pomścić swą śmierć. Bitwa od początku nocy przeciągnęła się na większą część dnia. W końcu nie pokonani, lecz bardziej wyczerpani zwycięstwem, polegli wśród ogromnych stosów powalonych wrogów[63]. Jak widać, Spartanie i ich towarzysze nie czekali na śmierć biernie, lecz pragnęli dokonać jeszcze heroicznego czynu, za jaki bez wątpienia należałoby uznać zlikwidowanie Wielkiego Króla. Tym można tłumaczyć fakt wyjścia hoplitów przed mury! Tezę tą potwierdza to, że założenie takie nie było całkiem szalone, bowiem kwiat perskiej gwardii – Nieśmiertelni – znajdował się za plecami Greków. Dodatkowo pragnę przytoczyć komentarz Plutarcha do Herodota opisu bitwy. Wydaje mi się, że tekst ten jednoznacznie przemawia za przychyleniem się do drugiego „scenariusza bitwy”. „Herodot w opisie bitwy przyćmił także najbardziej bohaterski czyn Leonidasa, twierdząc, że wszyscy polegli na miejscu w wąwozie pod wzgórzem; rzecz zaś miała się inaczej. Gdyż skoro poznali, że barbarzyńcy nocą obchodzą wąwóz naokoło, ruszyli na ich obóz, niemal do namiotu królewskiego, chcąc króla zabić i przy tym zginąć, i posuwali się naprzód aż do namiotu zabijając każdego po drodze a odpierając innych; kiedy zaś nie znaleźli Kserksesa, w poszukiwaniu za nim błąkając się wśród niezliczonych wojsk, otoczeni zewsząd przez barbarzyńców, dopiero zginęli […]” [64]. Taką wersję podaje Diodor Sycylijski, (Bibliotheca, X, 10). Tym samym podważa się słowa Herodota. Nie można zresztą oprzeć się wrażeniu, że dziełem swym nie tyle chciał oddać prawdę, co oczernić Tebańczyków, z jakiegoś powodu znienawidzonych przez „ojca historii”.

WINLAND
Grafika przedstawiająca przypuszczalny przebieg ostatniego starcia w Termopilach: hoplici wdzierający się do perskiego obozu.
Źródło: J. Warry, Greece and Rome at war, London 1998.

