Facebook
Twitter
YouTube
Bractwo Historyczne WINLAND


WINLAND

WYWIAD Z WOJCIECHEM
Z WATAHY




1. Jak zaczęła się Twoja przygoda z reko?
Mam wrażenie, że zaczęło się całkiem standardowo - na początku były książki i komiksy o szeroko pojętym średniowieczu. Do tej mieszanki dołączyły filmy takie jak Trzynasty wojownik, Ogniem i Mieczem czy też Stara Baśń. Zdecydowana większość dzieciaków strasznie się nimi podniecała, a w efekcie ogólnoosiedlowej fascynacji produkcjami pokazującymi życie i walki wojowników wyposażonych (mniej lub bardziej) w zbroje wykrystalizowały się tzw. "wojny podwórkowe". Z początku na tych wojnach najsilniejszą bronią był patyk z psią kupą - siał on ogromne spustoszenie i straty moralne wśród przeciwników, ale w pewnym momencie musieliśmy zrezygnować z tak brutalnego oręża co sprawiło, że zaczął się wyścig zbrojeń. Zbieraliśmy się, kiedy się tylko dało, z chłopakami na coś co nazywaliśmy "rozkminianiem" i tworzyliśmy własne bronie. Wycieczki do lumpeksów (koniecznie w środy bo wtedy jedną rzecz można było kupić za złotówkę), prucie starych skórzanych płaszczy oraz kurtek zimowych oraz szabrowanie porzuconych stołów z solidnymi nogami było normą i początkiem tej przygody. Potem zainteresowaliśmy się z kolegami fantastyką z uniwersum Dungeon & Dragons i Warhammera. Pod przykrywką odgrywania postaci z takiego świata chodziliśmy na weekendy do lasu żeby rozbić obóz, obtłuc się kijami... znaczy się mieczami i przespać całą noc w kolczudze. Aż w ten, pewnego dnia na treningu spotkał nas Ostry (serdecznie pozdrawiam) i zdradził, że jest w tym coś więcej, czytaj rekonstrukcja historyczna.

2. Czyli od wojownika z patykiem do wojownika z mieczem. Mówisz że spotkałeś kogoś kto wprowadził Cię bardziej w ten temat. Kim jest Ostry o którym wspomniałeś?
Bardzo dobry kolega, który pokazał świat reko, Michał Ostrowski, grupa Mohort. Wytłumaczył jakimi prawami rządzi się świat rekonstrukcji.Z tego co się orientuję to cały czas działa w tym rekonstrukcyjnym świecie - a to tylko dobrze świadczy bo skoro z tym hobby zapoznał mnie ktoś z pasją to obstawiam, że też skutecznie zaszczepił tę pasję u mnie. Jak widać cały czas to jestem i nie zamierzam odchodzić mimo pewnych przeciwności losu.

Wywiad z Wojciechem z Watahy

3. Posiadanie takiej osoby pewnie było bardzo pomocne kiedy dopiero poznawałes ten świat. Dołączyłeś razem z nim do grupy w której działał?
Tak, wspólnie trenowaliśmy i jeździliśmy na pokazy w zachodniopomorskim. Do tego były jeszcze lekcje jazdy konno w zaprzyjaźnionej stajni w Mrzeżynie - bardzo dobrze wspominam ten czas.

4. Jak długo byłeś członkiem grupy Mohort?
O ile mnie pamięć nie myli to jakoś 2 może 3 lata - potem siłą rzeczy to umarło śmiercią naturalną bo większość grupy, wraz ze mną, rozjechaliśmy się w różne strony polski żeby studiować. Na pierwszym roku jeszcze starałem się utrzymać tempo i jeździć ż Poznania do Kołobrzegu tak często jak tylko się da, no ale nie można zjeść ciastka i mieć ciastka

Wywiad z Wojciechem z Watahy

5. Niestety czasami pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć ale z tego co wiem obecnie jesteś członkiem innej grupy. Drużyna Wojów Wataha zgadza się?
Dokładnie tak. Już od 10 lat.

