Facebook
Twitter
YouTube
Bractwo Historyczne WINLAND


WINLAND

WYWIAD Z MORDEM
Z KLUBU HISTORYCZNEGO HIRD




1. Jak zaczęła się Twoja przygoda z rekonstrukcjami i jak to w ogóle się stało że zacząłeś się tym interesować?

W 2005 roku, będą u koleżanki spotkałem jej tatę, który jako nauczyciel historii zaczął prowadzić lekcje w sposób tak bardzo atrakcyjny. Był to Zbigniew Kowalski, dziś dla mnie Jarl Zbigniew. Mnie w to wszystko wciągnął fakt walki. Gdy zobaczyłem zdjęcia z pierwszych Midgardow zapragnąłem być kiedyś w takim miejscu z tymi ludźmi. Mój pierwszy wyjazd i pierwsze namacalne spotkanie z odtwórstwem to Ogrodzieniec 2005. Wtedy "przepadłem" na zawsze.

2. Jak się czułeś, jakich wrażeń doznałeś podczas swojej pierwszej imprezy? Mówisz że "przepadłeś", więc odczucia były pewnie bardziej niż pozytywne.

To był mix odczuć. Po pierwsze fascynacja i radość że jestem przynajmniej częścią tego świata. Po drugie lęk spowodowany tym że jako świeżak nie jestem dość dobry i że daleka droga przede mną. A podczas bitwy wymieszanie jednego i drugiego. Kiedy razem z kolegami ćwiczyliśmy podstawy walki w obozie i podeszli do nas chłopaki z Watahy chcą poćwiczyć z nami szybko okazało się że prezentują dużo wyższy poziom wyszkolenia. Zobaczyłem wtedy w ich oczach rozczarowanie co było dla mnie dużą motywacja do treningu i podnoszenia swych umiejętności w walce.

3. Jak często trenowałeś walkę wtedy i jak to się zmieniło na przestrzeni lat? Tych treningów jest mniej i są mniej intensywne, czy może są po prostu inne i ja czym innym się w nich skupiasz?

Na początku traktowałem to jako hobby, zajęcie dodatkowe, no i w ogóle uczyłem się walki mieczem, więc to był jeden trening w tygodniu. Po kilku porażkach w pojedynkach doszedłem do wniosku że trzeba coś z tym zrobić. Więc doszedł do tego jeszcze jeden trening dla osób bardziej zaangażowanych. Plus treningi typowo sprawnościowe i siłowe. Gdy od 2011 roku zacząłem się bawić w sportowe walki rycerskie, tych treningów zrobiło się więcej i były bardziej intensywne. W topowym momencie trenowałem 6 razy w tygodniu jednocześnie pracując więc zaangażowanie w walkę było absolutnym priorytetem. Cele które sobie stawiałem tego wymagały.
Teraz trenuję 3 - 4 razy w tygodniu. Jest bardzo mało sparingów bo w Kielcach ekipa do walki się wykruszyła. Obijanie worka mieczem to trochę za mało. Ale sprawdzimy to w sezonie letnim podczas wyjazdów i turniejów.

4. Czyli cały czas tak naprawdę pracujesz i doskonalisz się. Mówisz że zaangażowałeś się w sportowe walki rycerskie. Czym takie walki różnią się od walk z wczesnego średniowiecza?

Jeżeli chcesz utrzymać poziom to trzeba pracować cały czas. Jeszcze nie wygrałem turnieju na Wolinie ani w Ogrodzieńcu, dodatkowo motywuje mnie to że jeszcze mogę wygrywać i to z młodszymi od siebie.
Walki rycerskie różnią się przede wszystkim strefą trafień i opancerzeniem. Walki wczesne są dla mnie bardziej techniczne, szybsze i bardziej precyzyjne. Poza tym walcząc w samej przeszywce musisz być bardziej odporny na ból.
"Rycerka" wymaga od walczącego dużej kondycji, wytrzymałości i siły, gdyż walki są głównie na czas a dwie minuty w zbroi to mega obciążenie. Jednak wszystko można wytrenować, dlatego wciąż działamy, aby nie zgnuśnieć.


Wywiad z Mordem z Klubu Historycznego HIRD

5. A powiedz, wolisz walczyć jako rycerz, czy jako "wcześniak"?

Zdecydowanie jako wcześniak. To jest dla mnie bardziej naturalny styl walki. Poza tym można łatwo przejść do HEMY. W rycerce jeszcze się nie odnalazłem na 100 %.