Po zakończeniu walki do Termopil osobiście wkroczył Kserkses. Zapewne poruszony był ogromem rzezi, jednak wielodniowa zwłoka nie sprzyjała okazywaniu przez tego – skądinąd łagodnego usposobienia – władcy, honorów i łaskawości. „[…] Kserkses przeszedł przez trupy i kazał głowę Leonidasa, o którym słyszał, że był królem i wodzem Lacedemończyków, odciąć i wbić na pal. […]” [65], zaś swoich poległych, zgodnie z perskim zwyczajem, nakazał pogrzebać.
Straty greckie były wielkie. Polegli praktycznie wszyscy wojownicy ze Sparty, Tespii i Teb – około 1400 hoplitów i kilkuset żołnierzy lekkozbrojnych. Co ciekawe, z 300 Spartiatów ocalało dwóch. Jeden był chory na oczy i jako niezdolny okresowo do walki został odesłany do Sparty, gdzie okrzyknięto go tchórzem. Zrehabilitował się w bitwie pod Platejami w następnym roku, gdy łamiąc żelazną spartańską dyscyplinę rzucił się samotnie na wojska perskie, i został zabity. Dopiero po dłuższej „kośbie”, jaką urządził sobie w szeregach wroga. Drugim był żołnierz imieniem Pantites, który w czasie bitwy przebywał jako poseł w Tesalii. Po powrocie do Sparty powiesił się z niesławy, jaką go otoczono.
Wrócić w tym miejscu należy do działań floty jako przedłużenia linii obrony pod Termopilami. Po nierozstrzygniętej bitwie koło przylądka Artemizjon, Temistokles chciał wycofać okręty bardziej na południe. Dla uśmierzenia ewentualnej paniki i zachowania honoru uplanowano przeprowadzić to działanie w jak najlepszym porządku. „Ale gdy do Artemizjon doszła wiadomość o tym, co się stało pod Termopilami, i dowiedziano się, że Leonidas poległ, a Kserkses opanował na lądzie wąwozy, zaczęto się cofać z flotą ku lądowi. […]” [66]. Odejście floty z pozycji przypominało bardziej ucieczkę niż uporządkowany odwrót. Ostatecznie flota zarzuciła kotwice w zatoce Salaminy, gdzie później rozegrała się wielka i decydująca bitwa morska. Po raz kolejny Grecy znakomicie wykorzystali układ pola bitwy i nie dopuścili do wykorzystania przez Persów swej przewagi liczebnej. Mimo spalenia nie bronionych Aten [67], kampania okazała się dla Wielkiego Króla przegrana. Wycofał on więc swe siły z Grecji uznając, że dopełnił przysięgi złożonej umierającemu ojcu – spalił i splądrował Ateny. W północnej Grecji pozostawił liczące około 30 tys. (?) doborowe siły (bez Nieśmiertelnych i Krewnych), które miały „uporządkować grecki problem” następnej wiosny. Finał wojny był jednak inny – pod Platejami Grecy pokonali koalicję Persów i ich helleńskich sprzymierzeńców i zabezpieczyli niepodległość swojego stylu życia.
Decydująca role w bitwie odegrały znakomicie sprzyjające obrońcom warunki terenowe oraz dzielność wojowników greckich, choć tej nie odmawiam również żołnierzom armii Kserksesa. Wygląda na to, że Persowie nigdy nie zdołaliby pokonać obrońców Termopil, „[…] gdyby pewien mieszkaniec Trachiny nie przeprowadził armii Hydarnesa ścieżką biegnącą przez górę Ojtę i nie pozwolił im przez to okrążyć Hellenów. Dopiero to zgubiło Leonidasa. Barbarzyńcy wkroczyli do Hellady[68]. Ogólnie w historiografii panuje pogląd, który unaocznia poniższy cytat, mówiący o tym, że Grecy „[…] wprawdzie zostali pobici, lecz nie pokonani przez wrogów, gdyż zginęli na miejscu, które zajęli przed walką[69]. Neguje się fakt, że różnica uzbrojenia i wyszkolenia oraz specyficzne warunki terenowe pola bitwy niwelowały przewagę liczebną Persów, co w tym kontekście oznacza jednak spory sukces Kserksesa!
Sprawca klęski – zdrajca Eialtes po porażce Persji uciekł do Tesalii w obawie przed zemstą Spartan. Według Herodota zginął w przypadkowej bójce z Athendesem z Trachis, czyli z ręki krajana. Spartanie nie omieszkali wynagrodzić Athenadesa.
Kości poległych Spartan w 40 lat po bitwie przeniesiono i pochowano w bardzo uroczysty sposób, na cześć poległych urządzono wspaniałe igrzyska. Zbudowano również stelę z nazwiskami tych, którzy oddali w boju swe życie. W miejscu bitwy postawiono mały i wielki pomnik z wyrytym napisem: „Przechodniu, idź i powiedz Sparcie, żeśmy ty wszyscy polegli wierni jej prawom”. Do dziś Termopile są symbolem nieugiętej walki garstki obrońców przed nawałą wroga i chwalebnej śmierci w obronie niepodległości. Symbol ten wykorzystywano wielokrotnie dla celów wychowawczych młodych pokoleń. Artykuł pragnę zakończyć następującym cytatem: „[…] Przywiodę ci przed oczy Lakończyków zostawionych w najwęższym miejscu termopilskiego wąwozu. Nie spodziewali się oni ani zwycięstwa, ani powrotu. Miejsce to miało być ich grobem. […]” [70].

