WINLAND

BESTIARIUSZ

WINLAND

O Bogach dawnych i sługach ich.
Stali pod rozłożystym i starym jak sam świat dębem. Młodzi, niedawno z wieku pacholęcego wyrośli. Stali tak w swych brązowych habitach, z odrzuconymi w tył kapturami, pochylając w zadumie nad czymś głowy. Przed nimi coś się bieliło. To dwa kamienie znacznych rozmiarów. Jeden głaz leżał, wyżłobiony niczym misa, drugi stał nad nim, gruby i niezgrabny. Widać na nim było rzeźbioną niewprawną ręką, twarz niby ludzką, straszliwą.
- Patrz, takie bałwany można spotkać w każdej dąbrowie tego dzikiego kraju - wędrowiec mówił w tutejszej mowie,jednak można było wychwycić naleciałości obcego akcentu.
- Tak, bracie, jednak ufam że nawrócimy tych pogan na drogę zbawienia. Pozbędziemy się stąd tych bożków i demonów im służących. Długa to droga ale cel światły.
Za ich plecami coś zaszeleściło, trzasnęła złamana gałązka i wynurzył się z gęstwiny stwór. Młodym zakonnikom przypomniały się wszystkie opowieści o demonach i zaczęli się już modlić do swego boga o odpuszczenie grzechów. Być może modły dotarły do adresata bo z krzaków zamiast potwora wyszedł sędziwy starzec. Twarz miał ogorzałą a włosy na głowie i długiej brodzie były białe jak świeży śnieg.
- Kogóż to będziecie z drogi zawracać? I o jakich bałwanach mówicie? Toż to środek lata przecie ... - Starzec odezwał się chrapliwym głosem- Mówicie moim językiem ale słów waszych nie pojmuję. O jakich bożkach i demonach mówicie?
- Wy Słowianie nazywacie ich Bogami i duchami natury. W błędzie jednak jesteście bo to demony przez szatana zesłane by na pokuszenie was wywieść. Jednak czci godny przeor naszego klasztoru wysłał nas z pomocą. Nauczymy was prawdy.
- Prawdy, powiadacie? Cóż takie gołowąsy mogą wiedzieć? Chyba tylko tego co wam do głów nakładli z pomocą rózgi ... Siadajcie tutaj, pod świętym dębem. Niedługo zmierzch zapadnie a Leszy nie lubi obcych w borze i możecie skończyć swój krótki żywot w bagnie. Posiedzimy przy ognisku, zjemy , pogaworzymy o naszych prawdach. Rano pójdziecie dalej swoją drogą.
Nad borem czerwieniły się chmury od zachodzącego słońca. Trzech przygodnych towarzyszy siedziało przy ognisku przeżuwając skromną kolację. Dwóch młodych o zarozumiałych minach słuchało starca. Niech gada, obydwaj młodzieńcy myśleli podobnie, będziemy wiedzieli z jakimi zabobonami przyjdzie nam walczyć.
Starzec więc mówił, czasem tylko przerywając opowieść dla łyka wody z miodem.
- Młodzi jesteście i choć moim językiem władacie, widać że nie znacie krainy którą przyszło wam wędrować. Ten bór, który wokół nas rośnie od prawieków jest pełen życia. Wam się wydaje że sami jesteście na drodze ale zza każdego drzewa ktoś was obserwuje. Czasem nawet może być to drzewo w które przedzierzgnął się jakiś Borowy. Od setek lat, my Słowianie, dzielimy się światem z niewidzialnymi stworzeniami. Staramy się nie przeszkadzać im za co odwdzięczają się tym samym. Tych istot są dziesiątki i do świtu czasu nie starczy by wam o wszystkich opowiedzieć. Postaram się jednak byście poznali tych których możecie spotkać najczęściej na waszej ścieżce. Nie będę wam opowiadał o Leszym, Boginkach, Rusałkach czy południcach. O nich na pewno was uprzedzono. Nawet na waszych zachodnich ziemiach o nich już na pewno wiedzą. Zapewniam was że oprócz nich jest wielu zasługujących na uwagę i szacunek.