6. HEMY? Rozwiniesz co to takiego, bo przyznam się że pierwszy raz się spotykam z tym?

HEMA Historical Europian Marshall Arts - Dawne Europejskie Sztuki Walki. Szermierka historyczna. To walki na szable, miecz długi, kord i puklerz, czasem na rapier z lewakiem. Zawodników można rozpoznać po czarnych strojach szermierczych i czarnych maskach. Ciekawostką jest to, że dozwolone są pchnięcia. Może nie jest to bardzo widowiskowe ale dla walczącego na pewno bardzo ciekawe dla walczącego gdyż strefą jest całe ciało i można sztychować. To technikę podnosi na kolejny level.

7. Widzę, że z walką masz doświadczenie na wielu polach. Wspomniałeś że nie wygrałeś turnieju na Ogrodzieńcu i Wolinie, ale może były inne imprezy lub jakieś dedykowane zawody, w których brałeś udział i zająłeś podium?

Z takich dużych imprez to mam trzecie miejsce na Wolinie w 2018 roku. Innych festiwali nie pamiętam dokładnie. Trzykrotny triumf w Raciborzu, drugie miejsce w Lądzie, drugie miejsce na festiwalu w Rynii, ale najbardziej jestem zadowolony z trzykrotnego wygrania Wielkich zmagań Midgardu. Bardzo mi się podoba formuła tego turnieju. To chyba wszystko.

8. A odnośnie rycerskich zmagań jak sobie radzisz? Doszły mnie słuchy że jesteś reprezentantem Kadry Polski? To prawda?

W 2011 roku wziąłem udział eliminacjach do Bitwy narodów które miały odbyć się w Warszawie, wtedy pierwszy raz spotkałem się z walkami grupowymi i bohurtem. W tamtym czasie byłem brany pod uwagę ale sam odmówiłem gdyż nie miałem odpowiedniego sprzętu. Rok później, we Francji wcale nie było lepiej, jednak zebrane doświadczenie pozwoliło na inne podejście do startów. W Rycerskiej kadrze Polski walczyłem w latach 2013 - 2019
Bralem udział w walkach grupowych 5vs5, 10vs10, 21vs21 oraz w pojedynkach na broń drzewcową. Z mistrzostw świata federacji IMCF przywiozłem złoto, dwa srebra i brąz wszystko w walkach grupowych, w 2019 w Serbii wywalczyłem srebro indywidualne w pojedynkach na broń drzewcową.


Wywiad z Mordem z Klubu Historycznego HIRD

9. No to trochę tych osiągnięć było. Mówisz że pierwszy raz wtedy spotkałeś się z walkami grupowymi i buhurtem i przy nim się chwilę zatrzymajmy. Zdarzyło mi się walczyć kilka razy jako wcześniak, ale podobno buhurt w wykonaniu rycerzy jest kompletnie innym doświadczeniem. To prawda?

W walkach grupowych na pewno. W wykonaniu wikingów walczysz minutę i liczysz trafienia. W bohurcie rycerskim walczysz do momentu kiedy stoisz na dwóch stopach, czyli stopy to jedyne punkty podparcia. W chwili gdy upadniesz, uklękniesz, dotkniesz ręka podłoża jesteś wyeliminowany z walki. Aby osiągnąć ten cel używasz różnego rodzaju broni i technik. Dochodzą techniki z zapasów i judo, broń drzewcowa jak berdysz czy halabarda. Dodatkowo można stosować przewagi 2 na 1 i trzech na dwóch. Walczymy gdy drużyna przeciwna w całości będzie leżała na ziemi.

10. A w czym się bardziej odnajdujesz? W walkach takich technicznych gdzie liczą się punkty, czy właśnie w takim buhurcie, gdzie z tego co rozumiem jest po prostu ostra jazda?

Nie rozdzielam tego. Chcę być przygotowany do walki takiej i takiej. Przed turniejem mam odpowiednie nastawienie psychiczne. Teraz walczę na punkty więc skup się na obronie. W buhurcie stój na nogach jak najdłużej i nie rób głupich błędów. Wiesz ja po prostu lubię walczyć więc działam by robić to jak najdłużej.

11. Rozumiem. Dziękuje Ci za wyczerpujące odpowiedzi w tym temacie i pozwolę sobie przejść teraz na trochę inny. Powiedz mi, czy rekonstrukcje oprócz tego co wcześniej mówiłeś, mają wpływ na Twoje życie? Chodzi mi o pracę, lub jakieś inne działalności związane z reko, czy też po prostu historią.