WINLAND
Pomnik Leonidasa
Źródło: http://web.clas.ufl.edu/users/kvhrtgn/Rival%20Cities/Sparta-Leonidas.jpg z 12 października 2006 r.

WINLAND
Jeszcze jedno ujęcie tego pomnika
Źródło: http://www.greecetaxi.gr z 14 października 2006 r.

WINLAND
Mauzoleum poległych Greków, zwieńczone wspaniałym pomnikiem Leonidasa
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Afbeelding-Thermopyles_monument.jpeg z 8 października 2006 r.

Autor: Arowist



[1] R. Kulesza, Maraton 490 p.n.e., Warszawa
[2] J. Warry, Armie świata antycznego, Warszawa
[3] T. Holland, Perski ogień. Pierwsze starcie wschodu z zachodem, Warszawa 2006.
[4] Achemenidami określa się dynastię panującą w Persji od momentu jej powstania za Cyrusa Wielkiego do upadku jej wraz z całym państwem za Dariusza III w 331 r. p.n.e.
[5] Legenda głosi, że gdy Dariusz I dowiedział się o udziale Ateńczyków w powstaniu, wypuścił strzałę z łuku w niebo i poprzysiągł zemstę na nich za wszelką cenę. Dopiero wówczas zdał sobie sprawę, że nawet nie wie kim są owi Ateńczycy. Aby nie zapomnieć o danym słowie, przy każdym posiłku sługa musiał wypełniać nakaz króla i przypominać o konieczności zemsty. Dariusz I dostał w końcu niestrawności.
[6] Szerzej na ten temat: R. Kulesza, op. cit.
[7] Herodot, Dzieje, Warszawa 2005, s. 388-390.
[8] Ibidem, s. 436-437.
[9] Ibidem, - s. 400-404.
[10] Ibidem, s. 404-405.
[11] Ibidem, s. 390-391.
[12] Ibidem, s. 393.
[13] Ibidem, s. 408-409.
[14] Ibidem, s. 382-383.
[15] Vide. R. Kulesza, op. cit., s. 79-84.
[16] Herodot, op. cit., s. 395-398.
[17] Ibidem, s. 394.
[18] Nazwa „Nieśmiertelni” pochodzi od tego, że ubytki liczebne tego elitarnego korpusu zawsze natychmiastowo uzupełniano do liczby 10 tys. żołnierzy, przez co straty były niezauważalne.
[19] P. Connolly, Greece and Rome at war, London 1998, s. 17.
[20] Herodot, op. cit., s. 398-399.
[21] Ibidem, s. 395.
[22] Ibidem, s. 398-399.
[23] Ibidem, s. 400.
[24] P. Connolly, op. cit., s. 17.
[25] Herodot, op. cit., s. 441-412.
[26] P. Connolly, op. cit., s. 12.
[27] Herodot, op. cit., s. 433.
[28] Ibidem, s. 432-433.
[29] Plutarch z Cheronei, Żywoty sławnych mężów, tłum. Tadeusz Sinko, cz. 3, ks. I: Temistokles, s. 17. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 29 września 2006 r.
[30] Kornelius Nepos, Żywoty wybitnych mężów, ks. II: Temistokles, 3. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 1 września 2006 r. Edycja książkowa: Korneliusz Nepos, Żywoty wybitnych mężów, ks. II: Temistokles, Warszawa 1974, red. Lidia Winniczuk, s. 49.
[31] Herodot, op. cit., s. 433.
[32] Plutarch z Cheronei, Żywoty…, cz. 3, ks. I: Temistokles, s. 17. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 29 września 2006 r.
[33] P. Wieczorkiewicz, Katastrofy morskie...
[34] http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C4%85w%C3%B3z z 8 października 2006 r.
[35] Vide http://pl.wikipedia.org/wiki/Pobrze%C5%BCe
[36] Appian z Aleksandrii, Historia rzymska, ks. XI, 17, http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 30 sierpnia 2006 r.
[37] Herodot, Dzieje, ks. VII, tłum. S. Hammer, s. 387. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 28 sierpnia 2006 r.
[38] Pauzaniasz, Wędrówki po Helladzie, ks. X, rozdz. XXII, 8. . http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 31 sierpnia 2006 r.