Wchodząc na leśne ścieżki musicie zawsze mieć przy sobie chleb i sól. Najlepiej tuż przed wejściem na szlak złożyć od razu z tego ofiarę dla Dobrochoczego. Dobrochoczy jest równoprawnym z Leszym władcą lasu. W przeciwieństwie do niego, który zajmuje się zwierzętami, jest opiekunem wszystkich roślin. Rozumiecie więc jak łatwo wpaść w niełaskę, przypadkowo rozdeptując jakąś jego ulubioną trawkę ... Na szczęście jest mniej kapryśny i bardziej sprawiedliwy od swego słynnego „ współpracownika”. Bywa bezlitosny dla winnych, zsyła na nich choroby a nawet śmierć. Kary dotyczą jednak zawsze bezpośrednio winowajcy, nigdy jego rodziny czy współplemieńców. Przebłagać go można właśnie chlebem i solą. Trzeba pamiętać żeby nie próbować go oszukać. Często upodabnia się do drzew przyjmując wzrost i wygląd otaczających go roślin. Może być malutki jak młody pęd brzozy ale też wielki jak najwyższy dąb. Idąc lasem nigdy nie będziecie pewni czy akurat was nie obserwuje. Jest ciekawski ale też nieufny obcym. Czasem lubi zmienić się w leśnego jeźdźca czy nagle pojawić się jako wir powietrzny. Bardzo lubi bawić się w naśladowanie odgłosów udając leśne echo.
Jak już uda się wam nie rozdrażnić leśnych władców, musicie uważać na co chcecie zapolować. Tu się roi od złośliwych , drobnych duszków które są skore do psot i zabaw. Dla nich zabaw a dla człowieka często katastrof kończących się nawet śmiercią.
Na pewno wiecie o Rusałkach, więc będziecie uważać nad wodami. Musicie pamiętać że nie tylko one strzegą leśnych strumieni. Przechodząc prze takie musicie mieć się na baczności przed Perepłutem. Opiekuje się przeprawami wodnymi. Lubi czasem powikłać ludziom los jeśli ma akurat zły humor a oni wejdą na jakiś bród w jego pobliżu. Uczcić go można obracając się przy piciu z rogów.
Gdy idąc przez rzeką czy po prostu na wodą zobaczycie bąble na jej powierzchni lub woda niespodziewanie zacznie mętnieć i bulgotać, możecie być pewni spotkania z Bagiennikiem. To takie niskie stworzenia, przeważnie dorastające do pasa przeciętnemu człowiekowi. Brzydkie to to i pokraczne. Ma zieloną skórę i wielkie nozdrza między oczami , czasem nawet na czole. Najczęściej siedzi pod wodą oddychając przez skórę jak ryba przez skrzela. Czasem z ciekawości wystawia łeb nad powierzchnię i obserwuje otoczenie. Niektórzy tropią go usiłując sprowokować do tego by ze swoich nozdrzy strzelił błotnistą mazią. Jest ona dosyć parząca ale za to wiele warta bo można tym wyleczyć wiele chorób. Bóle kręgosłupa , choroby serca, niestrawność czy nawet bezpłodność. Ciężko go już spotkać bo cholerniki nauczyły się ukrywać przed człowiekiem.
Doszliście jakoś do nas , widocznie nie jesteście bardzo źli albo nasze bogi są was mocno ciekawi. Na pewno zauważyliście pola na rozległych równinach. No u nas też nie tylko las. Ostrzegli was przed Południcami ale o Polewiku pewno nikt nie wspomniał. Jak wszystkie istoty, także i te magiczne mają dwa rodzaje. Żeńskie i męskie. Polewik jest właśnie męskim odpowiednikiem Południcy. Złośliwy jest strasznie. Włóczy się po polach i szuka ofiar. Poznać go można po marnym wzroście, ziemistej cerze i kłosach zbóż zamiast zarostu. Jak trafi na śpiącego na między to go poddusza i skacze po nim, a jak trafi na pijanego to i udusić na śmierć może. Nie wiedzieć czemu tak nienawidzi pijaków. Może z pijackiej rodziny się wywodzi?
Tak na was patrzę i myślę że możecie szczególnie zainteresować Wiły. Jesteście młodzi, jędrni i mimo śmiesznie wygolonych łbów nawet przystojni. Na pewno od dawna któraś was obserwuje i tylko czyha na sposobną chwilę. Nie widzieliście po drodze jakiegoś wiru z piachu albo z liści? Pewnie nawet byście nie zauważyli myśląc o zbawieniu świata. One natomiast was raczej nie przegapiły. Pochodzą z dusz młodo zmarłych dziewczyn i spragnione są męskiego towarzystwa. Dosiadając czasem obłoków, jeśli uda się im ukraść jakiś Płanetnikom, latają nad światem wypatrując samotnych młodzieńców. Czasem zbierają się w gromady przybierając postać pięknych dziewczyn. Poznać je można po malutkich skrzydełkach i często po tym że są lekko przezroczyste.