Oczywiście że mają. Mając rodzinę każdy wyjazd lub spotkanie drużyny trzeba ustawić tak by najbliżsi na tym nie cierpieli, zwłaszcza że moja żona toleruje moją pasję natomiast jej nie podziela. Dodatkowo w tzw wolnych chwilach trzeba trochę popracować przy sprzęcie lub dokształcić się więc to obcowanie z historią jest obecne niemalże na codzień zwłaszcza w sezonie wiosna lato jesień gdzie ilość iventow jest duża. W naszej kieleckiej drużynie też są pewne obowiązki, które trzeba brać na siebie tak by wszystko było dobrze. Prowadzenie treningów, prowadzenie pokazów, szkolenie młodzieży.
Z resztą jest takie motto "100% albo nic" ja nie potrafię angażować się w coś na pół gwizdka. Jeśli chce coś robić na serio to wkładam w to całe serce.


Wywiad z Mordem z Klubu Historycznego HIRD

12. A jak liczna jest Twoja drużyna? I jak to u Was wiekowo wygląda?

W chwili obecnej aktywnych członków HIRDu jest 10 osób plus pięciu kandydatów. Kandydaci to uczniowie liceum ogólnokształcącego w którym uczy Zbigniew. Reszta ekipy to ludzie już po studiach pracujący na własny rachunek. Kiedyś, szczytowym momencie było w Hirdzie 30 osób, w większości dziewczyny i osoby niepełnoletnie stąd nasza alternatywna nazwa Kielecka Łucznicza.

13. O no to sporo młodych osób. O to chciałbym zapytać. Jeżdżąc po imprezach zauważyłem że w większości uczestnicy to rekonstruktorzy, którzy bawią się w to X lat i na niejednej bitwie byli, natomiast osób młodszych, zaczynających dopiero jest dużo mniej. Zgodzisz się z moją obserwacją, czy masz inne zdanie?

Zgadzam się. Tylko teraz trzeba sobie zadać pytanie, z czego to wynika. Moim zdaniem to zmiana pokoleniowa. Obecnie młodzi ludzie którzy urodzili się pod koniec lat 90 ubiegłego wieku mają inne podejście do wszystkiego. Z obserwacji zauważam że ich nastawienie jest bardziej roszczeniowe, a w reko trzeba dużo pracować wszak odtwarzamy wieki gdzie ludzie ciężko pracowali na wszystko. Obecnie można kupić wszystko jednak są rzeczy, których kupić się nie da i trzeba sporo czasu i pracy by plany i cele stały się rzeczywistością. Nie każdy ma chęci by na to czekać w dobie wszystko na już.

14. Z własnego doświadczenia, spotykałem się z potencjalnymi zainteresowanymi na treningach właśnie, ale rzadko kiedy przychodzili na więcej niż jeden. Myślisz że może ich odstraszać, oprócz tego co powiedziałeś, myśl że walka na imprezach nie odbywa się na plastiki, a na prawdziwą broń?

Prawdopodobnie wiele razy na treningu doświadczyłeś bólu po uderzeniach kolegów, i to nie mieczem a kijem lub plastikiem. Młodzież woli larp i delikatne uderzenia lub rzucanie czarów. Każda walka to ból i konfrontacja z przeciwnikiem i własnymi słabościami. Nie wielu jest takich których stać na poświęcenie.


Wywiad z Mordem z Klubu Historycznego HIRD

15. Zgadzam się z Tobą. W takim razie ostatnie już pytanie ode mnie. Czy byłbyś w stanie wskazać przeciwnika w swojej karierze z którym najciężej Ci się walczyło lub walkę która była najbardziej satysfakcjonująca ze wszystkich dotychczasowych? Zdaje sobie sprawę że było ich zapewne bardzo dużo, ale czy jest taka jedna potyczka która zapadła Ci w pamięć najbardziej.

Pytanie z serii trudnych.
Z wczesnego średniowiecza najmilej wspominam potyczki z Erlingiem vel Szwagrem gdyż, wg mnie stały na wysokim poziomie, były szybkie, techniczne, wymagały skupienia i dobrej obrony. Trudno nie wspomnieć o Taslawie z Winlandu z którym dość często się potykamy. Najtrudniejszy pojedynek to chyba finał z Rosjaninem w Serbii. Pokazał on moją niemoc i wszystkie braki w wyszkoleniu, ale ciiii. Najbardziej satysfakcjonujący to walka z Ukraińcem w grupie na tych samych mistrzostwach świata. Bardzo trudny wyrównany pojedynek, ostatecznie na moją korzyść.
No i serdeczne pozdrowienia dla chłopaków z Watahy, których kiedyś pokonam.

W takim razie ja życzę dalszych sukcesów i oby reko sprawiało Ci taką frajdę jak najdłużej. Dziękuje za poświęcony czas i wszystkiego dobrego.

Dziękuję


Autor wywiadu: Ulf z Winlandu




Bractwo Historyczne WINLAND


| Białystok 2002 | Autor serwisu: Thorolf | Polityka Prywatności | Kontakt: druzyna@winland.pl |