[39] Plutarch z Cheronei, Żywoty.., cz. I, Katon Starszy, 13. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 30 sierpnia 2006 r.
[40] Herodot, op. cit., s. 442.
[41] Ibidem, s. 443.
[42] Spartiaci uważali za dyshonor wycofanie się z zajmowanych pozycji w obliczu wroga.
[43] Plutarch z Cheronei, Moralia, t. II, O złośliwości i przewrotności Herodota, 32. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 2 września 2006 r.
[44] T. Holland, op. cit., s. 216-217.
[45] Marek Junianus Justynius, Zarys dziejów powszechnych starożytności na podstawie Pompejusza Trogusa, ks. II, 11.  http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 30 sierpnia 2006 r.
[46] Kornelius Nepos, Żywoty wybitnych mężów, ks. II: Temistokles, 3. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 1 września 2006 r. Edycja książkowa: Korneliusz Nepos, Żywoty…, ks. II: Temistokles, s. 49.
[47] Herodot, op. cit., s. 445.
[48] http://pl.wikipedia.org/wiki/Efialtes_z_Malis z 12 października 2006 r.
[49] T. Holland, op. cit., s. 228-231.
[50] Marek Junianus Justynius, Zarys dziejów…, ks. II, 11.  http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 30 sierpnia 2006 r.
[51] Orygenes, Przeciw Celusowi, tłum. S. Kalinkowski, ks. II, 17. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 1 września 2006 r.
[52] Według Herodota ledwie 400.
[53] Herdot nie wspomina o Tebańskich żołnierzach w czasie kampanii w Tesalii.
[54] Plutarch, Moralia, t. II, O złośliwości i przewrotności Herodota, 29-30. - http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 2 września 2006 r.
[55] Plutarch, Moralia, t. II, O złośliwości…, 30. - http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 2 września 2006 r.
[56] Ibidem, 31. - http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 2 września 2006 r.
[57] Na podstawie „list uczestników” Arystofanesa (tebański historyk, a nie ateński dramaturg!) oraz przekazu Nikadera z Kolofonu, dowodził nimi Anaksandros
[58] Herodot, op. cit., s. 446-448.
[59] Plutarch, Moralia, t. II, O złośliwości…, 32. http://historicus.pl/zrodla/star.htm - z 2 września 2006 r.
[60] T. Holland, op. cit., s. 231-232.
[61] Herodot, op. cit., s. 450.
[62] Plutarch, Moralia, t. II, O złośliwości…, 33. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 2 września 2006 r.
[63] Marek Junianus Justynius, Zarys dziejów…, ks. II, 11. - http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 30 sierpnia 2006 r.
[64] Plutarch, Moralia, t. II, O złośliwości…, 32. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 2 września 2006 r.
[65] Herodot, op. cit., s. 452..
[66] Plutarch z Cheronei, Żywoty…, ks. I: Temistokles, 9. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 30 sierpnia 2006 r.
[67] W Atenach na Akropolu broniła się jedynie grupka „twardzieli”, szybko zresztą wybitych do0 nogi przez Persów.
[68] Pauzaniasz, Wędrówki po Helladzie, ks. III, rozdz. IV, 8. - http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 31 sierpnia 2006 r.
[69] Lizjasz, Mowy: Mowa pogrzebowa, 30-31. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 29 sierpnia 2006 r.
[70] Lucjusz Anneusz Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, ks. LXXXII, s 348. http://historicus.pl/zrodla/star.htm z 29 sierpnia 2006 r.

WINLAND Własność Winlandu.


WINLAND WINLAND
biuro@intechspiration.com, www.intechspiration.com
Id dokumentu
WINLAND