Facebook
Twitter
YouTube
Bractwo Historyczne WINLAND


WINLAND

WYWIAD ZE SŁAWOMIREM ZAWZIĘTYM
Z BIELSKIEJ DRUŻYNY
NAJEMNEJ - SVANTEVIT




1. Jak zacząłeś swoją przygodę z wczesnym średniowieczem?

Od zawsze interesowałem się historia. Ok 1995 roku pojawiła się tematyka "Słowian", ich. Historii, kultury i religii. Za tym poszły próby rekonstrukcji stroju (tak naprawdę samych koszul) obrzędów. Później z kolegą stworzyliśmy pismo podziemne, w tej tematyce. I to był chyba rok 1997, może 1998. Zaczęły się podróże po kraju, na spotkania z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Część naszych znajomych biegała już w "strojach" na np Biskupinie, czy obrzędach. Określaliśmy takie przebieranki pogardliwym mianem "jasełkowi Słowianie". Ale z czasem coraz mocniej powracało, marzenie o walce mieczem. W tamtym czasie najbliższą znaną mi drużyną był Krak, ale to wciąż było dla mnie za daleko. Szczęśliwie w moim rodzinnym mieście powstała drużyna, która od roku 2002 organizowała się. Wstąpiłem do niej w 2005, w idealnym momencie Drużyna już żyła, były stroje, pierwszy namiot, tona chęci, trochę szczęścia i starych znajomości ... No i ten nasz fenomen, liczebność. I poszło ...

Wywiad ze Sławomirem Zawziętym z Bielskiej Drużyny Najemnej - SVANTEVIT

2. Pismo podziemne? Mógłbyś rozwinąć ten temat? Co to takiego było?

Pismo zwało się "Wieszcz". Wyszły 2 numery, 3 był już tylko w wersji elektronicznej. Było osadzone mocno w konwencji podziemnego, metalowego „Zina”. Zabawne jest, że wydawało nam się, iż jest to jedyne pismo o tematyce: historia, kultura i religia przedchrześcijańskich Słowian - w Polsce. Na szczęście z czasem odkryliśmy innych zapaleńców. Trochę to trwało, ale była to era przed internetowa.

3. Wiedza o tym, że więcej osób interesowało się tym tematem musiała być budująca. Wspomniałeś, że wstąpiłeś do drużyny w Twoim mieście. Co to była za drużyna?

Tak. To były piękne czasy. Poznałem masę świetnych ludzi, którzy z czasem pozakładali, lub już mieli swoje drużyny (np Watra, Wataha, Trygław). Moja Drużyna wciąż jest ta sama: Bielska drużyna najemna Svantevit.

Wywiad ze Sławomirem Zawziętym z Bielskiej Drużyny Najemnej - SVANTEVIT

4. Czyli jesteś w tej samej drużynie od około 16 lat jeśli dobrze liczę. To kupa czasu. Coś musiało Cię w tej ekipę zatrzymać na tak długo. Zdradzisz co?

Tak, ta sama. Kocham Tych ludzi, a moja drużyna jest najlepsza drużyna na świecie i jest jedną z najlepszych rzeczy, jak mi się przytrafiła w życiu. To druga rodzina. Nie ma potrzeby migrować gdzie indziej. Poza tym, od 12 lat jestem wodzem. To wielko zaszczyt i obowiązek.

Wywiad ze Sławomirem Zawziętym z Bielskiej Drużyny Najemnej - SVANTEVIT

5. To naprawdę świetna rzecz mieć dookoła siebie takich ludzi, których można nazwać rodziną. Czyli w drużynie trzyma Cię nie tylko przywiązanie do ludzi, ale również obowiązek bycia wodzem. Powiedz mi, jak się odnajdujesz jako wódz? W ogóle jak to jest nim być?

