Facebook
Twitter
YouTube
Bractwo Historyczne WINLAND


WINLAND

WYWIAD Z HELLMUTEM
Z CZERWONEGO WILKA




Ile Hellmuta zostało w Andrzeju? Pojawiasz się jeszcze czasem tu i tam na wydarzeniach reko, lecz trudno powiedzieć, abyś był aktywnie zaangażowany w odtwórstwo. Myślisz, że jeszcze do nas wrócisz, czy zapał wypala się coraz bardziej?
Heh, Hellmuta wcale nie brakuje, zwłaszcza że byłem nim, zanim w ogóle zacząłem o jakimkolwiek reko myśleć. Chociaż rzeczywiście imię to związało mi się mocno z "wikingowaniem". W pewnym momencie życia stwierdziłem jednak, że ciągnie mnie również do innych rzeczy i nie będę w stanie zajmować się tym wszystkim naraz, postanowiłem więc odtwórstwo odstawić trochę na bok. Pomimo tego przyjeżdżam wciąż na niektóre imprezy, żeby spotkać się ze starą ekipą i popatrzeć jak Midgard się rozwija, bo jakoś tak ciągle czuję się jego... akuszerem(?). Nie sądzę jednak, bym wrócił do poziomu zaangażowania, który miałem przed laty. Ale stary Hellmut wciąż jeszcze nie kopyrtnął.

Zanim przejdę do mitycznych początków Midgardu jedno pytanie. Jak to było z tym Hellmutem, jeśli imię to wyprzedza czasy Twojego zainteresowania się odtwórstwem?
To żadna wielka historia. Wymyśliłem tę ksywkę sobie wcześniej, w liceum, i używałem w różnych grach komputerowych. Kiedy więc założyliśmy nasze Bractwo (pierwotnie chcieliśmy być rycerzami) po prostu sobie takie imię "historyczne" przyjąłem. I tak jakoś się przyjęło.

Kiedy to było? I dlaczego jednak czasy wczesnego średniowiecza, a nie rycerstwo?
Bractwo Czerwonego Wilka założyliśmy 20.02.2000. A o kierunku zdecydował trochę przypadek. Nasze (a może będę mówił za siebie - moje) zapędy "rycerskie" brały się głównie z obcowania z fantastyką. Thorgal, Wiedźmin, Warhammer, itp. Traktowałem to bardziej jak LARP niż cokolwiek wspólnego z historią. A przypadek polegał na tym, że w tych niedookreślonych początkach na forum internetowym poznałem Biorga (napisał, że jedzie strzelać z łuku i może ktoś miałby ochotę się przyłączyć). Pojechaliśmy razem na turniej rycerski w Łęczycy, a potem na Wolin. I ten drugi świat jakoś bardziej przypadł mi do gustu. Po powrocie powiedziałem kolegom, że jednak nie będziemy rycerzami, tylko wikingami, i się przyjęło.

A potem narodził się Midgard. Jak to wyglądało akuszerze(sic!)?
Przed Midgardem był jeszcze Winland, ze swoim podziałem na landy i polami Skraelingów. Od tego się zaczęło. Pierwszy Midgard był rozwinięciem tej koncepcji, powiększany później o landy kolejnych osób/grup, które przyłączały się do zabawy. Były to jeszcze czasy mroku, drewnianej broni i bitew na np. 7 osób (tyle brało udział w mojej pierwszej, z czego 3 były łucznikami). Rosło to, kotłowało się i dawało dużo radości, ale niestety, w pewnym momencie zabrakło w tym wszystkim jakiegoś zdrowego dystansu do zabawy. Musiała przyjść zaraza, żeby zrewidować fundamentalne zasady. Na zgliszczach (to był rok 2003) zaczęliśmy budować nową wersję, którą postanowiliśmy ufundować na pryncypialnej idei, że niezależnie od tego kto z kim walczy, kogo zdradza, komu w strzałę wraża w plecy, to pozostajemy braćmi w odtwórstwie, którzy po bitwie siadają razem, jak przyjaciele, by w kolejnych bitwach stawać bez żadnej urazy obok lub naprzeciw siebie. Myślę, że jest to kluczowy Duch Midgardu. Razem z osławionym Honorem Wojownika. Wracając zaś do historii, to w Drugim Midgardzie toczyła się ona dość gładko. Co prawda ludzie przychodzili i odchodzili, ale zabawa rozrastała się na całą Polskę. W międzyczasie MKU, które pierwotnie miało jedynie weryfikować nowych uczestników, urosło do roli organu zarządzającego, ale taka chyba była potrzeba w narodzie. Wspominam o tym, bo przełomowym dla mnie momentem była zmiana pierwotnego, założycielskiego składu. Nowa "władza" pokazała jednak, że ma tego Ducha. I dlatego teraz mogę patrzyć sobie na Midgard nieco z boku i cieszyć się, że trwa to, co budowaliśmy przez te kilka dobrych lat. Mówię w liczbie mnogiej, bo wielu ludzi się do tego przyczyniło. Dziękuję losowi, że dane mi było ich poznać.