Są bardzo kapryśne, potrafią pomóc, ostrzegając rolników przed gradem a czasem w gniewie niszczą cale uprawy, jak to kobiety, nieprzewidywalne ... Biada tym którzy trafili na moment gdy są skore do zabawy. Porywają takiego nieszczęśnika do tańca i harcują do upadłego. Zdarza się że taki nieszczęśnik umiera z wyczerpania albo mieszają mu się zmysły. Nie wie potem nawet kim jest. Potrafią też oślepić złego tancerza albo sprowadzić na niego żądzę niemożliwą do spełnienia. Niektóre nasze plemiona słowem Wiła nazywają właśnie szalonych ludzi.
No widzę że robią wam się coraz większe oczy ze zdziwienia. Juz pewnie nie wydaje się wam takie łatwe „ nawrócenie” tego kraju? Nie smućcie się, nie wszyscy są tu potworami. Cząsto są też tacy co bardzo lubią ludzi. Naprawdę bardzo. Szczególnie zjadać ... Haha, napijcie się miodu bo przez te otwarte ze strachu gęby całkiem wyschniecie.
Pewnie ciekawi jesteście któż by miał ochotę na wasze polędwiczki? Jest kilku takich ale jednym z ciekawszych jest Wilkołek, czy jak wolicie Wilkołak. No dobra, żartuję trochę z was. Wilkołaki co prawda naprawdę istnieją ale najczęściej nie polują na ludzi. Czasem się zdarza że kogoś zaatakują ale tylko wtedy gdy ktoś wejdzie im w droge gdy gonią jakąś zwierzynę. Są to najczęściej ludzie którzy się przemienili w wilka. Poznać można po wyjątkowo wielkiej posturze i często inteligencji przy porywaniu domowych zwierząt. Potrafią obejść nawet wyjątkowo zmyślne zabezpieczenia chlewików. Tak naprawdę nikt nie wie jak się przemieniają. Jedni twierdzą że robią to porastając sierścią przy pełni księżyca. Inni uważają że robią to wywracając się na nice. Na drogą stronę znaczy. Nie mam pojęcia jak to może wyglądać. Są też tacy co twierdzą że trzeba nałożyć magiczną, wilczą skórę. Tak jak mówiłem, nikt nie zna prawdy ...
Wśród wszystkich magicznych, najbardziej lubię Piwosznika. Ten wie co dobre. Moga go zobaczyć tylko ci których polubi i zaprowadzi do karczmy. Myślę że wierutną bzdurą, wymyśloną przez wredne baby jest że on robi to po to by wpędzić człowieka w uzależnienie. Ja go osobiście nie spotkałem ale znam kmiecia co regularnie się z nim spotyka w karczmie. Robi to od lat i nadal nie jest uzależniony.
No ale my tu gadu gadu a księżyc coraz wyżej. Że pora spać? Nie, nie ... myślę że będziecie mieli okazję przekonać się o sile waszej wiary i o tym czy tylko bajdy plotłem. No i oczywiście sprawdzicie też siłę mięśni waszych nóg. Jak macie jakieś pytania to szybko o nie proszę. Co prawda wielkie uszy pozwalają lepiej was słyszeć ale coraz większe zęby przeszkadzają mi w odpowiedzi. No coście tak zbledli ... Czekajcie, nie pędźcie tak ... sandały gubicie.


Autor głowizny: Sławomir



Bibliografia
1. Barbara i Adam Podgórscy: Encyklopedia Demonów: Diabły, diabełki, jędze, skrzaty, boginki ... i wiele innych. Wydawnictwo Astrum, Wrocław, 2000
2. Jerzy Strzelczyk: Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian. Poznań: Rebis, 2007
3. Autor Kamil Gołdowski: Leszy i Dobrochoczy - strażnicy leśnego ładu. Slawoslaw.pl. 30 września 2015
4. Bohdan Baranowski: W kręgu upiorów i wilkołaków. Łódź: Wydawnictwo Łódzkie, 1981


WINLAND