Tak, w drużynie mam 90% swoich najlepszych znajomych. Nigdy wcześniej nie sądziłem, że mam jakieś cechy przywódcze. Na Początku było mi ciężko wydawać dyspozycje, rozkazywać. Przecież byli w Drużynie między innymi jej założyciele. Z czasem wykształciłem w sobie szereg tych "przywódczych cech", ale najważniejszym przesłaniem dla mnie było zawsze liczenie się z głosem innych, szacunek do moich ludzi. Nie muszę udawać ze mi zależy, bo mi zależy. Wkładam w drużynę masę energii, pomysłów. Nasza wspólna praca zaowocowała stworzeniem dobrej, zżytej Drużyny. Bycie wodzem to obowiązek, nieustanne czuwanie, gaszenie pożarów, planowanie, wymaganie. Ale też i gróźb nieustających rozmów na tematy ważne, prywatne i te drużynowe. W zamian jest uznanie, szacunek i miłość drużynników. Nic więcej nie potrzebuje. Jestem dumny z nich, z siebie.

6. Na pewno wymaga to od Ciebie dużo wysiłku, ale skoro mówisz że nie musisz udawać, że Ci zależy i sprawia Ci to widoczną przyjemność to ten wysiłek musi być tego Warty. Mówiłeś też wcześniej że Waszym fenomenem była liczebność. Jak duża jest Twoja drużyna?

Na Pierwsza Część pytania Potwierdzę - oczywiście!
Liczebność to był i jest nasz fenomen. Od wielu lat nasza liczebność wacha się w przedziale 50/60 osób. Powyżej tej liczby zarządzanie tą armią ludzi, którzy "mogą", a nie "muszą", staje się trudne. Ludzie wciąż przychodzą i odchodzą. Jądro jest twarde, ale czasami tracimy wartościowych ludzi, których nie da się zastąpić. I tych mi żal. Za nimi tęsknię. Z czasem uświadomiłem sobie, że Drużyna to wiekowy dąb, który poprzez nowych Drużynników, wypuszcza nowe liście, te zaś czasami więdną i odpadają, gnane wichrami zmiennych losów. Ale część tych liści przeistacza się w mocarne konary, tworząc Naszą Legendę.

Wywiad ze Sławomirem Zawziętym z Bielskiej Drużyny Najemnej - SVANTEVIT

7. Po Twoich wypowiedziach czuje że drużyna wiele dla Ciebie znaczy i mocno przeżywasz wydarzenia, które mają w niej miejsce i dotyczą Twoich ludzi. Moje ostatnie pytanie do Ciebie. Czy czujecie niedosyt w związku z ostatnimi sezonami rekonstrukcji? Z wiadomych powodów, wiele imprez zostało odwołanych, a wiele innych przetrwało, ale w mniej okazałej formie niż dotychczas?

Tak, drużyna to ważna Część mojego życia. Ostatnie czasy nie są dobre dla naszej wspólnej pasji. Rozmawiałem z wieloma wodzami i każdy z nas widzi i słyszy, jak ten nasz światek trzeszczy w szwach. Ludzie się wykruszają, drużyny rozpadają. Brakuje nam sezonu historycznego z rozmachem, który daje wiatr w żagle. Świat się zmienił. Mało mamy tego, co kochamy. Wieczornych rozmów, śmiechów, poklepywania dawno nie widzianych przyjaciół po plecach, picia piwa z rogu, adrenaliny bitew i przekleństw. Nic nie trwa wiecznie, ale życzę wam i sobie trwania w tej naszej przygodzie do czasu Ragnarok! No może jeden dzień dłużej.

Dziękuje Ci bardzo za poświęcony czas i Wam również życzę wszystkiego dobrego i oby nasza pasja przetrwała jeszcze długie, długie lata.

Autor wywiadu: Ulf z Winlandu




Bractwo Historyczne WINLAND


| Białystok 2002 | Autor serwisu: Thorolf | Polityka Prywatności | Kontakt: druzyna@winland.pl |