Masz jakieś wyobrażenie o kierunku, w którym Midgard może się rozwinąć, lub marzenia o tym, co mogłoby być dalej?
Nie zastanawiałem się nad tym. Chyba powinni o tym decydować aktywni uczestnicy.


Wywiad z Hellmutem z Czerwonego Wilka

Jeszcze jedno pytanie na temat Midgardu - jest jakaś bitwa, która szczególnie zapadła Ci w pamięć?
Całe mnóstwo. Od tej pierwszej w Cisach i kolejnych z tych wczesnych lat. Helluborg, Wolfheim, Służew. A później ataki na Jomsborg, na Welesa, na Beczkę w Fjalenhelm. Wiele z nich miało swoje niepowtarzalne momenty, krytyczne punkty. Tak, sporo tego było.

Ja wspominam na przykład z westchnieniem moją pierwszą bitwę, Morheim. W słoneczny mroźny dzień, po godzinach oblężenia, gdzie mało brakowało, a pobieglibyśmy po bierki, żeby sobie pograć za pluteją (tyle to trwało), wreszcie wygraliśmy. I z tego, co pamiętam, była to pierwsza bitwa Midgardu, zakończona zdobyciem grodu.
O, ja też pamiętam tę bitwę. W tym czasie, gdy Ty grałaś w bierki, to ja rozkopywałem zasieki pod palisadą. Przepraszam, że tyle nam z tym się zeszło. To zresztą była druga bitwa o Morheim. W pierwszej polegliśmy. Było to o tyle znamienne miejsce, że po raz pierwszy w Midgardzie pojawił się gród, który gród w ogóle przypominał. Wcześniej (i później czasem z resztą też) były to najwyżej jakieś wzniesienie terenu i/lub zasieki. A tu wał z palisadą, i fosa, i brama. Piękne wyzwanie. To też zapoczątkowało rozwój machin oblężniczych, które dziś już w Midgardzie nikogo nie zaskakują. Zacna bitwa.

Wróćmy tymczasem do Andrzeja. Budujesz łódź. Chociaż konstrukcję ma współczesną i rozumiem, że nie będzie miała smoczej głowy na dziobie, pomysł jest, że tak się wyrażę "wikiński". Rozumiem, że nie posłuży Ci ona do mordów, gwałtów i grabieży. Co więc planujesz?
Konstrukcja jest współczesna, ale to wcale nie znaczy, że nie może mieć smoczej głowy. Albo innych zdobień. Lubię przecież wikińską estetykę. Ale do tej fazy budowy jeszcze daleko. Co do planów, to są one raczej podróżnicze. Chciałbym po prostu zwiedzać na niej świat. No i marzy mi się zmiana stylu życia, na taki mało śpieszny i bliżej natury. Zobaczymy co wyjdzie.

Czy w planach masz też zwiedzanie północnych rejonów naszej planety i odwiedziny w Winlandii?
Ogólnie chyba wolę cieplejszy klimat, ale kto wie, jak daleko na północ mnie zwieje? Chociaż może Nowa Fundlandia, to wcale jeszcze nie tak wysoko, jeśli chce się przepłynąć Northern Passage?

Myślisz, że jak już zmienisz styl życia, to będzie w nim miejsce na rekonstrukcję historyczną? Będzie w jakimś schowku lniana koszulina, czy może nawet miecz?
Obawiam się, że będę musiał oszczędzać miejsce i tego typu sentymentalne pamiątki zostawię na brzegu. Na pewno jednak będę pielęgnował swojego wewnętrznego wikinga.

Dzięki Hellmucie za rozmowę :)
Autor wywiadu: Heido z Winlandu







Bractwo Historyczne WINLAND


| Białystok 2002 | Autor serwisu: Thorolf | Polityka Prywatności | Kontakt: druzyna@winland.pl |