6. Jak do nich trafiłeś? Szukałeś nowej grupy, znajomy Cię wciągnął, czy może przypadek?
Trochę szukałem i trochę przypadek. Jest z tym związana pewna historia, otóż na pierwszym roku studiów Ostry widząc moje zamiłowanie do zabawy w rekonstrukcję stwierdził, że szkoda żebym się marnował na tym ciągłym dojeżdżaniu i zasugerował kilka drużyn w Poznaniu (jednocześnie ostrzegając przed charakterną Watahą). W tym samym czasie odbył się mój pierwszy Wolin, a Ostry zapisał mnie do turnieju wojów żeby spróbować swoich sił. Totalnie zielony wyszedłem w mojej żółtej przeszywanicy do pierwszego pojedynku gdzie zmierzyłem się z bardzo mocnym przeciwnikiem. Krótko mówiąc spuścił mi łomot jak nikt nigdy wcześniej, ładnie wypunktował chłopka, który stał w swojej kwazidefensywnej gardzie. Przegrałem 3 do 1 i zostałem odesłany z kwitkiem oraz informacją, że manto zaserwował mi jakiś Jędra z Watahy... no ok. Jak opowiedziałem o tym Ostremu, który musiał w czasie turnieju zając się innymi sprawami to był lekko zaskoczony. - Jak to? Tak szybko? Już w pierwszej walce? Przecież dobrze się bijesz na treningach, a tutaj 3 do 1... no trudno, może nie Twój dzień... A z kim się biłeś? Odpowiadam, że z Jędrasem z Watahy. Ostry oczy jak 5 złotych i po chwili pada szybkie "Co?! I dałeś radę mu wlepić jeden punkt? Dobra, to przekozacko!" Jak się później okazało Jędras chyba wygrał cały turniej, a ja postanowiłem, że skoro ten gość mnie tak rozpykał to i muszę się od niego tego nauczyć. Napisałem do niego maila, ustawiliśmy się na trening i tak zaczęła się moja historia z Watahą. Tą straszną Watahą przed którą wcześniej ostrzegał mnie Ostry.

Wywiad z Wojciechem z Watahy

7. Dość niespodziewany zwrot akcji ale widocznie wyszedł Ci na dobre skoro jesteś z Watahą już 10 lat. To naprawdę szmat czasu. Dużo Was w drużynie jest aktywnych rekonstruktorów?
Nie wiem jak teraz w dobie pandemii określić aktywność poszczególnych rekonstruktorów i czy to w ogóle jest obecnie mierzalne, ale mieliśmy ostatnio naszą wewnątrzdrużynową imprezę (nazywamy ją Grzybowisko aka Wataha Outdoors) i spotkaliśmy się gronie kilkunastu osób. Sama za drużyna w ogólnych rozrachunku ma więcej członków niż ja palców u dłoni i stóp.

Wywiad z Wojciechem z Watahy

8. Rozumiem. W takim razie ostatnie pytanie ode mnie. Kto w Twoim odczuciu jest najlepszym wojownikiem Watahy, a także z kim najchętniej zmierzyłbyś się na turnieju?
Dziad! Nasz drewniany Dziad! On jest najmocniejszy z nas wszystkich i zawsze, ale to zawsze jest z nami na wyjazdach. Prędzej nie zabierzemy ze sobą namiotu niż zostawimy Dziada w Poznaniu.

Wywiad z Wojciechem z Watahy

A tak na poważnie to ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie bo dopiero ruszamy z sezonem treningowym - wtedy się wszystko wykrystalizuje. Sam przez kontuzję jestem po wymuszonej, niemal 3 letniej przerwie i trzeba się przekonać na nowo kto najlepiej robi mieczem. Na pewno pokładam duże nadzieje z naszym "nowym" Miki - jest do diament, który trzeba oszlifować.


W takim razie jestem pewien że z tak dzielnym wojem każda bitwa będzie Wasza. Dziękuje Ci Wojtku za poświęcony czas i życzę wszystkiego dobrego
Ja również bardzo dziękuję za zaproszenie do tego wywiadu i zaszczyt zapisania się w kronikach Midgardu. Wszystkiego co najlepsze i dużo zdrowia!

Wywiad z Wojciechem z Watahy


Autor wywiadu: Ulf z Winlandu




Bractwo Historyczne WINLAND


| Białystok 2002 | Autor serwisu: Thorolf | Polityka Prywatności | Kontakt: druzyna@winland.pl |